– Stajemy z bojaźnią i drżeniem wobec tej niesamowitej łaski, jaką jest 50 lat adoracji Najświętszego Sakramentu w naszej świątyni. Chcemy bardzo się cieszyć tym wybraniem, przywilejem. Chcemy pamiętać o wszystkich ludziach, którzy może w tajemnicy swojego serca odeszli stąd pokrzepieni i uzdrowieni, jak ci biedacy, którzy spotykali się w Ewangelii z Mistrzem, z Jezusem – powiedział na początku liturgii ks. Jacek Marciniec, proboszcz parafii św. Zygmunta.
Eucharystia była również dziękczynieniem za 50 lat sakramentu kapłaństwa ks. Mariana Wojcieszaka. – W sposób szczególny będziemy cieszyć się jego jubileuszem w czerwcu, ale już dzisiaj przyjmujemy ten znak jako nieprzypadkową zbieżność. Nie ma Eucharystii bez kapłana i nie ma kapłaństwa bez Eucharystii – dodał ks. Marciniec.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Karol Porwich/Niedziela
W homilii ks. Wojcieszak przywołał świadectwo chorej parafianki, która dzięki posłudze kapłanów przyjmuje Komunię św. w pierwsze piątki miesiąca: – Gdybym mogła dzisiaj opuścić moje mieszkanie i zejść z tego wysokiego piętra, poszłabym do kościoła, żeby ucałować stopy tych, którzy w każdą niedzielę i każdego dnia przychodzą tam, żeby spoglądać w oczy Chrystusa i powierzać swoje sprawy Panu Bogu.
Dodał, że „trzeba całować te stopy, które nie zapomniały drogi do Bożego Serca”.
Karol Porwich/Niedziela
Reklama
Duchowny zwrócił uwagę, że każdego dnia odprawianych jest kilkaset tysięcy Mszy św. – Popatrz, jaka moc Boga i jaki mądry człowiek, który na serio posłuchał słów Chrystusa: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne” – podkreślił.
Kapłan zaznaczył jednak, że Szatan zrobi wszystko, żeby zagłuszyć te słowa Chrystusa. – Widzisz, słyszysz, co się dzieje. Ileż by dano, żeby zamknąć kościoły, żeby młodych z nich wyrwać, żeby matki i ojcowie nie przekazywali swoim dzieciom tego, co najcenniejsze – wiary. Jakże przewrotny jest ten czas! Ileż człowiek by zrobił, żeby zatrzeć ślady Boga. Idzie ten walec ateizacji, idzie to eksmitowanie Boga z mieszkań, urzędów, z ludzkich serc – ubolewał emerytowany proboszcz.
Karol Porwich/Niedziela
Apelował, aby kościół św. Zygmunta nigdy nie był zamknięty. – Tu jest Pan Bóg, który leczy, który daje życie wieczne, tylko trzeba po prostu w Niego uwierzyć – przekonywał ks. Wojcieszak.
Kapłan wskazał, że adoracja w tej świątyni rozpoczęła się „nie za naszych czasów”. – Niech nie skończy się za naszych czasów – prosił.
Karol Porwich/Niedziela
– Pomóżmy tym, którzy tutaj przychodzą, aby nigdy tego kościoła nie zastawali pustym; ale żeby się tutaj gromadzić, trzeba mieć wiarę – podsumował.
Na zakończenie ks. Marciniec podziękował s. Agnes, p. Halinie i p. Marianowi za wieloletnią troskę o świątynię.
Karol Porwich/Niedziela
Po Mszy św. odbyła się adoracja Najświętszego Sakramentu, którą poprowadził ks. Michał Krawczyk, duszpasterz akademicki w Częstochowie.
Podczas liturgii śpiewem posługiwali Schola Liturgiczna „Domine Jesu” i Marta Madejska z zespołem.
Reklama
– Cieszę się jako proboszcz, że każdego dnia ktoś przychodzi do naszej świątyni. Wierzę, że przez te 50 lat to spotykanie się z Jezusem zaowocowało wieloma łaskami. To jest jakaś tajemnica tego miejsca i tajemnica serca tych, którzy tutaj przychodzili i przychodzą – mówi „Niedzieli” ks. Jacek Marciniec, proboszcz parafii św. Zygmunta, która od 3 marca 1973 r. szczyci się przywilejem całodziennej adoracji Najświętszego Sakramentu na mocy dekretu wydanego przez ówczesnego pasterza diecezji – bp. Stefana Barełę. – Usytuowanie kościoła św. Zygmunta w śródmieściu Częstochowy oraz brak barier architektonicznych przyczyniają się do chętnego korzystania przez wielu ludzi, nie tylko parafian, z audiencji u Jezusa Eucharystycznego – podkreśla ks. Jacek.
Karol Porwich/Niedziela
– Adoracja Najświętszego Sakramentu jest mi bardzo bliska. Często podczas niej po prostu patrzę na Jezusa. W Najświętszym Sakramencie jest On dla mnie żywy i rozmawiam z Nim jak z prawdziwym Przyjacielem – dzieli się swoim świadectwem p. Halina, która pełni obowiązki zakrystianki.
– Z tej racji mam możliwość adoracji już w godzinach porannych po Mszy św. o godz. 7. Przynajmniej 30 minut modlę się i czekam, aż przyjdą kolejne osoby. Nie wyobrażam sobie naszego kościoła bez tej codziennej adoracji – przyznaje.
Karol Porwich/Niedziela
Wielką radości p. Haliny jest to, że od dwóch lat prowadzi modlitwę różańcową w każdy czwartek. – Modlimy się za kapłanów i o nowe powołania. Bardzo bym chciała, żeby z naszej parafii było nowe powołanie do stanu kapłańskiego. Oczywiście wciąż odkrywam, że jeszcze za mało adoruję Pana Jezusa. Chcę codziennie być na tej adoracji, chociaż przez 15 minut. Pan Jezus jest dla mnie Słońcem Sprawiedliwości i Przyjacielem – opowiada „Niedzieli”.
Pan Marian przychodzi na adorację najczęściej o godz. 15, na modlitwę Koronką do Miłosierdzia Bożego i na Różaniec przed Mszą św. – Adoracja Pana Jezusa jest dla mnie umocnieniem. Bardzo mocno wierzę, że Pan Bóg jest i działa. Ta adoracja jest mi bardzo potrzebna. Mam nadzieję, że kiedyś również przyjdą na adorację młodzi ludzie. O to się modlimy – mówi.
Karol Porwich/Niedziela