A zatem - wybory, i to już w październiku. W zasadzie staniemy przed podobnym wyborem co dwa lata temu: trudna, ale dająca efekty naprawa państwa, jej ciąg dalszy, z PiS-em na czele - czy „nie wiadomo co” (bo zamiast programu same zgrane frazesy...) z PO. Wydaje się pewne, że PiS i PO stworzą najsilniejsze reprezentacje w przyszłym parlamencie: czy tym razem możliwa więc będzie ich wspólna koalicja rządząca?
Gdyby PiS osiągnął lepszy rezultat wyborczy niż PO, taka koalicja byłaby wiarygodniejsza, niż gdyby stało się odwrotnie. Wbrew pozorom - byłaby jednak bardzo krucha. Naprawa państwa stanęłaby pod wielkim znakiem zapytania, bo w takiej koalicji PiS znalazłby się pod stałą groźbą, wręcz politycznym szantażem ze strony Platformy, iż zerwie ona tę koalicję i zawiąże inną - z LiD-em. Wprawdzie LiD zżerany jest wewnętrznymi kłótniami i swarami, ale ma swój stały, betonowy elektorat - b. aparatczyków PRL-u i funkcjonariuszy jej służb - co zapewne da LiD-owi skromną reprezentację w parlamencie, zwłaszcza że Trybunał Konstytucyjny zablokował proces lustracyjny.
Jest więc nader prawdopodobne, że w przyszłym parlamencie PiS będzie miał obok siebie - i przeciw sobie - PO i LiD. W tej sytuacji - sądzę - staje się sprawą szczególnie ważną, by w przyszłym Sejmie znalazła się także solidna reprezentacja polskiej narodowej prawicy, lokującej się na prawo od PiS-u i wyraźniej niż PiS wyrażającej swe przywiązanie do religii katolickiej, do suwerenności państwa polskiego, wyrażającej swój sprzeciw wobec aborcji; reprezentacja tej prawicy, która śmielej niż dotąd PiS artykułowałaby polskie interesy narodowe. Stanowiłaby też niezbędny bodziec polityczno-ustawodawczy dla PiS-u - a zarazem będąc lepszym sojusznikiem PiS-u niż PO - dawałaby mu pożądaną alternatywę stworzenia czytelnej, wyrazistej koalicji rządzącej na wypadek, gdyby PO i LiD chciały rządzić razem... Dlatego za bardzo pozytywny fakt uznaję zawiązanie się Ligi Prawicy Rzeczypospolitej, utworzonej przez LPR, UPR i PR Marka Jurka. Przedwyborcza taktyka i przedwyborcze rozgorączkowanie nie powinny nam przesłaniać pożądanego z punktu widzenia polskiej racji stanu składu przyszłego parlamentu. Tym bardziej że to właśnie ten parlament, który wybierzemy w październiku, podejmie najważniejszą decyzję w historii Polski po 1989 r. - czy zrzec się suwerenności, przyjmując tzw. eurokonstytucję, czy zachować suwerenność? I czy tę decyzję - która ma zostać podjęta przed 2009 r. - powierzyć narodowi - w ogólnonarodowym referendum, czy też wystarczy większość parlamentarna? Dlatego, bez względu na kontrowersje między PiS-em a LPR-em, jest istotne, by w nowym parlamencie polska prawica narodowa miała swą solidną reprezentację. Ten proces jednoczenia się polskiej prawicy, przywiązanej do tradycji, odważnie dającej temu wyraz i przez wiele minionych lat marginalizowanej, poddawanej medialnej kampanii negatywnej... - kto wie, czy nie jest wartością samą w sobie, trwalszą, niezależną od nadchodzących wyborów?
Pomóż w rozwoju naszego portalu