Reklama

Kościół

Józef Augustyn SJ: Czyn apostazji jest dramatyczny, a w pewnych sytuacjach wręcz tragiczny

- Chciałbym przestrzec ludzi młodych przed lekkomyślnym występowaniem z Kościoła – mówi o. Józef Augustyn SJ, animator rekolekcji ignacjańskich, kierownik duchowy, profesor Akademii Ignatianum w Krakowie. Jak podkreśla w rozmowie z KAI, najważniejsze decyzje dotyczące sumienia, wymagają głębokiego namysłu, wolności wewnętrznej, walki duchowej i samotności. Decyzje o apostazji nie powinny być podejmowane w ramach swoistego „trendu”, jako forma dołączania do krzyczącego tłumu.

[ TEMATY ]

apostazja

Adobe.Stock.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KAI: Osoby deklarujące apostazję w ostatnim czasie, często twierdzą, że ich decyzja łączy się z buntem przeciw instytucji Kościoła. Jakie jest duchowe znaczenie takich odejść?

- Liczby pokazują, że zjawisko to ma rzeczywiście w znacznym stopniu charakter polityczny. Zachęta do apostazji jest jedną z propozycji zradykalizowanych ideologicznie polityków, których wizja życia społecznego jest wrogo nastawiona wobec Kościoła. To jest ten sam rodzaj fundamentalizmu, jaki obserwuje się w religiach. Religia przestaje być doświadczeniem wiary - więzi osobowej z Bogiem, a staje się ideologią na użytek polityczny. Im mniej wiary i wolności wewnętrznej w doświadczeniu religijnym, twym więcej sztywnej ideologii, manipulacji i przemocy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Skandale w Kościele mają – w moim odczuciu – duży wpływ na apostazję. Wykorzystywanie seksualne nieletnich, brak przejrzystości finansowej, wikłanie się w gry polityczne, łamanie zasad moralnych przez duchownych, odejścia z kapłaństwa – wszystko to tworzy klimat kontestacji Kościoła i wiary. Młodzi, którzy nie mają rozeznania w sprawach wiary pytają: „Jaką wartość ma religia reprezentowana przez takich ludzi?”. Nie bez znaczenia jest tutaj także formalizm duszpasterski czy też brak czytelnego świadectwa duchownych. Ukrywanie krzywd wyrządzanych najsłabszym w Kościele, które odbierane są jako tolerancja wobec grzechu to - w moim odczuciu – jeden z głównych mechanizmów nakręcających apostazję. Aroganckie zachowania niektórych duchownych, w tym także i przełożonych, czego dzisiaj jesteśmy świadkami, budzi u wielu najwyższe oburzenie. Teraz zajmujemy się głównie prawną stroną problemu (w rozumieniu cywilnym i kościelnym). Ale to nie wystarcza. Jako Kościół musimy się obudzić duchowo i moralnie.

KAI: W jaki sposób?

- Nie jest to pytanie na wywiady i dyskusje, ale na wielką modlitwę o nawrócenie osobiste i wspólnotowe.

KAI: Czy widzi Ojciec różnicę pomiędzy „spontaniczną” apostazją dokonywaną przez młodych na fali buntu przeciwko Kościołowi a apostazją ludzi dorosłych, posiadających nieraz znaczną pozycję społeczną?

Widzę zasadniczą różnicę. Apostazja dorosłych, znanych działaczy, polityków, celebrytów, którzy obnoszą się ze swoją apostazją, bywa motywowana ideologicznie lub politycznie. Jeżeli apostazja jest kreowana na wydarzenie medialne, rodzaj performance’u, rodzi się pytanie o motywację, o samą istotę: o sumienie. Jako pierwsi dają przykład i wzywają do pójścia w ich ślady.

Reklama

Jest coś nieludzkiego, niebraterskiego, nieojcowskiego w zachęcaniu do apostazji skierowanym do ludzi młodych przez byłych księży, zakonników, byłych aktywistów religijnych, którzy złamali wszystkie możliwe przyrzeczenia i śluby składane w obecności Kościoła, rodziny, przyjaciół, parafii itd. Jaka jest wiarygodność tych osób? Nie twierdzę, że nikt ich nie skrzywdził. Ale problemu krzywdy nie rozwiązuje się przez wciąganie w swoje frustracje młodych, niewinnych. Chcę jasno powiedzieć ludziom młodym: oni nie są godni waszego zaufania. Oni nie szukają waszego dobra i waszego szczęścia. Pytajcie i rozeznajcie, dlaczego oni to robią. Nie dołączajcie do dorosłych, którzy nie ukrywają swoich urazów doznanych w Kościele, w społeczeństwie czy w świecie polityki.

Hasło sprzed kilku dni: „Apostazja - szansa polskiego katolicyzmu”. Zauważam je jedynie, ale nie komentuję. Brak słów. Przytoczę słowa bł. Gerharda Hirschfeldera (1907-1942), duszpasterza młodzieży, męczennika. "Kto wyrywa młodzieży z serc wiarę w Chrystusa, jest zbrodniarzem" – między innymi za te słowa poniósł śmierć męczeńską. Czasy się zmieniły, wszystko się zmieniło, ale słowa te nie utraciły swojej wartości.

KAI: Jaka powinna być nasza reakcja na to, że ludzie odchodzą?

- Winniśmy uświadomić sobie potrzebę nawrócenia - powrotu do Boga całym sercem. Zjawisko apostazji to wyzwanie i wezwanie do ekspiacji za nasze własne grzechy. Pan Jezus nakazał nam, byśmy żyli tak, aby ludzie widzieli nasze dobre czyny i chwalili Ojca, który jest w niebie. Ale nie żyjemy tak, jak mówi Jezus i ludzie odchodzą od Kościoła i od Boga. Nie widzą naszych dobrych czynów i nie chwalą Ojca niebieskiego. Nasze zachowanie jako chrześcijan gorszy ich, mają dość ludzi Kościoła i projektują to na sam Kościół Chrystusa. Oczywiście, że grzechy ludzi Kościoła nie są usprawiedliwieniem dla apostazji, ale inspirują takie decyzje. Nie powinniśmy wydawać wyroków potępienia, ale nie powinniśmy też nikogo usprawiedliwiać, tłumaczyć. Nasza wina jest naszą winą, a ich wina – o ile taka jest - jest ich winą. Ile jest winy moralnej w konkretnej apostazji, nie nasza to rzecz.

Reklama

KAI: A jak miałby się zachować kapłan przyjmujący deklarację apostazji?

- Winien to robić z zachowaniem najwyższej kultury, z wyczuciem, delikatnością, szacunkiem dla ludzkiej wolności. Jeśli osoba nie życzy sobie pouczeń, nie należy się z nimi narzucać. Nie wolno naciskać na sumienie, budzić w tym momencie poczucia winy. Jeżeli deklarujący apostazję, chce coś powiedzieć, należy go wysłuchać, do końca, ale nie polemizować, nie komentować. Niestosowne komentarze utwierdzają zwykle dokonującego apostazję w poczuciu słuszności jego decyzji. Konieczne jest pouczenie osoby deklarującej apostazję o konsekwencjach. I to najlepiej na piśmie. I może najważniejsze: z życzliwością zakomunikować, że osoba zrywa z Kościołem, ale Chrystus obecny w Kościele z nią nie zrywa. W każdej chwili może powrócić.

KAI: Jak powinno wyglądać nawrócenie apostaty?

Reklama

- Gdy ktoś uświadomi sobie, że dokonał apostazji bez większego namysłu, na fali wzburzonych negatywnych emocji, radziłbym, aby w miarę szybko podjął kroki powrotu na łono Kościoła. Konieczne jest jednak szczere zwrócenie się do Boga. Być może trzeba sobie trochę popłakać, skruszyć się wewnętrznie, prosić o światło Ducha Świętego, który jako jedyny może ukazać zło apostazji. Apostazja jest zdradą. Ale nie Chrystusa najpierw, ale własnego serca, zdradą własnej historii życia. Chrystus cierpi, gdy człowiek zadaje sobie ból. Gdyby ktoś nie był w stanie uznać (na razie), że dopuścił się grzechu niewierności, nie jest to jeszcze czas na deklarację o powrocie do Kościoła. Jeżeli nawet wystąpienie z Kościoła nie miało dla osoby wielkiego znaczenia, to jednak powrót winien wiele znaczyć. Winno to być wydarzenie uroczyste. Ponadto trzeba naprawić zło, które zostało wyrządzone przez apostazję. Jeżeli apostazja była dokonana publicznie, apostata winien publicznie ją odwołać i wyznać swój grzech. Gdy ktoś odchodził z Kościoła z podniesioną głową, winien wracać na kolanach. Nie do Kościoła, ale do Chrystusa, Głowy Kościoła.

KAI: Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała Maria Czerska

2021-02-26 09:08

Ocena: +19 -4

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bóg nigdy nie zamyka drzwi

Niedziela Ogólnopolska 27/2021, str. 10-12

[ TEMATY ]

apostazja

Anna Wiśnicka/Niedziela

O powodach i skali zjawiska apostazji z ks. prof. Przemysławem Kantyką rozmawia Katarzyna Woynarowska

Katarzyna Woynarowska: Odchodzenie od Kościoła – pytam o odchodzenie z zachowaniem wszystkich formalności, czyli o apostazję – to, zdaniem Księdza Profesora, rodzaj mody czy poważne zjawisko? Ks. prof. Przemysław Kantyka: Zawsze była i jest pewna grupa ludzi, którzy stwierdzają, że już nie utożsamiają się z Kościołem katolickim i zgłaszają akt wystąpienia z niego. Sam akt wystąpienia z Kościoła pociąga za sobą ekskomunikę, ale nie musi jeszcze oznaczać apostazji. Apostazja jest bowiem aktem odrzucenia wszystkiego, co Bóg objawił w Chrystusie, deklaracją niewiary w Boga, a czasem nawet zaprzeczenia Jego istnieniu. O apostazji mówimy wówczas, gdy oba czynniki występują łącznie. Jeśli jednak ktoś deklaruje, że wierzy w Pana Boga, tylko nie chce być już w Kościele katolickim, to nie jest to apostazja, ale – można by to tak ująć – autoekskomunika. Podobna sytuacja ma miejsce, gdy ktoś przechodzi do innej wspólnoty chrześcijańskiej – to też nie jest apostazja, ale autoekskomunika. Jak wspomniałem wcześniej, zawsze były osoby, które występowały z Kościoła katolickiego, z tym, że formalnym aktem dokonywało tego niewielu. Większość z odchodzących stwierdza, że nic ich nie łączy z Kościołem, nie uczęszczają na Msze św., nie korzystają z sakramentów, nie angażują się w żadną formę życia Kościoła, często wyrażają też głośny sprzeciw wobec Jego nauki. W ostatnim czasie jednak rzeczywiście nasiliło się zjawisko zgłaszania formalnego aktu wystąpienia z Kościoła.
CZYTAJ DALEJ

Kalisz: kościół Miłosierdzia Bożego uznawany za ewenement na skalę światową

2025-04-27 09:31

[ TEMATY ]

Kalisz

miłosierdzie Boże

Autorstwa Peżot - Praca własna/commons.wikimedia.org

Parafia Miłosierdzia Bożego w Kaliszu

Parafia Miłosierdzia Bożego w Kaliszu

To prawdziwy unikat. Nie ma żadnych filarów i podpór. Przykrywa go jednorodna powłoka, betonowa łupina, która w najcieńszym miejscu ma zaledwie 6 cm grubości. Budowlę zaprojektowali bardzo młodzi architekci: błyskotliwy matematyk i student, a zbudowali własnymi rękami parafianie. Kościół Miłosierdzia Bożego w Kaliszu uznawany jest za ewenement na skalę światową.

W niedzielę po Wielkanocy obchodzimy święto Miłosierdzia Bożego. To dobra okazja, aby pokazać unikatową świątynię wybudowaną w Kaliszu w latach 70. Dzisiaj Sanktuarium Miłosierdzia Bożego z Kaplicą Wieczystej Adoracji przyciąga wiernych nie tylko z Kalisza. Przybywają tutaj ludzie z całej Polski, aby podziwiać niezwykłą budowlę kościoła. Z inicjatywy obecnego proboszcza ks. prał. Pawła Kostrzewy w kościele przeprowadzono badania.
CZYTAJ DALEJ

Kalisz: 85-letni senior przystąpi do egzaminu dojrzałości

2025-04-27 19:20

[ TEMATY ]

matura

Adobe Stock

85-letni Józef Peruga z Kalisza jest najstarszym tegorocznym maturzystą w kraju. W ubiegłym roku nie zdał egzaminu dojrzałości, ale to go nie zniechęciło. Ten rok jest dla seniora szczególny, ponieważ maturę będzie zdawał też jego wnuk.

W 2024 roku Józef Peruga zdał egzaminy ustne, natomiast nie poradził sobie na egzaminach pisemnych. Powodem miała być przebyta operacja w związku z chorobą oczu.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję