O Góralskich Światowych Rekolekcjach Związku Podhalan, o góralskiej wierze, tradycji i honorze z ks. Janem Gackiem - kapelanem Związku Podhalan - rozmawia ks. Piotr Bączek
Ks. Piotr Bączek: - Góralskie Światowe Rekolekcje zwykle odbywają się w Rzymie. 20 października po raz pierwszy będą zorganizowane w Polsce, w Szczyrku. Na czym polega ta inicjatywa?
Ks. Jan Gacek: - Jesteśmy przyzwyczajeni, że rekolekcje polegają na tym, że kapłan głosi słowo Boże, a ludzie słuchają. Te rekolekcje będą nieco inne. Owszem, o ich religijny wymiar zadbają zaproszeni duchowni, ale zaprosiliśmy też świeckich. Będą to głównie naukowcy pochylający się nad fenomenem człowieka, nad tym, co go buduje, co go konstytuuje, co jest sensem życia. I choć na co dzień przemawiają językiem naukowym, tu będą mówić o ważnych sprawach językiem prostym, swobodnie dzieląc się swymi przemyśleniami.
- „Perciom prowdy i nadziei po ślebode dlo cłeka”. Taki temat rekolekcji o wolności, prawdzie i człowieku przywodzi na myśl ks. Tischnera.
- Wiadomo, że górale byli i są skupieni wokół tego pierwszego kapelana - ks. prof. Tischnera, który zręby góralszczyzny uszlachetnił przez głęboką myśl, powrót do korzeni, przez to, że ich zebrał, zjednoczył, pisząc o nich, niejako ich reklamując. Na rekolekcje zaprosiliśmy osoby, które przyjaźniły się z ks. Tischnerem, zajmują się jego myślą. Będą także inni prelegenci, którzy od strony teologicznej mogliby coś powiedzieć na temat człowieka i podstawowych wartości ludzkich.
Nie bez powodu rekolekcje będą się odbywać w październiku, kiedy wspominamy osobę Jana Pawła II. Tak jak górale zawsze jeździli do niego do Rzymu, tak i teraz chcemy podążać jego śladami. Będziemy w Wadowicach, Kalwarii, Łagiewnikach - na to pielgrzymowanie poświęcamy jeden dzień rekolekcji.
- Na czym polega fenomen góralszczyzny? Co to znaczy być góralem? Czy w ogóle da się to zdefiniować?
- Z pewnością bycie góralem to sprawa urodzenia, wyssania z mlekiem matki topografii miejsca, w którym się żyje. Góry, gdy się spojrzy na nie, do czegoś wzywają i o czymś mówią. A mówią o surowości życia. Można powiedzieć, że ludzie żyjący w górach to ci, których „wykompoł descyk, ukołysoł wiater”. Gdy ten deszczyk przez człowieka przepłynie, rzeźbi w nim charakter. A nieraz to nie tylko deszczyk, lecz i ulewa, nawałnica. Do tego jeszcze wiatr. Wiadomo, że jak halny w górach zawieje, to nawet ludzie się zmieniają. Same warunki życia tworzą fenomen góralszczyzny.
Trudne warunki wymagają z kolei ciężkiej pracy. Ziemia w górach jest skalista i na niej trudno się coś rodzi. Trzeba włożyć dużo wysiłku, żeby tę ziemię ujarzmić. Ta ciężka praca górali hartuje. Topografia im mówi: nie będziecie mieć lekko. Musicie więcej od siebie wymagać, więcej dać, żeby tu być. Trud życia w górach hartuje ludzi.
- Mówi się o góralach, że to pobożny lud. Jak wytłumaczyć ową góralską pobożność?
Reklama
- Rzeczywiście, pobożność odróżnia górali od mieszkańców innych rejonów. Z gór jest bliżej do nieba, w górach łatwiej odkryć Bożą obecność. Zapewne górale ten fenomen spotkania człowieka z Bogiem w górach dobrze odczytali. Do tego tam, gdzie oni żyją, gdzie napotykają na wiele trudności, mogą tak naprawdę liczyć jedynie na Pana Boga, na siebie nie. Jak Pan Bóg nie pobłogosławi, „jak Bozia nie nagodzi, to nie ma co”. Stąd górale nigdy z Panem Bogiem nie zadzierają, liczą sie z Nim na każdym kroku, zawsze wszystko od znaku krzyża i w imię Boże zaczynają. Ta zależność od Bożej Opatrzności jest wpisana w życie ludzi gór. Po drugie, człowiek żyjąc blisko gór widzi, jak sam jest mały. Przecież gdy w górach zagrzmi, zahuczy, to czuje się, że wszystko od Pana Boga zależy. Może górale chcieliby być niezależni, ale się chyba niejeden raz przekonali, że „bez Boga ani do proga”. Można by to nazwać jakimś głębokim przeżywaniem życia w zależności od Pana Boga. Stąd nie żałują Mu czasu, nie żałują też pieniędzy. To widać po kościołach. Jak się jest na Podhalu czy w innych górskich rejonach, widać, że górale Bogu nie żałują.
- Pobożność góralska wynikała też chyba z pielęgnowania tradycji...
- Popatrzmy na to z innej strony: komuniści widzieli w góralszczyźnie wielką siłę religijną. Oni się tego bali. I dlatego walczyli z tradycją góralską. Wiedzieli, że jeśli górale będą swoje tradycje rozwijać, to nie zrobią tego bez Pana Boga. Więc z tradycją trzeba było walczyć, zepchnąć do podziemia, ośmieszyć. Górale i wiara w Boga to są zawsze połączone rzeczywistości.
Myślę, że w życiu górali nie było jakiegoś rozróżnienia między sacrum i profanum. Właściwie wszystko było sacrum, wszystko było powiązane z Panem Bogiem. Górale potrafili sobie wytłumaczyć rzeczywistość, odwołując się do Niego. Jeśli się „nie darzy”, jak nie ma ziemniaków, słabo rodzi zboże - to mówiono: może ja nie żyję tak jak trzeba. Jeśli Pan Bóg nie błogosławi, to znaczy, że w życiu jest coś nie tak.
- Ta zależność wyrażała się zresztą w bogactwie obrzędów.
Reklama
- Wystarczy wspomnieć, że nie wyjeżdżało się końmi do orki na wiosnę bez specjalnych obrzędów pobłogosławienia - żeby diabeł nie trzymał pługa, żeby się dobrze orało; albo obrzęd wbijania na polach krzyżyków zrobionych z palm wielkanocnych, żeby pole uchronić przed gradobiciem. Wszystkie tym podobne obrzędy były jakimś oddaniem własnego życia w ręce Bożej Opatrzności, co wyrażano w prostych znakach. A te niosły wiarę przez pokolenia.
Kolejna ważna sprawa - siła wiary w rodzinach. Pamiętam, że jak ojciec uczył nas modlitwy, to nie mówił: módlcie się, ale sam najpierw modlił się. Dzisiaj wspominam ojca, który na kolanach zasypiał, bo przyszedł taki zmęczony z pola, a myśmy go budzili, żeby coś zjadł przed snem. I to działało. Jeśli ojciec zmachany kolana zgina, to coś w tym musi być. Dla nas, dzieci, za tym obrazkiem ojca zasypiającego na kolanach szła myśl i pytanie o ważność i doniosłość modlitwy.
- Z drugiej jednak strony, oczywiście generalizując, można wskazać widoczne wady górali. Na przykład pijaństwo...
- Przyjęło się mówić, że górale za kołnierz nie wylewają. Ale ta etykieta jest, jak sądzę, przypisywana niesłusznie. Picie było zawsze wielkim wstydem. Jak się ktoś w barze opił, to się z tym ukrywał, szedł polami, a nie drogą. Ponadto prawdziwy góral musiał liczyć się z honorem rodu. On nosi nazwisko, które zawdzięcza nie tylko sobie, ale i wcześniejszym pokoleniom. W tradycyjnej rodzinie góralskiej ta sprawa jest podnoszona. Mówi się często, że ktoś jest „z pnioka”, że to już czternasty czy piętnasty chłop „z pnioka”, co tą gazdówką rządzi. Bycie „z pnioka” zakorzenia człowieka w wielopokoleniowej spuściznie, a to zobowiązuje. To jest wielka odpowiedzialność. Byłoby wielkim dyshonorem, wielką przewiną, gdyby człowiek się tej tradycji sprzeniewierzył. Prawdziwy góral musi się liczyć z tym dziedzictwem, więc nie może żyć byle jak, byle co gadać. Zawsze się mówiło: Ty wstydu nie możesz przynosić. Dziadek był tym a tym, ojciec był szanowany - więc ty też nie możesz wstydu przynosić. I człowiek musiał się z tym liczyć. Myślę, że w mocnej góralską tradycją rodzinie picie jest wstydem.
- Widać zatem, że w życiu górali dużą rolę odgrywa ambicja...
Reklama
- Oczywiście. Ambicja u górali jest bardzo ważna. Honor jest postawiony na bardzo ważnym miejscu. Jest takie powiedzenie: „Honor kostuje piniądze. Ale kto mo honor, dlo tego piniądz to jest nic”. Do tego honoru człowiek musi dorastać. Prawdziwy góral powinien być człowiekiem honoru.
- Mamy zatem z jednej strony ów etos górala - człowieka honorowego, pracowitego i pobożnego, a z drugiej naszą codzienność, która nie zawsze do tego etosu dorasta.
- I tu właśnie jest miejsce na działalność Związku Podhalan. Chodzi o to, żeby nie zaprzepaścić tej tradycji, wracać do niej i pielęgnować, co w niej najpiękniejsze. Stąd każdy oddział czy koło powstają po to, by wrócić do korzeni, do chlubnych tradycji, które są w danym regionie. Założyliśmy oddział w Szczyrku, by pielęgnować tradycje szczyrkowskie - żeby je podkreślić jako wartości ważne, można nawet powiedzieć podstawowe, które cechują żyjących tu ludzi i mówią o ich tożsamości. Żeby poznali, skąd są, a przez to - kim są. Stąd pielęgnacja gwary, stroju, muzyki, tańca. By człowiek się przez te fenomeny wyrażał, mówił o swej kulturze, o tym, kim jest. Czemu tak nie miałoby być dalej?
Dziś mówi się wiele o globalizacji, o tym, że człowiek jest kosmopolitą. Ale nie można nie mieć korzeni. Nie możemy o nich zapomnieć, nie możemy się ich wstydzić i trzeba to, co nas określa, pielęgnować. Spotykałem górali mieszkających za granicą - w Europie, nawet w USA; oni wiele razy mówili, że dopiero będąc daleko, pojęli fenomen „małej ojczyzny”.
Określa nas to, kim jesteśmy, z czego się wywodzimy. I przez działalność Związku Podhalan chcemy powracać do korzeni, do tego, co w góralskiej tradycji najlepsze, chcemy to pielęgnować i swoją część dokładać.
2008-12-31 00:00
Ocena:0-3Podziel się:
Reklama
Wybrane dla Ciebie
Św. Katarzyna z Genui
Benedykt XVI - papież
Drodzy bracia i siostry!
Dzisiaj chciałbym wam powiedzieć o kolejnej, po św. Katarzynie Sieneńskiej i św. Katarzynie z Bolonii świętej noszącej imię Katarzyna. Myślę o św. Katarzynie z Genui, znanej przede wszystkim z powodu jej wizji czyśćca. Tekst, który opisuje jej życie i myśl, został opublikowany w tym liguryjskim mieście w 1551 r. Jest podzielony na trzy części: „Życie i nauka”, „Udowodnienie i wyjaśnienie czyśćca” - bardziej znana jako Traktat oraz „Dialog między duszą a ciałem”. Redaktorem końcowym był spowiednik Katarzyny, ks. Cattaneo Marabotto.
Katarzyna urodziła się w Genui w 1447 r. Była ostatnią z pięciorga dzieci. Została osierocona przez ojca, Giacomo Fieschi, gdy była jeszcze dzieckiem. Matka, Francesca di Negro, dała jej dobre wychowanie chrześcijańskie, na tyle, że starsza z dwóch córek została zakonnicą. W wieku szesnastu lat Katarzyna został wydana za mąż za Giuliano Adorno, człowieka, który po wielu doświadczeniach militarnych i handlowych na Bliskim Wschodzie, powrócił do Genui, aby się ożenić. Życie małżeńskie nie było łatwe, także ze względu na charakter małżonka, uzależnionego od hazardu. Sama Katarzyna miała początkowo skłonność do prowadzenia pewnego rodzaju życia światowego, w którym jednakże nie mogła odnaleźć spokoju. Po dziesięciu latach, w jej sercu było głębokie poczucie pustki i goryczy.
Nawrócenie rozpoczęło się 20 marca 1473 r., dzięki wyjątkowym przeżyciom. Udawszy się do kościoła świętego Benedykta i klasztoru Matki Bożej Łaskawej, aby się wyspowiadać, klękając przed kapłanem, „otrzymała - jak sama pisze - ranę w sercu, ogromną miłość ku Bogu”, z bardzo jasną wizją swojej nędzy i wad, a jednocześnie dobroci Boga, że omal nie zemdlała. Z tego doświadczenia zrodziła się decyzja, która ukierunkowała całe jej życie: „Nigdy więcej świata, nigdy więcej grzechów” (por. Vita mirabile, 3rv). Wówczas Katarzyna uciekła, przerywając spowiedź. Gdy wróciła do domu, weszła do najodleglejszego pokoju i długo płakała. W tym momencie była już wewnętrznie pouczona o modlitwie i świadoma ogromnej miłości Boga względem niej, grzesznej. Było to doświadczenie duchowe, którego nie mogła wyrazić słowami (por. Vita mirabile, 4r). To właśnie przy tej okazji ukazał się jej cierpiący Jezus, niosący krzyż, jak jest to często przedstawiane w ikonografii świętej. Kilka dni później wróciła do księdza, by w końcu dokonać dobrej spowiedzi. Tutaj zaczęło się owo „życie oczyszczenia”, które przez długi czas było przyczyną jej stałego bólu za popełnione grzechy i pobudziło do przyjmowania pokuty i ofiar, aby ukazać Bogu swoją miłość.
Na tej drodze Katarzyna coraz bardziej przybliżała się do Pana, aż do wejścia w to, co nazywa się „życiem zjednoczenia”, to znaczy relacji wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem. W Vita mirabile napisano, że jej dusza była prowadzona i pouczana wewnętrznie jedynie słodką miłością Boga, który dawał jej wszystko, czego potrzebowała. Katarzyna oddała się niemal całkowicie w ręce Pana, aby żyć przez około dwadzieścia pięć lat - jak pisze - „bez pośrednictwa jakiegokolwiek stworzenia, żyć pouczana i rządzona przez samego Boga”(Vita mirabile, 117r-118r), karmiąc się nade wszystko nieustanną modlitwą i Komunią Świętą przyjmowaną każdego dnia, co w jej czasach nie było powszechne. Dopiero wiele lat później Pan dał jej kapłana, który zatroszczył się o jej duszę.
Katarzyna zawsze niechętnie zwierzała się i wyrażała doświadczenie swej mistycznej komunii z Bogiem, przede wszystkim ze względu na głęboką pokorę, jaką doświadczała w obliczu łask Pana. Jedynie perspektywa uwielbienia i możliwości pomagania w rozwoju duchowym innych ludzi pobudziła ją, aby powiedzieć innym, co się w niej wydarzyło, począwszy od chwili nawrócenia, które było jej doświadczeniem pierwotnym i podstawowym. Miejscem jej wstąpienia na szczyty mistyki był szpital Pammatone, największy kompleks szpitalny w Genui, którego była dyrektorką i inspiratorką. Tak więc Katarzyna żyła życiem w pełni czynnym, pomimo owej głębi swego życia duchowego. W Pammatone utworzyła się wokół niej grupa zwolenników, uczniów i współpracowników, zafascynowanych jej życiem wiary oraz miłością. Sam jej małżonek Giuliano Adorno, został nim na tyle pozyskany, że porzucił rozpustne życie, aby stać się tercjarzem franciszkańskim, przenieść do szpitala, i pomagać swej żonie. Zaangażowanie Katarzyny w opiekę nad chorymi trwało aż do końca jej ziemskiej pielgrzymki, 15 września 1510 r. Od nawrócenia do śmierci nie było wydarzeń nadzwyczajnych, ale dwa elementy charakteryzują całe jej życie: z jednej strony doświadczenie mistyczne, to znaczy głębokie zjednoczenie z Bogiem, odczuwane jako unia oblubieńcza, a z drugiej opieka nad chorymi, organizowanie szpitala, służba bliźniemu, zwłaszcza najbardziej potrzebującym i opuszczonym. Te dwa bieguny - Bóg i bliźni wypełniają całkowicie jej życie, praktycznie spędzone w obrębie szpitalnych murów.
Drodzy przyjaciele, nigdy nie wolno nam zapominać, że im bardziej miłujemy Boga i trwamy w modlitwie, tym bardziej potrafimy prawdziwie kochać otaczające nas osoby, ponieważ będziemy zdolni do dostrzeżenia w każdej osobie oblicza Pana, który kocha bezgranicznie, nie czyniąc różnic. Mistyka nie tworzy dystansu wobec bliźniego, nie tworzy życia abstrakcyjnego, lecz raczej przybliża do drugiego człowieka ponieważ zaczyna się postrzegać świat oczyma i sercem Boga.
Myśl Katarzyny o czyśćcu, ze względu na którą jest ona szczególnie znana, jest skondensowana w ostatnich dwóch częściach cytowanej księgi: „Traktat o czyśćcu” i „Dialogu między duszą a ciałem”. Ważne, aby zauważyć, że Katarzyna w swym doświadczeniu mistycznym nie ma nigdy szczególnych objawień o czyśćcu czy też doznających tam oczyszczenia duszach. Jednakże w pismach inspirowanych naszą Świętą jest to element centralny, a sposób jego opisania ma cechy oryginalne, na tle swej epoki. Pierwszy rys indywidualny dotyczy „miejsca” oczyszczenia dusz. W jej czasach przedstawiano go głównie odwołując się do obrazów związanych z przestrzenią: sądzono, że istnieje pewna przestrzeń, gdzie miałby się znajdować czyściec. U Katarzyny jednak czyściec nie jest przedstawiony jako element krajobrazu wnętrzności ziemi: jest to ogień nie zewnętrzny, ale wewnętrzny. Czyściec jest ogniem wewnętrznym. Święta mówi o drodze oczyszczenia duszy ku pełnej komunii z Bogiem, wychodząc od swojego doświadczenia głębokiego bólu z powodu popełnionych grzechów, w porównaniu z nieskończoną miłością Boga (por. Vita mirabile, 171v). Słyszeliśmy, że w czasie nawrócenia Katarzyna nagle odczuwa dobroć Boga, nieskończoną odległość swego życia od tej dobroci oraz palący ogień w swym wnętrzu. To jest ten ogień, który oczyszcza, jest to wewnętrzny ogień czyśćca. Także i tu jest rys oryginalny w porównaniu z myślą tamtej epoki. W istocie nie wychodzi się od zaświatów, aby powiedzieć o mękach czyśćcowych - jak to było w zwyczaju w tym czasie, a być może jeszcze dziś - aby następnie wskazać drogę do oczyszczenia i nawrócenia. Nasza Święta wychodzi od własnego doświadczenia życia wewnętrznego na drodze ku wieczności. Dusza - mówi Katarzyna - przedstawia się Bogu jako nadal związana pragnieniami i cierpieniami wynikającymi z grzechu, a to uniemożliwia jej, aby cieszyła się uszczęśliwiającą wizją Boga. Katarzyna stwierdza, że Bóg jest tak święty i czysty, że dusza zbrukana grzechem nie może się znaleźć w obecności Bożego majestatu (por. Vita mirabile, 177r). Także i my czujemy, jak bardzo jesteśmy oddaleni, jak bardzo jesteśmy pełni tak wielu rzeczy, które uniemożliwiają nam widzenie Boga. Dusza jest świadoma ogromnej miłości i doskonałej sprawiedliwości Boga, i w konsekwencji cierpi, że nie odpowiedziała w sposób prawidłowy i doskonały na tę miłość, a właśnie sama miłość wobec Boga staje się tym samym płomieniem, sama miłość oczyszcza z rdzy grzechu.
U Katarzyny można dostrzec obecność źródeł teologicznych i mistycznych, z których zazwyczaj czerpano w owym czasie. W szczególności odnajdujemy typowy obraz zaczerpnięty od Dionizego Areopagity, to jest złotą nić, łączącą serce człowieka z samym Bogiem. Kiedy Bóg oczyścił człowieka, wiąże go cieniutką złotą nicią, jaką jest Jego miłość, i pociąga go ku sobie uczuciem tak silnym, że człowiek staje się „pokonanym, zwyciężonym, pozbawionym siebie”. W ten sposób serce człowieka jest opanowane przez miłość Boga, która staje się jedynym przewodnikiem, jedynym poruszycielem jego egzystencji (por. Vita mirabilis, 246 rv). Owa sytuacja wyniesienia ku Bogu i powierzenia się Jego woli, wyrażona obrazem nici, jest używana przez Katarzynę, aby wyrazić działanie światła Bożego na dusze w czyśćcu, światła, które je oczyszcza i unosi do wspaniałości promienistego blasku Bożego (por. Vita mirabilis, 179r).
Drodzy przyjaciele! Święci w swoim doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem, osiągają tak głębokie „poznanie” Bożych tajemnic, w którym nawzajem przenikają się miłość i poznanie, że stanowią pomoc dla teologów w ich wysiłkach badawczych, intellectus fidei rozumienia tajemnic wiary, rzeczywistego zgłębienia tajemnic, na przykład, czym jest czyściec.
Poprzez swe życie święta Katarzyna poucza nas, że im bardziej kochamy Boga i wchodzimy w zażyłość z Nim na modlitwie, to tym bardziej pozwala się On poznawać i rozpala nasze serca swoją miłością. Pisząc o czyśćcu, Święta przypomina nam podstawową prawdę wiary, która staje się dla nas zachętą do modlitwy za zmarłych, aby mogli oni osiągnąć uszczęśliwiającą wizję Boga w komunii świętych (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1032). Pokorna, wierna i wielkoduszna służba, jaką Święta zaoferowała przez całe życie w szpitalu Pammatone, to jasny przykład miłości dla wszystkich i szczególna zachęta dla kobiet, które wnoszą fundamentalny wkład na rzecz społeczeństwa i Kościoła, wraz ze swą cenną pracą, ubogaconą przez ich wrażliwość i poświęcenie się dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Dziękuję.
Tłum. st (KAI)/Watykan
Zdaniem metropolity krakowskiego abp. Marka Jędraszewskiego, resort edukacji pod pozorem nauki o zdrowiu wprowadza treści mogące deprawować dzieci. Podczas pielgrzymki rodzin do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej apelował, by rodzice wypisywali je z edukacji zdrowotnej.
W niedzielę do kalwaryjskiego sanktuarium pielgrzymowały po raz 33. rodziny Archidiecezji Krakowskiej. Uroczystości – mimo niesprzyjającej pogody - zgromadziły dziesiątki tysięcy wiernych. Mottem były słowa: „Rodzina sanktuarium życia”.
Rada ekonomów diecezjalnych ma powstać przy Biurze Ekonoma Konferencji Episkopatu Polski. To jeden z efektów spotkania ekonomów, które odbyło się w poniedziałek w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski. - Tak jak wspólnoty zakonne musimy działać razem. Możemy tworzyć grupy zakupowe czy instytucje, które mają siłę nabywczą i stają się podmiotem negocjacji z dostawcami. Siła jest w jedności i do tej jedności dążymy - powiedział KAI ks. dr Marcin Kokoszka, ekonom Konferencji Episkopatu Polski.
Spotkanie, jak poinformował ekonom KEP, zostało zainicjowane przez samych ekonomów diecezjalnych. - Chcemy wspólnie pracować i przekazywać sobie to, co jest przedmiotem naszej codziennej troski - powiedział KAI ks. dr Marcin Kokoszka.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.