Reklama

Kościół

„Avvenire”: papieże XX wieku święci, bo pozbawieni władzy doczesnej

Wiek XX był wiekiem świętych papieży: pięciu spośród ośmiu dostąpiło już chwały ołtarzy. Zdaniem dziennikarza włoskiego dziennika katolickiego „Avvenire” Mimmo Muolo, jedną z przyczyn tego fenomenu może być utrata doczesnej władzy przez biskupów Rzymu po upadku Państwa Kościelnego w 1870 roku. Dzięki temu mogli oni skupić się na duchowej istocie swej misji i posługi.

[ TEMATY ]

papież

święty

błogosławiony

© Wydawnictwo Biały Kruk/Adam Bujak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwszym kanonizowanym papieżem XX stulecia został w 1954 roku Pius X (1903-1914). W 2014 roku świętymi ogłoszono Jana XXIII (1958-1963) i Jana Pawła II (1978-2005), a w 2018 roku – Pawła VI (1963-1978), zaś 4 września br. błogosławionym został ogłoszony Jan Paweł I (1978).

Ponadto w przypadku Piusa XII (1939-1958) trwa proces beatyfikacyjny. W 2009 roku Benedykt XVI ogłosił dekret o heroiczności jego cnót i przysługuje mu tytuł czcigodnego sługi Bożego. Do beatyfikacji brakuje jeszcze cudu przypisywanego jego wstawiennictwu i definitywnego wyjaśnienia przez historyków jego roli w czasach Holokaustu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Muolo zauważa, że na ołtarze zostało wyniesionych zaledwie kilku papieży z kilku poprzednich wieków. Z XIX wieku jest błogosławiony – Pius IX (1846-1878). Z XVIII wieku nie ma ani jednego, z wieku XVII jest jeden – błogosławiony Innocenty XI (1676-1689), podobnie jak z wieku XVI – św. Pius V (1566-1572). Z XV wieku nie ma żadnego papieża wyniesionego na ołtarze. Ponadto trwają procesy beatyfikacyjne dwóch kolejnych papieży, w związku z czym przysługuje im tytuł sługi Bożego – dotyczy to Piusa VII (1800-1823) i Benedykta XIII (1724-1730).

Reklama

Zastanawiając się, jak wyjaśnić ten „zdumiewający rozkwit wzorcowych postaci pod względem życia chrześcijańskiego” wśród dwudziestowiecznych biskupów Rzymu, Muolo zwraca uwagę, że „patrząc oczami wiary wydawałoby się, że w stuleciu naznaczonym dwoma przerażającymi światowymi konfliktami, pojawieniem się ateistycznych i radykalnie antychrześcijańskich ideologii, okropnościami Holokaustu, gułagami i masowymi pogromami w Azji i Ameryce Łacińskiej Opatrzność chciała dać Łodzi Piotrowej sterników będących nie tylko autorytetami po ludzku, ale przede wszystkim wzorujących się na całkowitym naśladowaniu Chrystusa”.

- Jeśli natomiast chcemy rozumować w kategoriach historyczno-teologicznych, nie możemy nie pamiętać, że wiek XX był okresem, w którym dojrzały duchowe i duszpasterskie skutki końca władzy doczesnej [papieży]. To wydarzenie, które katolikom XIX wieku wydawało się wielką przemocą (i które na poziomie prawa międzynarodowego nią naprawdę było), a które Giovanni Battista Montini, przyszły Paweł VI, w stulecie zjednoczenia Włoch nazwał „opatrznościowym”, miało wśród swych średnio- i długoterminowych konsekwencji redefinicję samej postaci papieża. Nie jest już głową państwa, a więc nie jest postrzegany jako polityk z nieuchronnie materialnymi interesami, których należy bronić w gronie narodów (to nie przypadek, że Vincenzo Gioberti chciałby, aby Pius IX był szefem Federacji Państw Włoskich przed ich zjednoczeniem), ale przywódcą duchowym, pasterzem, coraz bardziej punktem odniesienia nie tylko dla naszych [włoskich] katolików, ale dla Kościoła powszechnego i dla wiernych spod wszystkich szerokości geograficznych. Nawet wtedy, gdy chodziło o (jak zobaczymy zwłaszcza począwszy od I wojny światowej) danie głosu prośbom o pokój, obronę biednych i wyzyskiwanych, prawa człowieka, braterstwo ludzi narodów – co już znalazło swoje pierwsze sformułowanie w [encyklice] „Rerum novarum” Leona XIII [z 1891 roku] – analizuje włoski publicysta.

Reklama

Podkreśla on, że fakt odebrania biskupowi Rzymu władzy doczesnej „uwolnił go, ale nie uczynił obcym wobec historii i jej wydarzeń”. Mógł być w nich jeszcze bardziej obecny, ale „na mocy wolności i służby duchowej”, co zapewniło mu stanięcie na czele „tego skrawka ziemi, jakim jest Państwo Miasta Watykańskiego”. Wszyscy wiedzą, że teraz „nie podlega on żadnej władzy politycznej” i „kiedy mówi urbi et orbi, wypowiada się w pełnej i suwerennej wolności pasterza”.

Ukazując, jak ta „wybitnie duszpasterska rola” przejawiała się za pontyfikatów od Piusa X po Jana Pawła II, Muolo zaznacza, że ich różnorodne postacie tworzą „mozaikę świętości, ofiarowaną jako wzór dla człowieka naszych czasów”. – Jest codzienna świętość papieża Roncallego [Jana XXIII], która nie posiada nadzwyczajnej mocy cudotwórcy ani znaków takich jak stygmaty, ale jest zrobiona, jak sam powiedział, z „umiejętności ciągłego unicestwienia samego siebie, zachowywania w sercu płomienia najczystszej miłości do Boga, oddawania wszystkiego, poświęcania się dla dobra braci”. Jest świętość „białego męczeństwa” sprzeciwów, niezrozumienia, otwartej krytyki, przeżywana przez Pawła VI i sublimowana w życiu wewnętrznym, w najgłębszej relacji z Panem. Albo świętość mistycznej duszy Jana Pawła II, całkowicie zanurzonego w tajemnicy Boga, i dlatego bliskiego każdego człowieka swoich czasów, do tego stopnia, że może zmieniać historię. Aż po świeże świadectwo Jana Pawła I o wyrafinowanej kulturze teologicznej i humanistycznej, a jednocześnie „łagodnego i pokornego pasterza”, zdolnego podbić serca właśnie dzięki tej uśmiechniętej pokorze – pisze włoski dziennikarz.

Jego zdaniem „każdy z tych świętych papieży potrafił odmieniać przez przypadki Ewangelię w naszych czasach. Mówiąc o wierze, nadziei i miłości. Wskazując duchownym wzór pasterza i wystosowując do świeckich zaproszenie do nawrócenia. Czyli ostatecznie ukazując istotę życia chrześcijańskiego”. – Być może wyjaśnienie rozkwitu kanonizowanych i beatyfikowanych papieży XX wieku jest właśnie tutaj. W chwili, gdy następcy Piotra stracili błyskotki tego, co Franciszek nazywa „światowością” – co nieuchronnie pociągała za sobą władza doczesna – mogli ponownie skoncentrować się na istocie swej misji i posługi: głoszeniu Chrystusa światu. A owoce są widoczne dla wszystkich – przekonuje Muolo.

2022-09-22 19:08

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Spełnione życie matki świętego

Gdy w zielonej piżamie siedziała na szpitalnym łóżku, właściwie nie było widać, że jest chora. Do końca przytomna, bardzo świadoma tego, co się działo wokoło. Odeszła – jakże symbolicznie: dziewiętnastego. A dziewiętnasty – to dzień męczeńskiej śmierci jej syna – księdza Jerzego

Spośród wszystkich spotkań z Marianną Popiełuszko najbardziej chyba utkwiło mi w pamięci to pierwsze, wiele lat temu, w jej domu w Okopach na Białostocczyźnie. Przelewała akurat na podwórku mleko w bańki. Gdy mnie zobaczyła, przerwała pracę, zaparzyła herbatę, przyniosła drożdżowe ciasto własnej roboty i zaczęła rozmawiać. Ot tak, po prostu: o tym, że niczego w życiu nie planuje, bo nie wie, co następny dzień przyniesie. Że zawsze się cieszy: czy jest źle, czy dobrze – bo Pan Bóg przecież wie, co dla człowieka jest najlepsze. I o tym, że gdy tylko wstaje z rana, natychmiast woła do Pana: „Niechaj będzie pochwalony Jezus Chrystus uwielbiony”.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV przyjął piłkarzy Napoli, tegorocznego mistrza Włoch

2025-05-27 12:55

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Leon XIV przyjął w Watykanie piłkarzy klubu Napoli, tegorocznego mistrza Włoch. W krótkim przemówieniu zwrócił uwagę na znaczenie pracy całego klubu, dzięki któremu udało się osiągnąć ten tytuł. Przypomniał też o edukacyjnym aspekcie sportu. Kiedy staje się on biznesem, ryzykuje utratę wartości – ostrzegł Papież. W pierwszych słowach odniósł się do medialnych pogłosek, jakby miał być kibicem Romy. Nie wszystko, co czytacie w gazetach jest prawdą – zażartował Leon XIV.

Napoli po raz czwarty został mistrzem Włoch, po piątkowej wygranej z Cagliari. „Gratuluję zwycięstwa w mistrzostwach! To wielkie święto dla miasta Neapol” – powiedział do piłkarzy Leon XIV.
CZYTAJ DALEJ

Serduszko pękło

2025-05-28 08:00

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

W kampanii wyborczej wszystko jest dozwolone – to truizm, który od lat usprawiedliwia wszelkie polityczne ekscesy. Ale to, co obserwujemy w tegorocznej kampanii Rafała Trzaskowskiego, kandydata partii z logotypem w kształcie serca, przekracza nawet tę dość luźną granicę. Serduszko miało symbolizować empatię, otwartość, szacunek. Tymczasem kampania z nim w roli głównej wygląda raczej jak opowieść o nienawiści, strachu i obsesji na punkcie... Karola Nawrockiego.

To zdumiewające, że cała energia sztabu Trzaskowskiego nie idzie na prezentowanie jego zasług, planów, wizji. Ba – nikt nawet nie próbuje udawać, że chodzi tu o promowanie kandydata. Zamiast tego – codzienna, niemal rytualna nagonka na Nawrockiego. Wypowiedzi pełne straszenia, drwin, pogardy. Jakby cała ta kampania miała jeden cel: zohydzić przeciwnika, a nie przekonać do siebie kogokolwiek.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję