Modeste ma 31 lat i pochodzi z Rwandy. Od ósmego roku życia, jako sierota, był objęty programem „Adopcja Serca” polskich Sióstr ze Zgromadzenia od Aniołów. Dzisiaj pracuje w tym samym programie i towarzyszy dzieciom niepełnosprawnym w ich codzienności. Do podjęcia adopcji zaprasza Caritas Polska.
Po wojnie w kraju panowały bardzo ciężkie warunki. W siostrach znalazł wsparcie w trudnej sytuacji po utracie rodziców. Polskie misjonarki zapewniły mu stypendium w szkole, przybory do nauki oraz wyżywienie. Dzięki nim rozpoczął naukę w szkole podstawowej i średniej, której nie był w stanie samodzielnie sfinansować.
– Po zakończeniu szkoły średniej przyszedłem podziękować siostrom – opowiada dzisiaj – Nie było mnie stać na prezenty. W zamian zaoferowałem swoją pomoc przy pielęgnacji ogrodu i opiekując się świniami.
Niedługo później dostał pracę w biurze programu „Adopcja Serca”, gdzie spotkał się z dziećmi będącymi w takiej samej sytuacji co on przed laty. – To, co później siostry dla mnie zrobiły nie zapomnę do końca mych dni – mówi przejęty – Kiedy siostry widziały, jak się opiekowałem niepełnosprawnymi, postanowiły mi pokryć koszty nauki na uniwersytecie. Teraz jestem pełnoprawnym naukowcem – biomedykiem. Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ mogę być sobą dzięki wstawiennictwu sióstr.
– Wykonuję ją nie oglądając się czy mi się zwróci finansowo i widzę jaki ma wpływ na moją wiarę – opowiada. – Ona wzrasta, kiedy opiekuję się niepełnosprawnym dzieckiem. Mamy wielką radość w sercu, ponieważ faktycznie jesteśmy wsparciem dla dzieci samego Boga - dopowiada Modeste.
Adopcja Serca na odległość, to program pomocy w kształceniu dzieci i młodzieży z biednych czy też osieroconych rodzin, ale to przede wszystkim otwarcie swego serca dla tych, którzy czekają na miłosierną miłość. Wyraża się ona w konkretnej materialnej pomocy dającej szansę na edukację.
Do podjęcia duchowej adopcji zachęca Caritas Polska.
Caritas z sukcesem kończy akcję Tornister Pełen Uśmiechów. Dzięki zaangażowaniu diecezjalnych oddziałów Caritas w całej Polsce i ofiarności darczyńców udało się przekazać dzieciom z ubogich rodzin 50 tys. szkolnych wyprawek.
W tysiącach polskich parafii przez całe lato trwało organizowanie akcji, zbieranie zapotrzebowań od placówek szkolnych, rodzin i uczniów i wypełnianie pustych plecaków przez darczyńców. W akcję włączyło się również wielu sponsorów pomagających hurtowo kupować plecaki i przybory szkolne.
Czy można zapanować nad wstydem? Podobno jeśli mocno wbije się paznokcie w kciuk, to czerwona twarz wraca do normy. Ale od środka wstyd dalej pali, choć może na zewnątrz już tak bardzo tego nie widać. Jeśli ktoś się wstydzi, że zachował się jak świnia, to w sumie dobrze, bo jest szansa, że tak łatwo tego nie powtórzy. Tylko że ludzkość tak jakoś coraz mniej się wstydzi rzeczy złych.
Ludzie wstydzą się: biedy, pochodzenia, wiary, wyglądu, wagi… I nie jest to wcale wynalazek dzisiejszych napompowanych, szpanujących i wyzwolonych czasów. Takie samo zażenowanie czuł pewien Wincenty, żyjący we Francji na przełomie XVI i XVII wieku. Urodził się w zapadłej wsi, dzieciństwo kojarzyło mu się ze świniakami, biedą, pięciorgiem rodzeństwa i matką - służącą. Chciał się z tego wyrwać. Więc wymyślił sobie, że zostanie księdzem. Serio. Nie szukał w tym wszystkim specjalnie Boga. Miał tylko dość biedy. Rodzice dali mu, co mogli, ale szału nie było, więc chłopak dorabiał korepetycjami, jednocześnie z całych sił próbując ukryć swoje pochodzenie. Dlatego, kiedy ojciec przyszedł go odwiedzić w szkole, Wincenty nie chciał z nim rozmawiać. Sumienie wyrzucało mu to potem do późnej starości.
Paryski epizod z niedopowiedzianym uściskiem dłoni – ten, w którym Emmanuel Macron ostentacyjnie nie przywitał Donalda Tuska, a rządowa telewizja w likwidacji zrzuciła to na „kilkuminutowe spóźnienie” – był sceną symboliczną.
Nie chodzi o protokół. Chodzi o treść spotkania i komunikat, który z niego popłynął: tzw. „koalicja chętnych” ogłosiła, że „wkład, który mamy dzisiaj, jest wystarczający, aby móc powiedzieć Amerykanom, iż jesteśmy gotowi wziąć na siebie zobowiązania”. Minęły cztery tygodnie i ten sam Donald Tusk, od lat pierwszy w unijnym szeregu do szturchania Stanów Zjednoczonych, zaczął użalać się, że „USA przerzucają odpowiedzialność na Europę”. Gdybym chciał być złośliwy, powiedziałbym, że może przez tamtą „obsuwę” nie usłyszał, co uzgodniono. Nie będę. Przypomnę tylko jego własne deklaracje z początku roku o Europie „stającej na własnych nogach”. W polityce pamięć jest obowiązkiem – zwłaszcza gdy rachunki za wielkie słowa przychodzą szybciej, niż kończy się konferencja prasowa.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.