Reklama

Życie się nie kończy

Niedziela Ogólnopolska 44/2006, str. 12-17


Grażyna Kołek

<br>Grażyna Kołek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jeżeli w tych dniach płaczemy, to nad sobą, nie nad zmarłymi. - Płaczemy z braku. Z żalu, że jeszcze o czymś zapomnieliśmy, nie porozmawialiśmy, że nie byliśmy ze sobą bliżej - mówi znany poeta Ernest Bryll. - Płaczemy nad tym, co w nas zostało niedokonane. I często tak bardzo jesteśmy zajęci sobą, że nie dostrzegamy, iż ci, co odeszli, kochają nas i są z nami. I naprawdę w tych dniach do nas przychodzą. Dlatego uważam, że uroczystość Wszystkich Świętych to nie obyczaj, ale mistyczna relacja bycia razem - dodaje Bryll.
W ten dzień przypominamy sobie także, że śmierć - jak mówi prof. Anna Świderkówna - czy tego chcemy, czy nie, jest w naszym życiu jedynym wydarzeniem nieuniknionym. A przez to najważniejszym.
Ale też śmierć jest jedną z największych tajemnic wiary, której nie potrafią zrozumieć nawet najwięksi teologowie. Jednak dzięki temu, że z tamtego świata wrócił na ziemię Pan Jezus, śmierć przestała być końcem wszystkiego, a stała się przejściem do innego życia.

Cmentarz krainą nadziei

Reklama

Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny - to uroczystości ściśle ze sobą związane. W tym czasie objawia się pełny wymiar Kościoła, który obejmuje: zbawionych w niebie, przebywających w czyśćcu i pielgrzymujących na ziemi.
W pierwszy dzień - Wszystkich Świętych - czcimy wszystkich, którzy są święci, a więc zbawieni. Dzień Zaduszny natomiast jest czasem modlitwy za tych, którzy znajdują się w czyśćcu.
W tych dniach odwiedzamy groby naszych bliskich. Dawniej, jak czytamy w „Kalendarzu polskim”, jeszcze na początku XX wieku, w wigilię Zaduszek pieczono chleby, gotowano bób, kaszę, na Wschodzie kutię z makiem. I wszystko to pozostawiano na noc jako poczęstunek dla duchów zmarłych. Dziś te praktyki zanikły. Zastąpiło je porządkowanie grobów, mogił, czyszczenie pomników, układanie kwiatów, zapalanie zniczy.
Można się zastanawiać, jaki sens mają takie zewnętrzne gesty wobec zmarłych... Czy w ogóle są potrzebne? Teologowie twierdzą, że tak. To dowód więzi z przodkami, świadectwo miłości, wiary w świętych obcowanie. Psychologowie są zdania, że jest to także forma spłacania długu wobec tych, którzy odeszli. A nieraz również zaspokajanie wyrzutów sumienia, próba zrekompensowania czegoś, co było w życiu nie tak. Generalnie jednak szacunek dla grobu jest szacunkiem dla samego człowieka. Grób jest też nazywany w teologii domem zmarłego. Stąd widać na cmentarzach np. groby rodzinne czy wspólne groby małżonków, którzy chcą być pochowani razem, blisko siebie. Cmentarz jest więc również miejscem odnawiania kontaktów. Nie idziemy do pustych grobów, ale by spotkać się nawet nie z duszą, ale z człowiekiem. Przychodzimy jak do żywych.
Bywa jednak, że to, co dzieje się na cmentarzach 1 listopada, sięga granic absurdu. Jeden z podwarszawskich cmentarzy na przykład słynie z tego, że niektóre groby wykładane są od wewnątrz… kafelkami bądź dywanami. Królowi cygańskiemu w Mołdawii wstawiono nawet do grobu komputer. Bez wątpienia, jest to próba przenoszenia doczesności w świat pozagrobowy, niemająca jednak nic wspólnego z wiarą w zmartwychwstanie i życie wieczne.
Co zatem jest ważne w odniesieniu do zmarłych? Nauka Kościoła nie pozostawia tu wątpliwości: modlitwa za ich dusze. O tym, że ta modlitwa sięga poza granice życia, przypominają płonące na grobach lampki i świece, od których bije światło. A światło w tradycji chrześcijańskiej symbolizuje Chrystusa, stanowi atrybut wieczności i przypomina o zmartwychwstaniu.
Płonące na grobach w pierwszych dniach listopada lampki przypominają, że miejsce, w którym chowa się zmarłych, staje się krainą nie rozpaczy, ale światła i nadziei.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Śmierć należy do życia

Jak wynika z obserwacji księży, którzy odprawiają Msze św. pogrzebowe na warszawskim cmentarzu Bródnowskim, przed uczestnictwem w pogrzebach chroni się dzieci i młodzież. To bardzo niepokojący proces, który może prowadzić do lęku przed śmiercią. Tymczasem jeżeli dziecko od małego przyzwyczaja się do obcowania ze śmiercią, jeżeli wplata się ją w jego życie, później o wiele łatwiej jest mu się z nią oswoić.
W niektórych rejonach Polski zachował się jeszcze zwyczaj żegnania zmarłych w ich domach. Rodzina zbiera się wtedy przy otwartej trumnie i wraz z księdzem modli się w intencji zmarłego, potem się z nim żegna i ostatecznie zamyka trumnę. Przeważnie jednak ludzie umierają dzisiaj w szpitalach i ciało zmarłego jest przenoszone od razu do kościoła. Współczesny świat próbuje uciec od śmierci, chce o niej zapomnieć. Człowiek nie chce myśleć o umieraniu, unika tego tematu, szuka nieraz środków zastępczych, lekarstw na długowieczność. Lęka się prawdy o przemijaniu, kruchości istnienia, boi się rozstania z bliskimi. Kiedy jednak zbliża się 1 i 2 listopada, refleksja nad śmiercią jest nieunikniona. Wtedy bowiem wyraźnie widzimy, że śmierć po prostu należy do życia ludzkiego, że jest jego integralną częścią. I wtedy właśnie uświadamiamy sobie, że jedyne, co można uczynić jeszcze dla zmarłego, to się za niego pomodlić. I że najważniejsza jest Msza św. i Komunia św. w intencji zmarłego. Samo Pismo Święte mówi, że „święta i zbawienna jest myśl” modlić się za umarłych, „aby byli od grzechu uwolnieni”.
Aby pomóc tym, co odeszli, Kościół ustanowił także odpusty za zmarłych. Można je uzyskać przez cały tydzień, od 1 do 8 listopada, pod warunkiem stanu łaski uświęcającej, Komunii św., modlitwy w intencjach Papieża i nawiedzenia cmentarza. - W ten sposób wyrażamy zmarłym swoją miłość - tłumaczy o. Tomasz Wytrwał, dominikanin, autor książki o odpustach.
Nie wiemy jednak, gdzie zmarli, za których się modlimy, przebywają: w czyśćcu czy w niebie. - Jeżeli są w niebie, to odpust ofiarowany za nich nie zostanie „zmarnowany”. Będzie ofiarowany w Bożym miłosierdziu za duszę w czyśćcu, która najbardziej tego potrzebuje - dodaje o. Wytrwał.
Formą modlitwy za zmarłych są także wypominki. Wypisuje się imiona zmarłych na kartkach, by później za nich modlono się w kościele.
Czy te wszystkie modlitwy sprawią, że skróci się pobyt w czyśćcu naszego bliskiego zmarłego? - To jest takie nasze ziemskie myślenie - mówi o. Wytrwał. - Mówimy tak, bo staramy się jakoś opisać rzeczywistość eschatologiczną przy pomocy narzędzi, którymi potrafimy się posługiwać. Ale nie wiemy, jak w czyśćcu wygląda czas. Natomiast po ofiarowaniu odpustu za duszę cierpiącą w czyśćcu na pewno zostanie skrócona jej kara za grzechy.

Nikt nie odchodzi na zawsze

„Uroczystość Wszystkich Świętych jest drogą prowadzącą do celu” - mówił Jan Paweł II. Kard. Joseph Ratzinger zaś w jednej ze swych książek pisał: „Przez cześć świętych prosta i niewidzialna światłość Boża załamuje się w pryzmacie ludzkich dziejów, tak że możemy dojrzeć wieczną chwałę i światłość Bożą w naszym ludzkim świecie, w naszych braciach i siostrach. Święci są niejako naszymi starszymi braćmi w rodzinie Bożej, braćmi, którzy nas biorą za rękę i mówią: jeśli mógł ten i tamten dojść do świętości, dlaczego nie ty?”.
Kościół od zawsze uczy, że wszyscy jesteśmy powołani do świętości. - Kościół z mocą głosi, że być świętym oznacza przede wszystkim być prawdziwym mężczyzną czy kobietą we własnym środowisku, wykonując swój zawód - twierdzi włoski kapucyn o. Raniero Cantalamessa, wieloletni kaznodzieja Domu Papieskiego. Uroczystość Wszystkich Świętych zatem, jego zdaniem, może stanowić doskonałą okazję, aby w świętości dojrzeć nie obowiązek, ciężar ponad nasze siły, lecz niesłychany przywilej. - O tym, że każdy może być święty - mówi o. Cantalamessa - można się przekonać, czytając żywoty świętych. - W ich życiu były momenty, gdy nie byli oni tacy święci. Mieli te same pokusy, te same zmagania, czasami upadali tak samo jak my, co i tak nie przeszkodziło im zostać świętymi.
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny zatem to paradoksalnie dni radosne, stanowiące obietnicę życia. Ukazują śmierć jako spotkanie z Bogiem. Jak głosi chrześcijaństwo, nikt przecież nie odchodzi na zawsze. Śmierć nie jest końcem, ale bramą, przez którą przechodzi się dalej. Czy należy więc w tym dniu mówić o śmierci? Ks. prof. Andrzej Santorski, wykładowca eschatologii w warszawskim Seminarium Duchownym i na Papieskim Wydziale Teologicznym, wyjaśnia to w ten sposób: - W tym dniu należy mówić o śmierci, ale po chrześcijańsku, a więc nie tylko o umieraniu, które jest dla człowieka jedynie udręką. Śmierć rozumiana po chrześcijańsku oznacza nadzieję życia - życia, które nigdy się nie kończy.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Brytyjczycy pod wrażeniem pomnika Maryi budowanego w Polsce. To "niemal faraoński projekt”

Brytyjski dziennik „Financial Times” opisuje w sobotę projekt polskiego miliardera Romana Karkosika, z którego inicjatywy we wsi Konotopie (Kujawsko-Pomorskie) powstaje najwyższy w Europie pomnik Matki Boskiej. Figura ma mieć 55 m wysokości i według „FT” zostanie konsekrowana 15 sierpnia 2026 r.

Jak relacjonuje gazeta, na należącej do Karkosika działce, gdzie realizowany jest „ogromny, niemal faraoński projekt”, stoją dwa dźwigi, a robotnicy budują cokół w kształcie korony. Niedaleko, w miejscowości Kikół, znajduje się dom Karkosika, jednego z najbogatszych przedsiębiorców w Polsce, który - jak podkreśla „FT” - unika kontaktów z mediami.
CZYTAJ DALEJ

Carlo Acutis modlił się też po polsku

2025-09-06 08:58

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Carlo Acutis

modlił się

po polsku

Beata Sperczyńska

Zdjęcia: archiwum prywatne Beaty Sperczyńskiej

Beata Anna Sperczyńska z małym Carlem

Beata Anna Sperczyńska z małym Carlem

Beata Sperczyńska wprowadziła Carla Acutisa w świat wiary. Ta opiekunka z Polski nauczyła go pierwszej modlitwy: „Aniele Boży, Stróżu mój”. Carlo odmawiał ją kilka razy dziennie w języku polskim – wyznaje w rozmowie z Vatican News Krzysztof Tadej, dziennikarz TVP Polonia na podstawie relacji Beaty Sperczyńskiej. W niedzielę 7 września Carlo zostanie kanonizowany jako pierwszy z milenialsów.

Beata Sperczyńska, młoda Polka z południa kraju, wyjechała do Włoch w poszukiwaniu pracy i w ten sposób trafiła do rodziny Acutisów. Jej rola w życiu Carla okazała się fundamentalna – również w kontekście jego kanonizacji.
CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymka Honorowych Krwiodawców do Kalwarii Pacławskiej

2025-09-08 10:50

ks. Andrzej Bienia

Uczestnicy Pielgrzymki

Uczestnicy Pielgrzymki

W sobotę, 6 września 2025 r., w Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej w Kalwarii Pacławskiej odbyła się Podkarpacka Pielgrzymka Honorowych Dawców Krwi.

Centrum modlitewnego wydarzenia, w duchu wdzięczności za otrzymane łaski oraz za dobro, które ratuje życie przez podzielenie się krwią, była Msza Święta pod przewodnictwem abp. Adama Szala.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję