W moim mieście jest może dziesięć kościołów i prawie każdy z nich jest przez cały dzień zamknięty. Nawet jeśli ma się trochę wolnego czasu, to trudno w ciągu dnia znaleźć takie ciche miejsce na modlitwę. Mieszkam w bloku i w domu trudno o spokój i ciszę, więc dobrze byłoby wiedzieć, że w wolnej chwili można podbiec do kościoła. Poza tym w kościele człowiek zupełnie inaczej się modli. Czy może Ksiądz zaapelować do kapłanów, żeby nasze kościoły były otwarte nie tylko na czas Mszy świętych porannych i wieczornych?
Aneta
Rozumiem Twój ból. Kiedyś byliśmy ze studentami w Czechach i szukaliśmy kościoła na modlitwę i odprawienie Mszy św. Mocno się zdziwiliśmy, gdy w centrum dużego miasta otwarte były tylko dwa kościoły, i to dlatego, że są one atrakcją turystyczną. W gablocie przy innym kościele znaleźliśmy napis: „Dziś kościół jest nieczynny”. Dalej były podane dwa dni w tygodniu i to z konkretnymi trzema godzinami, w które można było dostać się do kościoła. Uznaliśmy to za szczególny znak trudnej sytuacji religijnej u naszych południowych sąsiadów. Twój list, a pewnie i osobiste obserwacje, trochę mnie niepokoją, że te zamknięte kościoły mogą się też stać naszą polską rzeczywistością. Z chęcią więc podejmuję apel o otwarte świątynie, aby zawsze można było się w nich pomodlić. Zdaję sobie sprawę z tego, że zamykanie kościołów nie wynika ze złej woli proboszczów, ale z ich troski o to święte miejsce. Niestety, coraz częściej kościoły stają się miejscem kradzieży i profanacji. Mimo to nie możemy ulec zastraszeniu i trzeba, byśmy wszyscy znaleźli możliwie najlepsze sposoby troski o kościół, aby jednocześnie wierni mogli się zawsze w nich zatrzymać na modlitwę.
Zawsze kiedy widzę zamknięty kościół, przypomina mi się epizod z życia św. Edyty Stein. Jej nawrócenie na chrześcijaństwo dokonywało się w zasadzie w środowisku protestanckim. Kiedy odkryła już, że jedyną prawdą jest Chrystus i zdecydowała się oddać Mu swoje życie, pozostała jeszcze sprawa przynależności do konkretnego Kościoła. Być może Edyta Stein już wcześniej i zupełnie z innych powodów wybrała Kościół katolicki, ale w swoich zapiskach opisuje drobne wydarzenie, które mocno ją zbliżyło do Kościoła katolickiego. Któregoś dnia, idąc ulicą, zobaczyła katolicką świątynię. Kościół był otwarty, a w nim w pierwszej ławce siedziała starsza kobieta. Edyta przyglądała się jej z wielkim podziwem. Podziwiała jej ogromne skupienie, oczy wpatrzone w tabernakulum i pokorną postawę uniżenia przed Bogiem. Uświadomiła sobie nagle, że katolicy są w cudownej sytuacji ciągłej obecności Boga wśród nich w Najświętszym Sakramencie, że katolickie świątynie zawsze są napełnione prawdziwą obecnością Boga i że o każdej porze dnia człowiek może przyjść do świątyni i być pewny, że spotka tu żywego i prawdziwego Boga. Tego nigdy nie widziała w świątyniach protestanckich. To doświadczenie jeszcze bardziej utwierdziło św. Edytę Stein w pragnieniu przyjęcia chrztu w Kościele katolickim.
Otwarte kościoły są jakimś cudownym znakiem otwartości Boga na człowieka i Jego pokornego czekania na nasze nawrócenie. Z takich ważnych powodów nie możemy poddać się jakimś praktycznym okolicznościom, a nawet trudnościom. Zróbmy wszystko, co tylko możliwe, żeby nasze katolickie kościoły mogły być otwarte przez cały dzień! Dla pocieszenia muszę się pochwalić, że w moim mieście, Częstochowie, jest już dużo kaplic całodniowej adoracji Najświętszego Sakramentu, a w jednym z kościołów trwa nawet wieczysta adoracja, gdzie kaplica jest otwarta dzień i noc. Zobaczcie, ile sklepów, supermarketów, stacji benzynowych czynnych jest 24 godziny na dobę. Nie możemy pozwolić na to, żeby nasze kościoły były otwarte tylko dwie godziny dziennie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu