TAJEMNICE ŚWIATŁA
Chrzest Jezusa w Jordanie
Chciałbym ci przekazać, że aby się otworzyć na znalezienie rozwiązania twojej beznadziejnej sytuacji oraz na uzdrowienie tego, co chore, trzeba, abyś zniszczył raz na zawsze dwa zdania niedokończone, jakie zapewne pojawiają się w twojej głowie. Pierwsze z nich to: „Bóg mnie kocha, ale...”, a drugie to: „Bóg mnie nie kocha, ponieważ...”. „Bóg mnie ko- cha, ale gdyby mnie kochał bardziej, moje życie inaczej by wyglądało”, „Bóg mnie kocha, ale nie ma wpływu na moje zdrowie”, „Bóg mnie kocha, ale jakoś mnie nie słucha”. Nie brzmi to znajomo?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Niedawno na przykład otrzymałem taką oto wiadomość: „Nie chce mi się żyć. Modlitwy nic mi nie dają. Może i dają, ale ja tego nie odczuwam”. Ktoś inny po- wiedział mi: „Bóg mnie nie kocha, bo gdyby mnie ko- chał, moje życie nie byłoby tak przeklęte. Bóg mnie nie kocha albo nie w każdym aspekcie, bo gdyby kochał, nie byłoby w moim życiu tych wszystkich dramatów”. Z kolei pewna kobieta powiedziała mi: „Gdyby Maryja chciała, zmieniłaby moje życie”, a za moment dodała: „Poradziłam sobie z trudnymi uczuciami w ten sposób, że wszystko to zamurowałam, zamroziłam. Już nic nie czuję i nikt nie ma do tego dostępu”. Chciałem wytłumaczyć, że również Maryja nie ma dostępu, ale znając tę osobę, stwierdziłem, że i tak by to nic nie dało... Nad tobą również rozlegają się słowa Ojca: „To jest mój syn umiłowany”, „To jest moja córka umiłowana”. Tu nie ma „ale”. „Ale” trzeba skreślić. BÓG CIĘ KOCHA. Jesteś Jego umiłowanym dzieckiem. Kiedy uświadomisz to sobie, twoje życie się odmieni. Zobacz, św. Rita miała bardzo dużo powodów, aby powiedzieć: „Bóg mnie nie kocha”, albo: „kocha mnie, ale...”, a jednak ona miała wiarę i nie poddała się.
Nad tobą również rozlegają się słowa Ojca: „To jest mój syn umiłowany”, „To jest moja córka umiłowana”. Tu nie ma „ale”. „Ale” trzeba skreślić. BÓG CIĘ KOCHA.
FRAGMENT KSIĄŻKI "Różaniec w trudnych sprawach ze św. Ritą" DO KUPIENIA W INTERNETOWEJ KSIĘGARNI!
Objawienie się Jezusa w Kanie Galilejskiej
Reklama
Znasz taki stan, w którym umysł spowija ciemność, a z powodu nawałnicy uczuć i burzy z gradem w sercu zapominasz o podstawowych prawdach? Czasem osoby wierzące przyznają mi się do tego, że mają wątpliwości co do miłości Pana Boga, co do Jego opieki i pomocy. Czują się skreślone, jakby potępione za życia. Są skłonne wierzyć, że Pan Bóg pomaga innym, ale nie im. Niektórzy zastanawiają się, czy modlitwa w ogóle coś daje, nie potrafią się modlić, sądzą, że Pan Bóg wymaga zbyt wiele, oczekując od nich modlitwy, i mają chęć wszystko rzucić. To jest silniejsze od nich. W takim stanie skłonni jesteśmy zapomnieć o podstawowej prawdzie, że BÓG JEST DOBRY, kocha nas i pomaga. Kiedyś bardzo mnie zaskoczyła pewna osoba, która od lat wiele się modli i przystępuje do sakramentów, gdy okazało się, że wątpi w dobroć Boga i daje posłuch kłamstwom szatana. Pan Bóg bardzo szybko pokazał mi, jak to działa. Nie minęło nawet kilka godzin, gdy spadła na mnie nawałnica tak silnych emocji, że przestałem widzieć rzeczy oczywiste. Gdybym miał jasny umysł, bez trudu oceniłbym sytuację, ale w ciemności szalejących emocji tylko ostatkiem sił trzymałem się tego, co słuszne i właściwe, powtarzając sobie: „Nie przechodź na stronę złego. Tylko nie przechodź na stronę złego...”. W twojej beznadziejnej sytuacji chcę ci przypomnieć bardzo prostą rzecz: Bóg ci pomaga. On pomógł weselnikom w prozaicznej potrzebie, aby uniknęli upokorzenia związanego z brakiem wina. Maryja to dostrzegła. Bóg jest dobry dla ciebie i chce ci pomóc. Oczekuj tego cierpliwie i nie miej wątpliwości co do tego, że jesteś kochany. Bóg nie wymaga od ciebie rzeczy niemożliwych, naprawdę. Pragnie tylko, abyś był Mu wierny, tak jak potrafisz, wykorzystując zdolności i wiedzę, którą posiadasz. Bóg wzywa cię do tego, abyś trwał przy Nim i wierzył. Wierz i miej nadzieję, nawet mimo braku odczucia nadziei.
W twojej beznadziejnej sytuacji chcę ci przypomnieć bardzo prostą rzecz: Bóg ci pomaga.
Głoszenie królestwa i wzywanie do nawrócenia
Reklama
Gdy Jezus przychodził do ludzi, po pierwsze wzywał ich do tego, aby zostawili pewne sprawy lub osoby, a po drugie przebranżawiał ich. Na przykład Piotr, który był rybakiem, stał się rybakiem ludzi. Myślę, że również do ciebie Bóg chciałby skierować „słowa przebranżowienia”: „Jesteś architektem i chcesz wznosić wysokie budynki? Dobrze. Będziesz odtąd wznosił wysokościowiec swojego ducha, będziesz wylewał fundamenty pod wielką budowlę swojej duchowości i duchowości innych”; „Jesteś lekarzem i troszczysz się o zdrowie innych? Dobrze. Będziesz też z mojego namaszczenia troszczył się o zdrowie duchowe ludzi”. Wielu z nas musi usłyszeć właśnie takie powołanie i wezwanie do porzucenia czegoś. Kiedyś podczas rozważań poruszałem wątek „prowizoryczności”, ponieważ są osoby, które budują dom swojego życia z kartonu. Jakkolwiek by się nie starali, on wciąż się rozsypuje. Wyobraź sobie, że spotykasz Jezusa, który mówi: „Zostaw to. Zaraz dam ci coś innego, nad czym będziesz pracował. Dostaniesz cegły, cement i zaczniesz budowę według mojego planu”. Zdarza się, że człowiek jest tak skupiony na swojej syzyfowej pracy, że po prostu nie chce porzucić tej prowizorki. Dalej buduje, łata i wciąż się frustruje, bo nic mu się nie udaje, byleby tylko nie podjąć wezwania Bożego... Bóg mówi teraz do ciebie: „Zostaw to. Będziesz budować drapacze chmur. Powołuję cię. Wołam cię po imieniu. Pójdź za Mną”.
Przemieninie na górze Tabor
Kiedy plany Boże spotykają się z planami człowieka, okazuje się często, że jest między nimi spora rozbieżność. Pan Bóg pragnie nam dać nowe życie, a my chcemy, aby nam życie wyretuszował albo tylko trochę odremontował ten fragment, który nam nie pasuje. Dajmy na to sąsiedzi nam przeszkadzają, mamy czegoś za mało albo za dużo, brakuje nam pracy albo czegoś innego. Oczywiście, wszystko to jest ważne, i nie jest moim zamiarem trywializowanie ludzkich potrzeb, ale Pan Bóg daje o wiele więcej. On obdarza nowym życiem, a stare umiera i odchodzi. Pan Bóg chce dać dużo, a problem pojawia się wtedy, gdy my wolimy mało, bo boimy się nowego. Kiedy plany Boże nie pokrywają się z naszymi, pojawiają się wewnętrzne napięcia i zmaganie, jakbyśmy próbowali przeciągnąć Boga na naszą stronę. Jezus chce cię całkowicie przemienić w taki sposób, abyś spoglądając kiedyś wstecz na starego siebie, mógł powiedzieć: „Nie znam tego człowieka. Jestem nowy”. W Piśmie Świętym dwukrotnie są użyte słowa „zaprzeć się”: po raz pierwszy w kontekście zaparcia się samego siebie (por.Mt 16,21-27), a po raz drugi w momencie, gdy św. Piotr zaparł się Jezusa, mówiąc „nie znam tego Człowieka” (por. Mt 26,31-35.57-75).
Reklama
Powinieneś się zaprzeć samego siebie, czyli doprowadzić się do stanu, w którym nie poznajesz siebie. Toprzyjdzie przez mężne niesienie swojego krzyża. Przed tobą droga, a nie tylko retusz. Zapragnij tego. Pragnij wiele – jak czyniła to św. Rita. Ona miała wielkie duchowe ambicje, zdrowe duchowe ambicje i otrzymała nowe życie, chociaż jej zmagania były usłane wieloma cierniami. Zapragnij szczytów i przemiany na szczycie bez żadnego „ale”.
Pan Bóg chce dać dużo, a problem pojawia się wtedy, gdy my wolimy mało, bo boimy się nowego.
Ustanowienie Eucharystii
Święta Rita miała trudnego męża. Gdybyśmy zobaczyli jego postępowanie, pewnie z łatwością byśmy go surowo osądzili, że jest złym człowiekiem. Czasem mam jednak wrażenie, że my podobnie zachowujemy się wobec Pana Jezusa, jak ten egoistyczny mąż św. Rity. Co mam na myśli? Zdarza się, że przystępując do Komunii Świętej, biorąc Ciało Jezusa, chcemy tylko Ciało. Nie interesuje nas, co Jezus przeżywa, jakie On ma pragnienia, jakie ma plany, co myśli, jak Mu sprawić przyjemność. Ciało nas interesuje. Jak nazwać takiego mężczyznę, którego interesuje tylko i wyłącznie ciało kobiety? Odpowiedz sobie sam. Niektórzy mówią: „Pójdę wziąć Komunię”, albo: „Idę do spowiedzi, bo Komunię chcę przyjąć”. Jeżeli przystępujesz do Komunii i bierzesz Ciało, pamiętaj, abyś też zatroszczył się o Tego, którego to Ciało jest, abyś z Nim rozmawiał, pogrążając się w serdecznej modlitwie. Włóż serce w modlitwę, to znaczy: spraw radość Jezusowi, pomyśl o tym, co On myśli i co czuje. Zaangażuj się w Kościół, który jest Ciałem Chrystusa. Nie chciej tylko Ciała, ale zatroszcz się też o uczucia Jezusa. Wsłuchuj się w Jego Serce. Chciałbym, abyś zakończył ten różaniec postanowieniem. Zastanów się, co zrobić, żeby nie traktować Ciała Jezusa przedmiotowo. Niestety, zauważam taką tendencję u ludzi, że wszystko rozbija się o możliwość przystępowania do Komunii Świętej. Osoby, które z powodu przeszkody nie mogą przyjmować Ciała Pańskiego, gryzą się tylko tym, że nie mogą tego Ciała wziąć i sądzą, że wszystko byłoby załatwione, gdyby tylko mogli przyjąć Komunię. O nie! Po przyjęciu tego Ciała jest jeszcze dużo do zrobienia. Kochaj Jezusa bez żadnego „ale”.
Jeżeli przystępujesz do Komunii i bierzesz Ciało, pamiętaj, abyś też zatroszczył się o Tego, którego to Ciało jest, abyś z Nim rozmawiał, pogrążając się w serdecznej modlitwie.