Każdy z nas chce, żeby żywność, która trafia na nasze stoły była świeża,
w mniejszym stopniu przetworzona i pozyskiwana w sposób zrównoważony. Pandemia COVID-19 jeszcze mocniej wskazała na konieczność wypracowania solidnego i odpornego systemu żywnościowego, w którym każdy będzie miał dostęp do żywności w przystępnej cenie i o wysokiej jakości. To bardzo ważne. Statystyki wskazują, że w UE 33 mln osób wciąż nie może sobie pozwolić na pełnowartościowy posiłek co drugi dzień. Kluczowe jest także skrócenie łańcucha dostaw. Wszystkie te działania z jednej strony przyniosą korzyści dla środowiska naturalnego, ale są także niezbędne do poprawy stylu życia i zdrowia Europejczyków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na te wyzwania ma odpowiadać Strategia „Od pola do stołu”. Jej główne założenia obejmują: zmniejszenie śladu środowiskowego i klimatycznego unijnego systemu żywnościowego i wzmocnienie jego odporności, zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego, ograniczenie strat składników odżywczych z nawozów (szczególnie azotu i fosforu) o co najmniej 50% (co ma spowodować redukcję użycia nawozów o co najmniej 20%), ograniczenie ogólnego użycia pestycydów o 50% i środków antybakteryjnych dla zwierząt gospodarskich o 50%, czy wreszcie odwrócenie procesu utraty różnorodności biologicznej, poprzez przeznaczenie co najmniej 25% użytków rolnych UE na rolnictwo ekologiczne do 2030 roku.
Reklama
To niewątpliwie ambitne cele. Jednak analiza założeń strategii może budzić wątpliwości, zwłaszcza z punktu widzenia polskich rolników. Należy zwrócić uwagę, że UE nie dokona znaczących zmian, jeśli nie dołączy do nas reszta świata. Musimy więc zachęcać państwa trzecie do wspierania naszych działań. Mamy do tego pełne prawo, w końcu unijne rolnictwo jest jedynym ważnym systemem na świecie, który ograniczył emisje gazów cieplarnianych o 20% od 1990 r.
Z punktu widzenia Polski wątpliwości może budzić przede wszystkim brak pełnej oceny wpływu strategii na rentowność gospodarstw rolnych. Nie znamy również szczegółowych narzędzi, za pomocą których Komisja chce chronić dochód podstawowy rolników, zwłaszcza w początkowej fazie wdrażania rozwiązań. Trzeba też uściślić, czy cel redukcji pestycydów o 50% do roku 2030 jest celem globalnym, czy indywidualnym dla każdego państwa członkowskiego. Jeżeli będziemy traktować go jako cel jednostkowy, istnieje zagrożenie, że będzie prowadził do segmentacji jednolitego rynku żywnościowego, godząc w unijną politykę spójności.
Pozytywnym aspektem strategii, ujętym również w tekście sprawozdania Parlamentu, jest zwrócenie uwagi na zwiększającą się w procesie globalizacji rynków żywnościowych rolę umów o wolnym handlu między UE a państwami trzecimi. Nasi producenci i przedsiębiorcy nie mogą być jednostronnie obciążani wysokimi wymogami środowiskowymi w procesie produkcji, a następnie zmuszeni do konkurowania z dużo tańszymi produktami z państw trzecich, które często nie stosują się do tych samych standardów.
Prace nad strategią wciąż trwają. Miejmy nadzieję, że Komisja Europejska uwzględni zgłaszane wątpliwości i proponowane postulaty, konsultując je na każdym etapie z państwami członkowskimi, tak by w efekcie prowadziły do urealistycznienia i naukowego uzasadnienia celów redukcyjnych. Stawka jest wysoka. Chodzi przecież o zdrowie i życie Europejczyków.