W ostatnim odcinku cotygodniowej refleksji Metropolity przemyskiego zostaliśmy zapewnieni o jego duchowej łączności z Redakcją i Czytelnikami "Niedzieli" podczas najbliższego Synodu Biskupów. W tej zapowiedzi zawierała się też prośba o wzajemność w tej duchowej wspólnocie. Poprosiłem Księdza Arcybiskupa o kilka refleksji na temat zbliżającego się watykańskiego spotkania biskupów.
KS. ZBIGNIEW SUCHY: - W ostatniej refleksji wspomniał Ksiądz Arcybiskup o zbliżającym się Synodzie i o swoim w nim uczestnictwie. Jaką rolę pełnią te cykliczne spotkania?
ARCYBISKUP JÓZEF MICHALIK: - Synod Biskupów
jest zebraniem delegatów poszczególnych Episkopatów zwoływanym przez
Papieża. Ojciec Święty wyznacza tematykę takiego spotkania i to właśnie
wokół niej koncentrują się kolejne sesje Synodu. Na Synod można spojrzeć
jakby z dwojakiego punktu widzenia. Z jednej strony jest to okazja
do refleksji nad problemami nurtującymi poszczególne Kościoły lokalne,
co składa się na pewien obraz Kościoła powszechnego. Każdy Synod
jest także okazją do poznania ludzi, którzy pełnią odpowiedzialne
zadania we wspólnotach partykularnych przez zaangażowanie w posługę
diecezjom. W ten sposób poznajemy życie poszczególnych ludzi Kościoła,
ich nadzieje, ale także niepokoje, wewnętrzne przeżycia.
Jest też jakby drugi obraz. Pobieżna obserwacja życia
Kościoła stwarza nieraz wrażenie, że jest to wspólnota, w której
wszystko jest poukładane, że każde działanie jest po ludzku zaplanowane,
a potem dzięki kapłanom, biskupom skutecznie realizowane. Tymczasem
Synod pozwala dojrzeć misterium zarówno obecności, mądrości Boga,
jak i słabości człowieka w konfrontacji ze złem w życiu Kościoła.
Z wielości problemów, zagrożeń i niepokojów wyłania się zamysł Ducha
Świętego, który na tej ludzkiej partyturze kakofonii buduje swoisty
utwór, którego to On jest ostatecznym kompozytorem. To szczególne
doświadczenie. Wielki, miesięczny wykład eklezjologii, wielojęzyczny
i wielobarwny. Uczy pokory wobec naszych, czasem "jedynie słusznych"
rozwiązań, widzeń świata, ale dostarcza też przestróg bardzo wyraźnych.
Poprzez ludzi, którzy w Synodzie uczestniczą, poznajemy heroiczne
nieraz ludzkie zmagania w Kościołach krajów kulturowo od nas odległych
i bardzo odmiennych. Z każdym dniem Synodu jego uczestnicy coraz
głębiej dojrzewają do kontemplacji tajemnicy Kościoła. To widać także
po obradach. Wielości słów towarzyszy modlitewne skupienie.
Członkowie Synodu wybierani są przez poszczególne Konferencje
Episkopatów według przewidywanej z góry tabeli, w zależności od liczby
biskupów w poszczególnych Konferencjach. Dodatkowych uczestników
mianuje też Ojciec Święty.
Na najbliższy Synod naszą Konferencję reprezentować będzie
czterech wybranych biskupów. Oprócz mnie jadą: abp Tadeusz Gocłowski,
abp Henryk Muszyński i bp Antoni Dydycz, oraz - mianowany przez Papieża
- abp Józef Życiński.
- Czy znana jest tematyka najbliższego spotkania?
- To spotkanie miało się odbyć już dwa lata wcześniej.
Było jednak odkładane wskutek wydarzeń ogólnokościelnych. To także
ciekawe - Synod przez oczekiwanie na niego dojrzewał w atmosferze
modlitwy. Nabrzmiewał także przez pojawiające się coraz to nowe wydarzenia,
jak chociażby ostatnie akty prześladowania Kościołów w krajach muzułmańskich.
Ten Synod będzie swoistą autorefleksją biskupów nad ich posługą w
Kościele. Temat Synodu brzmi: Biskup Sługą Ewangelii Jezusa Chrystusa
dla nadziei świata.
Refleksja - jak sądzę - będzie zmierzała w stronę modlitewnego
zamyślenia nad rolą i funkcją biskupa odpowiedzialnego w diecezji
za wierność Ewangelii Jezusa. Biskup naśladujący Jezusa Chrystusa
- Dobrego Pasterza ma wpisane w swoją egzystencję, w swój sposób
myślenia chwałę Ojca i zbawienie człowieka. Każdy z uczestników Synodu
otrzymał odpowiednie materiały, tzw. Instrumentum laboris. Warto
może przytoczyć tytuły poszczególnych rozdziałów owego dokumentu:
Urząd nadziei; Misterium, urząd i duchowa droga biskupa; Duchowa
wędrówka biskupa; Episkopat posługą jedności i misji w Kościele powszechnym;
Biskup w służbie swojego Kościoła; W służbie Ewangelii dla nadziei
świata.
Bardzo wymowny jest tytuł pierwszego rozdziału. W świecie,
który rodzi coraz to nowe problemy, biskup ma pozostać świadkiem
nadziei. W sposób heroiczny czyni to Ojciec Święty i niejako nas
zawstydza w tym bezgranicznym zawierzeniu Opatrzności. Ostatnie tragiczne
wydarzenia w Nowym Jorku i Waszyngtonie ujawniły, jak wielkie są
siły zła pragnące zabić ludzką nadzieję. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci
cierpieniem ludzi niewinnych. Absurdalność terroryzmu woła o opamiętanie,
ale nikt nie ośmiela się postawić diagnozy, ujawnić przyczyn tego
faktu. Nikt nie boleje nad zniewagą Boga przez ten grzech. W świecie,
w którym rządzi prawo pieniądza i liczy się potęga militarna, a nie
prawo Boże, będzie coraz trudniej żyć. Bez wiary, że to ostatecznie
Bóg jest Panem dziejów, ta i podobne sytuacje rodzą nihilizm i kierują
człowieka na zgubne pola doraźnej korzyści, materialistycznego hedonizmu.
- W jaki sposób najbliższy Synod wpisuje się w ostatnie nadzwyczajne spotkanie Kolegium Kardynalskiego?
- Na Synodzie będzie wielu kardynałów, jako że są
biskupami odpowiedzialnymi za swoje diecezje.
Mam swoje, jakby prywatne, zdanie na temat tamtego spotkania.
Oficjalnie było to zebranie, które miało na celu przypomnienie kardynałom
o ich odpowiedzialności za wiarę w trzecim tysiącleciu. W tym sensie
nadchodzący Synod będzie poszerzeniem tego tematu, refleksji nad
listem apostolskim, który Jan Paweł II podpisał na zakończenie obchodów
Roku Jubileuszowego. Winien on być ciągłym przedmiotem refleksji
i zrodzonych z niej działań duszpasterskich.
To był ważny motyw zwołania Kolegium. Myślę jednak, że
był i drugi powód. Tamto spotkanie to świadectwo wielkiej mądrości
Ojca Świętego i jego umiłowania Kościoła. Papież chciał, aby przy
okazji tego spotkania kardynałowie lepiej się poznali, tym bardziej
że wielu z nich zostało niedawno podniesionych do tej godności. Ujawnia
się tu wielka uczciwość Ojca Świętego. Świadom upływającego czasu,
chce, aby kardynałowie poznali się lepiej, aby - co może zabrzmi
nieco dziwnie - zastanowili się nad Kościołem dziś, ale i jutro,
pod przewodnictwem następcy Jana Pawła II. List do ludzi w podeszłym
wieku oraz Konstytucja apostolska o wakansie Stolicy Apostolskiej
ujawniły ów realizm Ojca Świętego w spojrzeniu na fakt przemijania
czasu. Zresztą, wzajemne poznanie się jest potrzebne także w wyborze
prefektów poszczególnych Kongregacji, którzy ciągle się zmieniają,
bo mija kadencja pięcioletnia lub ich wiek kanoniczny, przychodzą
nowe problemy wymagające nowych ludzi, takich, którzy w danej problematyce
są zaprawieni poprzez doświadczenia nabyte w swoich lokalnych wspólnotach
i nawiązali kontakt z biskupami różnych krajów świata.
- Jaka jest rola Ojca Świętego w spotkaniach synodalnych?
- Synod funkcjonuje w jedności z Papieżem. Jest organem
doradczym, zjednoczonym ściśle z Piotrem. Papież nie jest związany
uchwałami Synodu, ale na pewno bierze pod uwagę jego ustalenia w
podejmowaniu decyzji duszpasterskich. Mimo tak licznych obowiązków
czas Synodu jest trochę okresem ograniczonej aktywności Ojca Świętego,
gdy chodzi o wyjazdy lub przyjmowanie dyplomatów, gości. Jan Paweł
II przychodzi codziennie i bierze udział niemal we wszystkich sesjach.
Rzadko zabiera głos, czasem zrobi jakąś dygresję, dokona podsumowania,
ale pilnie słucha. Widzę, że często się modli, nawet z brewiarza.
Dawniej ciągle coś notował, pisał.
Innym rysem tej obecności są liczne spotkania. Papież
wykorzystuje Synod do wielu osobistych rozmów z biskupami. Widać,
jak wielkim przeżyciem jest takie, nawet krótkie, spotkanie dla konkretnych
hierarchów. Twarz staje się księgą wiary. To są jakby "dopowiedzenia"
do oficjalnych wystąpień.
Wreszcie, co chyba jest największym darem dla uczestników
Synodu, Ojciec Święty modli się razem, wspólnie z biskupami, a wiemy,
czuje się to, że modli się i samotnie za biskupów, za Synod, za Kościół.
- Jakie odniesienia do duszpasterskiej posługi Kościoła mają ustalenia synodalne?
- Synod daje każdemu biskupowi szersze spektrum spojrzenia
na problemy Kościoła, formuje go przez informację i dialog w grupach
roboczych oraz w kontaktach osobistych. Ma też swoistą atmosferę,
styl jakby liturgicznego przekazywania teologii pastoralnej. Takie
spotkania budują duchowe pokrewieństwo między biskupami i Kościołami
lokalnymi. Podczas Synodu czynna jest także kaplica wewnętrzna, zawsze
przepełniona. To ona ujawnia główny "nerw" spotkania - zatroskanie
o wierność depozytowi wiary, zaniepokojenie przejawami zagrażającymi
tej wierności.
Moje dotychczasowe doświadczenia - bo nie będzie to moja
pierwsza obecność na Synodzie - wskazują, że bardzo różni się klimat
auli synodalnej, od tego, jaki potem malują media. Czytam w czasie
Synodu przekazy prasowe i widzę, jak trudne bywa zrozumienie Kościoła
i jego problemów. Media czekają na sensację. Kto za, kto przeciw
i przeciw czemu. Rozdziela się role konserwatystów i progresistów.
Pewnie i teraz tak będzie, tym bardziej że temat sprzyja takim medialnym
sensacjom. To bardzo skrzywiony obraz. Nie chcę przez to powiedzieć,
że takich rozbieżności nie ma. Nie są to jednak walki frakcyjne,
utarczki słowne. To naprawdę szczera, pełna poczucia odpowiedzialności
refleksja. Tak, refleksja, a nie dyskusja. W dyskusji wszak łatwo
o nadmiar niepotrzebnych słów. W refleksji liczy się bardziej troska
niż oratorska wykwintność. Dlatego proszę o modlitewną obecność z
biskupami i Ojcem Świętym. Owszem, dziś rodzi się w Kościele świadomy
laikat, który bardzo pomaga biskupom i księżom w spełnieniu ich misji.
Jednak mamy powszechną świadomość wielkiej roli pasterzy i ich odpowiedzialności
za zbawienie powierzonych ludzi, za uświęcenie i wychowanie świętych
kapłanów i świętych katolików świeckich. Dziś to niełatwy trud i
bez modlitwy Kościoła wprost niemożliwy do zrealizowania. A tak jak
ojciec i matka odpowiadają przed Bogiem za wychowanie swoich dzieci,
tak i biskup zostanie kiedyś zapytany, czy uchował wiarę swoją, ale
także powierzonej mu owczarni. To chyba kwintesencja tegorocznego
spotkania. Nie trzeba nikogo przekonywać, że ten trud, bardziej niż
ludzkiej wiedzy, potrzebuje ludzkich kolan. Zgiętych na modlitwie.
Duch Święty wskaże drogi budzenia i zachowania nadziei, a potem przez
swoje dary pewnie ułatwi wprowadzenie w życie ustaleń Synodu. Bo
Synod nie ustala norm prawnych. Informuje Biskupa Rzymu i zachowujących
z nim jedność biskupów o tym, czym żyje i czym się niepokoi Kościół,
i wskazuje drogę. Wierzę, że będzie to droga skutecznej nadziei zbawczej
w realizowaniu nowej ewangelizacji, zgodnie z zaleceniem Pana Jezusa: "
Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto
uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie
potępiony" (Mk 16, 15).
Pomóż w rozwoju naszego portalu