Od chwili, gdy kryzys banków ujawnił ich rolę w funkcjonowaniu instytucji społecznych i politycznych w pierwszej dekadzie XXI wieku, wielu uświadomiło sobie wyraźniej, jak bardzo życie ludzkie w krajach wysoko i średnio rozwiniętych zależy od kondycji instytucji związanych z władzą pieniądza. Gdy wymienia się struktury władzy demokratycznych społeczeństw, do klasycznego trójpodziału na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, od połowy XX wieku dodajemy czwartą władzę - świat środków społecznej komunikacji. W nowoczesnych zaś społeczeństwach, o rozwiniętych strukturach gospodarczych, trzeba z dużą dozą oczywistości uznać istnienie równie ważnej struktury społecznej, związanej z obiegiem pieniądza, lokowaniem zysków, uzyskiwaniem kredytów. To w istotny sposób kontrolowany przez system bankowy ład finansowy, dający poczucie bezpieczeństwa życiowego dorobku, dziedziczonych walorów i pomocy w tworzeniu nowych inicjatyw gospodarczych - od poziomu gospodarstw domowych po wielkie międzynarodowe inwestycje.
Dopóki ten system funkcjonuje z poszanowaniem prymatu osoby ludzkiej nad ekonomią, z etycznego punktu widzenia pozostaje przyjazny człowiekowi, ma charakter służebny, a dobro wspólne staje się jego kryterium i racją istnienia. Niestety, od początków istnienia w czasach antycznych, w państwie Sumerów, historia bankowości, oprócz banków pobożnych, a wcześniej usług bankierskich niektórych zakonów rycerskich, zna liczne przypadki odwrócenia się banków od humanistycznego systemu priorytetów społecznych. Dzieje się tak wówczas, gdy dokonują one przewrotu, stawiając w miejsce człowieka i jego godności ekonomiczny sukces bankowy. Istnieje wiele mechanizmów tego przewrotu. Jednym z nich jest odsunięcie na margines ludzi z racji ich słabej kondycji finansowej, nieumiejętności radzenia sobie całych grup społecznych w coraz bardziej komplikującej się sferze bilansowania przychodów i wydatków, a niekiedy świadomych działań dyskryminujących z racji zdrowia, wieku czy cenzusu materialnego. Jeśli takie sytuacje mają miejsce, podpadają pod zarzut naruszenia praw człowieka.
Banki w naturalny sposób stały się miernikiem różnic potencjału ekonomicznego. Podporządkować się im muszą instytucje państwowe i samorządowe, a nade wszystko pojedyncze osoby. Im większy mają udział w tworzeniu zysku bankowego, tym szersze stwarza się im możliwości działania. W tym miejscu następuje naruszenie zasady sprawiedliwości. Rozwierają się bowiem coraz bardziej nożyce zysków, oddzielające bogatych, którzy stają się jeszcze bardziej bogaci, od biednych, dziedziczących biedę pokoleń i pogrążających się w jej skutkach. Nie przysparza to dobrego imienia tej instytucji. Stanowić też może zarzewie wybuchu niezadowolenia społecznego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu