Bardzo często mówimy o Kościele, ale istotne jest, żebyśmy nie pojmowali go zbyt materialnie, a więc nie ograniczali tej rzeczywistości tylko do obiektu sakralnego, ale myśleli o niej także jako o żywej wspólnocie. Jeśli zaś żywa wspólnota, to i pewne elementy, które ją tworzą. Jest ich wiele - podobnie jak określeń Kościoła. Tym, co wewnętrznie konstytuuje i umacnia Kościół jest pokuta. W Kościele grzesznik staje się człowiekiem ogrodzonym, odmienionym. Obrazem ewangelijnym Kościoła jest dom Zacheusza. Chrystus przychodzi do tego domu, Zacheusz Go przyjmuje, a na skutek tego spotkania gospodarz deklaruje, że połowę tego, co różnymi sposobami zdobył, zarobił (niekoniecznie etycznymi sposobami - był przecież celnikiem) rozda ubogim, a krzywdy wynagrodzi poczwórnie. W tym momencie dom Zacheusza (i sam Zacheusz) staje się domem Boga.
Nowy Testament przynosi nam inny wymiar Kościoła niż ten ukazany w Starym Testamencie. Odchodzi świątynia, a na to miejsce nie przychodzą bazyliki czy świątynie katolickie, tylko Ciało Chrystusa. To człowieczeństwo Chrystusa jest najwspanialszą świątynią Boga. Należy zwrócić uwagę, że w dyskusji na temat świątyni, do której dochodzi po wyrzuceniu kupczących, Chrystus mówi: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2, 19). „Tę świątynię” oznacza „Mnie”. Słuchający Go, jak zaznacza Ewangelista, nie zrozumieli wtedy tych słów, ale po zmartwychwstaniu okazały się one dla nich jasne. Idąc dalej, ponieważ Kościół jest wspólnotą ludzi żyjących, wyznających tą samą wiarę, przyjmujących ten sam chrzest święty, to wszystko to, co stało się w Chrystusie, przechodzi na chrześcijanina. Jeżeli chrześcijanin przyjmuje Eucharystię, to sam staje się świątynią. (...)
Widzimy więc, jak pogłębia się pojęcie Kościoła, jako żywej wspólnoty, która staje się domem Bożym. A jeśli jest domem Bożym, to jest domem naszym, bo dla każdego z nas jest w nim miejsce. Wobec tego pod względem duszpasterskim należy robić wszystko, żeby diecezja stała się rodziną. Żeby to nie był jedynie organizm administracyjny, kanoniczny, ze wszystkimi urzędami. Podobnie rzecz się ma z każdą parafią. Człowiek przychodzi do kościoła, do tego budynku w znaczeniu materialnym, ale czuje się u siebie, czuje, że jest we własnym domu, we własnej rodzinie. Wyrabianie takiej świadomości będzie głównym zadaniem nowego roku duszpasterskiego. Zachęcam też, aby czując się w Kościele jak w domu i rodzinie, wziąć za Niego odpowiedzialność. W wymiarze bardzo konkretnym mogą to uczynić na przykład rady parafialne. Niech one nie będą tylko „na papierze”, sklecone naprędce przed wizytacją. Niech jej członkowie będą świadomi swojej roli, nich się spotykają i rozmawiają z proboszczem, niech biorą odpowiedzialność za swoją parafię. Stajemy przed wieloma zagrożeniami: zakrada się bieda, rodzą się patologie, poszerza się alkoholizm, jest dużo rozwodów… - wspólnie szukajmy sposobów ich rozwiązania. Podobnie ze sprawami ekonomicznymi na terenie parafii, na przykład waląca się wieża, czy wymagający remontu parkan przy cmentarzu. To jest nasze i my musimy na to reagować - taką świadomość chcemy przez najbliższy rok wypracowywać, a także modlić się o nią.
Oprac. MP
Pomóż w rozwoju naszego portalu