- Największym owocem spotkania był wspólna modlitwa, która odbyła się na początku i na zakończenie rozmów. Jeżeli jest wspólna modlitwa ludzi, którzy wzajemnie się różnią, ale modlą się z wiarą do tego samego Boga, to jest to już znak nadziei. Potrzeba jednak, żeby przełożyło się to jeszcze na grunt całej parafii – podkreślił Mateusz Dzieduszycki. Przyznał, że nie jest to proces łatwy, ale konieczny do tego, aby świątynia została otwarta.
- Przeszkodą do wspólnej modlitwy nie może być osoba kapłana - dodał Dzieduszycki. - Trudno w obliczu kontestacji duchownego o jedność czy godne uczestnictwo w nabożeństwach. Trzeba mieć jednak nadzieję, że sytuacja się zmieni i że parafianie będą próbowali na tyle, na ile potrafią, rozmawiać ze sobą bez emocji oraz wspólnie się modlić, co pomaga budować jedność Kościoła.
Rzecznik prasowy diecezji warszawsko-praskiej zapewnił jednocześnie, że mimo zamkniętej świątyni wierni z Jasienicy nie są pozbawieni opieki duszpasterskiej. - Wciąż na terenie parafii pracują kapłani, którzy służą posługą. Na liturgię i nabożeństwa wierni mogą uczęszczać do znajdujących się w odległości 2 km dwóch innych kościołów. Kolejne są nieco dalej - poinformował.
Następne spotkanie przedstawicieli parafii i kurii biskupiej odbędzie już po ostatecznej decyzji z Stolicy Apostolskiej w sprawie ks. Wojciecha Lemańskiego. Spodziewana jest ona pod koniec maja.
Pomóż w rozwoju naszego portalu