Na wakacyjnych szlakach spotykamy co rusz takie miejsca, w których, według rodzimych legend i opowiadań przekazywanych z pokolenia na pokolenie, możemy usłyszeć różnego rodzaju podania o potworach lub jakichś dziwolągach. Mają one od stuleci zamieszkiwać odludne tereny lub trudno dostępne miejsca. Niewątpliwie jednym z najbardziej sławnych z nich jest szkocki akwen. Właśnie w nim ma się ukrywać zagadkowy potwór z Loch Ness. Jego istnienie stało się natchnieniem dla niezliczonej ilości książek, opowiadań, filmów i nie tylko paranaukowych dociekań.
Wydaje się, że tajemnica owego legendarnego już stwora została ostatnio definitywnie rozwiązana. Otóż szkocki paleontolog Neil Clark po długoletnich dociekaniach doszedł do wniosku, że ów potwór jest po prostu ludową reminiscencją... słonia, który należał do jednego z cyrków, jakie stacjonowały nieopodal jeziora. Grzbiet i trąbę kąpiącego się zwierzęcia przypadkowi obserwatorzy mogli łatwo w świetle zachodzącego słońca wziąć za jakiegoś potwora.
Dlatego też w latach trzydziestych poprzedniego stulecia dyrektor cyrku Olimpia z Londynu wpadł na ciekawy pomysł promujący jego trupę. Zaproponował bowiem sporą sumę pieniędzy za schwytanie domniemanego stwora do swojego cyrku. Dzięki temu owo nieistniejące stworzenie stało się medialną rzeczywistością. Ludowa fantazja przybrała zatem realną postać w umysłach ludzi, którzy za wszelką cenę poszukują sensacji i stworów nie z tego świata.
Cóż... Ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć. Niestety, mamy już taką naturę, która poszukuje taniej sensacji, aby „zabić” niejako prozę życia i uczynić je bardziej ciekawym. Właśnie na tej naszej przypadłości inni zarabiają krocie, promując historie przyprawiające o dreszczyk emocji i okryte woalem tajemnicy. W każdym razie ponoć tylko w ostatnim roku aż pięć razy widziano opisywanego powyżej potwora, który zamieszkuje wody sławnego na całym świecie jeziora... A może „coś” tam w nim jest?
Pomóż w rozwoju naszego portalu