Ziemia lubelska nasiąknięta jest krwią wielu niewinnych ofiar, także dzieci. Na pewno ponad 50 narodów może tu opłakiwać swoich synów i córki, niekiedy w nieznanych miejscach albo nawet bez konkretnych imion i nazwisk ofiar.
Zaczęło się od Tatarów
Pierwsi najeźdźcy plądrujący i mordujący ludność Lubelszczyzny pojawili się w XIII wieku. Po Tatarach pozostały jedynie nazwy niektórych miejsc (np. lubelska dzielnica Tatary). Szwedzki potop pamięta do dziś choćby zrujnowany zamek Firlejów w Dąbrowicy, obecnie ośrodek naszej Caritas. Od czasu, gdy zmarłych zaczęto grzebać na cmentarzach znanych dzisiaj, pojawiają się nagrobki żołnierzy walczących na ziemi lubelskiej i tutaj poległych. Stąd na wielu starszych nekropoliach znajdziemy nazwiska napoleońskich wojaków, pruskich i austriackich kawalerzystów z I wojny światowej, tablice rosyjskich i radzieckich żołnierzy ginących za czasów carskich czy w czasie ostatniej wojny. Najwięcej znajdziemy Polaków, którzy od Kościuszki począwszy, przez powstania listopadowe i styczniowe, aż po Legiony Piłsudskiego życiem przypłacili walkę o wolną Polskę. Każdy z tych zrywów popierali hierarchowie, wśród których świetlaną postacią, choć dziś zapomnianą, jest trzeci w kolejności ordynariusz naszej diecezji bp Walenty Baranowski, ranny w powstaniu listopadowym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ocalała tylko Donia
Reklama
Najbardziej bolesną kartą jest czas II wojny światowej. Przyniósł śmierć ponad miliona ludzi na Lubelszczyźnie, głównie Żydów, obywateli polskich, ale i z czterdziestu innych krajów. Od niedawna 27 stycznia – w dzień wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz (1945 r.) – wielu ludzi zapala świeczki w oknach, ONZ nadał tej dacie miano Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holocaustu. 80 lat temu, na początku marca 1942 r. ruszyły pierwsze transporty Żydów z getta w Lublinie do obozów śmierci w Bełżcu i Sobiborze. Przerażającą rocznicą jest 24 marca, w tym dniu 1942 r. niemieccy policjanci w asyście kilku ukraińskich wachmanów bestialsko zamordowali ponad setkę żydowskich sierot z ochronki na starym mieście. Starsze ginęły od kul w głowach, młodsze oprawcy dobijali pałkami, oszczędzając naboje. Niemcy, niszcząc lubelskie getto, spalili całą dokumentację; jakimś cudem ocalało imię jednej dziewczynki: Donia.
Na początku XXI wieku abp Józef Życiński zainicjował „Opłakiwanie Żydów”, cykl modlitw katolików i Żydów w miasteczkach, gdzie przed wojną większość stanowili wyznawcy religii Mojżeszowej. Odbyły się m.in. w parafiach w Piaskach, Trawnikach, Łęcznej i Kazimierzu Dolnym.
Pamięć i modlitwa
Historia dopisała na listę niewinnych ofiar członków podziemia niepodległościowego, zamordowanych przez sowieckie NKWD i polską bezpiekę na lubelskim Zamku i w Krzesimowie. Obława na „białych Polaków” – określenie absolwenta KUL prof. Grzegorza Motyki – trwała aż do 1963 r., kiedy komunistyczne kule dosięgły we wsi na terenie parafii w Piaskach ostatniego „żołnierza wyklętego” Józefa Franczaka. Najnowszą postacią wśród niewinnych bohaterów jest Józef Giza, górnik pochodzący z Tarnogrodu, zastrzelony przez ZOMO podczas pacyfikacji kopalni „Wujek” w grudniu 1981 r. Jego grób na tarnogrodzkim cmentarzu zawsze zdobią świeże kwiaty i płonące znicze.
Pamięć o niewinnych kobietach, mężczyznach i dzieciach jest obowiązkiem nas wszystkich, żyjących tu i teraz na Lubelszczyźnie, ziemi przesiąkniętej ich krwią. Świeczka w oknie to piękny gest, bardziej jednak potrzebna jest modlitwa.