Reklama

W świątecznym klimacie

Czas to... miłość

Koniec roku starego i początek nowego to zazwyczaj okazja do refleksji nad naturą i właściwościami czasu. Pojawiają się też przy tej sposobności różne definicje czasu...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do najczęściej powtarzanych określeń należy utożsamianie czasu z pieniądzem. Czas to pieniądz. Ta definicja to nic innego jak stwierdzenie, że do zdobywania, a zwłaszcza do pomnażania pieniędzy, potrzebny jest czas. Każdą jednostkę czasu można zamienić - i ekonomiści nieustannie to czynią - na odpowiednie wartości pieniądza. Pracuje się tedy nad całymi systemami jak najbardziej wydatnego wykorzystania czasu. Czas jest pieniądzem dla emigranta zarobkowego, który otrzymał wizę pobytową na kilka miesięcy i nie ma nadziei na jej przedłużenie. Dla niego każdy dzień jako jednostka czasu to określony pieniądz. W kosztorysach rzeczy produkowanych najmniejszy ułamek czasu to ściśle określony pieniądz. Czas to pieniądz.
To właśnie z tej definicji rodzi się towarzyszący ludziom pośpiech i zapędzenie. Zależy nam na tym, by jak najwięcej produktywnych zajęć wykonać w jak najkrótszym czasie. Czas to pieniądz. Ta definicja czasu obfituje chyba najbardziej w zgubne następstwa. Zmuszani i zmuszający samych siebie do ustawicznego pośpiechu, zatroskani jedynie o to, żeby czas rodził pieniądz, nie mamy możliwości zajęcia się ani samowychowaniem - wiadomo, że ten proces powinien trwać do końca życia - ani należytym wychowywaniem młodszego pokolenia. Tragiczne skutki takiego podejścia do czasu ludzkiego życia dają o sobie znać wcześniej czy później, przeważnie wcześniej.
Słyszy się również, zwłaszcza w środowiskach lekarskich, że czas to najlepszy lekarz. Pośrednio jest to stwierdzenie, że organizm człowieka - zresztą chyba każdy inny organizm żywy jak - posiada godne podziwu właściwości regeneracyjne, które, niekiedy nawet bez medycznego wsparcia, powodują powrót do zdrowia.
Do kategorii terapeutycznych właściwości czasu należy zaliczyć zjawisko swoistego zapomnienia przeżyć bardzo przykrych, wstrząsów duchowych, o czym psychologowie mogliby wiele powiedzieć. Stosując odpowiednie metody leczenia, zawsze się mówi, że na to potrzeba czasu. Czas leczy. Może szczególnie cenna jest ta terapia czasem w przypadku poranienia psychicznego przez doznanie jakiejś krzywdy w postaci naruszenia naszej godności osobistej, wykroczenia przeciwko sprawiedliwości społecznej, przeciwko naszemu dobremu imieniu itp. Potrzeba czasu na zabliźnienie ran tego rodzaju. I dochodzi do puszczenia doznanych krzywd jakby w niepamięć, do rezygnacji z prawa odwetu, do aktu przebaczenia, a nawet do prośby o przebaczenie, bo czas pozwala zrozumieć, że nikt z nas nie jest bez grzechu. Gazety pisały niedawno o dwojgu małżonkach, którzy szczerze zatęsknili za sobą po trwającym dwadzieścia lat rozwodzie; wrócili do siebie i darzą się wcale nieudawaną miłością. Cenimy sobie bardzo dokładność i trwałość ludzkiej pamięci, ale błogosławieństwem jest także możność zapominania. Do tego jednak potrzebny jest czas. Czas to zapominanie przykrości.
Czas to także nadzieja. Dokładniej chodzi o to, że czas jest konieczny do pielęgnowania, czyli podtrzymywania, nadziei. Jest to ogromnie ważne, bo bez nadziei - co tak często przypominał Papież Jan Paweł II - w ogóle nie da się żyć. Po doświadczeniach Wielkiego Piątku przychodzi Wielka Niedziela Zmartwychwstania. Chrześcijanie to ludzie nadziei ciągłego zmartwychpowstawania. Chrześcijaństwo zrodziło się z nadziei starotestamentalnej i żyje nowotestamentalną nadzieją ponownego przyjścia Zbawiciela. Czas chrześcijaństwa jest pełen nadziei.
Czas to dojrzewanie, dorastanie do kolejnych zadań życiowych. Nie wymaga się pewnych rzeczy od dzieci i młodzieży. Zostawia się im czas na dojrzewanie. Gdy stajemy wobec konieczności podjęcia ważnej decyzji, zwykliśmy mawiać: Proszę mi dać trochę czasu, muszę się zastanowić, muszę to sobie przemyśleć. Niektórzy mówią: to trzeba przemodlić. Odmienne zachowanie się w takich okolicznościach charakteryzuje najlepiej porzekadło: „Co nagle, to po diable”. Rzymianie mawiali: Festina lente! - Śpiesz się powoli. Czas to zaduma, okazja do refleksji, możność krytycznego spojrzenia na błędy przeszłości i zaplanowania lepszej przyszłości.
Wielki Prymas Tysiąclecia mówił często, że czas to miłość. Koniecznie trzeba by tę definicję spopularyzować. Czas daje sposobność do okazywania miłości Boga i gromadzenia uczynków miłości wobec innych ludzi. Miłością powinien być cały czas naszego życia. To dlatego ks. Twardowski nawołuje: „Śpieszmy się kochać ludzi...”. Krótkość ludzkiego życia, szybkość jego przemijania powinny skłaniać nie do ciągłego zwiększania troski o gromadzenie coraz większych zasobów dóbr materialnych, lecz do spotęgowania naszej miłości wobec ludzi, którzy tak szybko odchodzą. Opłakującym śmierć - zwłaszcza przedwczesną - osób bliskich szczególnie łatwo przyznać, że czas kiedyś spędzony wspólnie z nimi był rzeczywiście miłością. Największa jest miłość. Nie bez powodu zatem czas ludzkiego życia należy nazwać miłością. To bardzo biblijna definicja czasu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wino św. Jana

[ TEMATY ]

św. Jan Apostoł

Kościół parafialny w Oleszycach – mal. Eugeniusz Mucha/fot. Graziako

„Wino, które pobłogosławił św. Jan, straciło swoją zabójczą moc, zatem ma ono nas uzdrawiać od zła, złości, która w nas jest i grzechu. Ma nas także zachęcać do praktykowania gorącej miłości, którą głosił św. Jan” – wyjaśnia w rozmowie z KAI ks. dr Joachim Kobienia, liturgista i sekretarz biskupa opolskiego. 27 grudnia w Kościele błogosławi się wino św. Jana.

– To bardzo stara tradycja Kościoła, sięgająca czasów średniowiecza. Związana jest z pewną legendą, według której św. Jan miał pobłogosławić kielich zatrutego wina. Wersje tego przekazu są różne. Jedna mówi, że to cesarz Domicjan, który wezwał apostoła do Rzymu, by tam go zgładzić, podał mu kielich zatrutego wina. Św. Jan pobłogosławił go, a kielich się rozpadł.
CZYTAJ DALEJ

Najstarszy zachowany do dziś opłatek został znaleziony w książce należącej do polskiego szlachcica

2025-12-26 18:14

[ TEMATY ]

opłatek

_Alicja_/pixabay.com

Najstarszy zachowany do dziś opłatek został znaleziony w książce należącej do polskiego szlachcica Władysława Konstantego Wituskiego (1605-1655). O odkryciu tym oraz bibliotece polskiego podróżnika, zagrabionej przez Szwedów w XVII wieku, opowiada w rozmowie z PAP dr Joanna Zatorska-Rosen.

Badaczka z Uniwersytetu Sztokholmskiego jest autorką rozprawy na temat biblioteki Wituskiego, wywiezionej z Polski przez wojska szwedzkie podczas potopu szwedzkiego i przechowywanej do dziś na Zamku Skokloster pod Uppsalą.
CZYTAJ DALEJ

Każdy powinien mieć swoje Betlejem

2025-12-27 09:10

Paweł Wysoki

Chrystus stał się człowiekiem, abyśmy mogli Go dostrzegać w człowieku, w człowieku spotykać, w człowieku Mu służyć i pomagać – powiedział abp Stanisław Budzik.

Już po raz 9. Caritas Archidiecezji Lubelskiej zorganizowała Wigilię Miłosierdzia. W Lublinie, Chełmie, Puławach i Krasnymstawie przy wigilijnym stole spotkało się 1200 osób ubogich, samotnych, chorych, uchodźców i w kryzysie bezdomności.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję