– Bóg dał nam życie. On stoi za wszelkim dobrem, błogosławieństwem i szczęściem. My tymczasem jesteśmy skłonni przypisywać to sobie – podkreślił w homilii.
– Jesteśmy dłużnikami Boga. Trudno nam sobie uświadomić, że jesteśmy sługami, a On Panem. Zapominam, że to nie ja siebie rodziłem i że nie przyszedłem na świat, bo chciałem, ale że ktoś mi to życie podarował, dlatego chcę być panem samego siebie i żyć według moich racji – zauważył kapłan, nawiązując do słów ks. Józefa Tischnera: „Może i masz rację, ale jakie z tego dobro?”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Marciniec zaznaczył, że „Bóg stał się sługą, a człowiek, który tego nie zauważył, skazał Go na śmierć, bo miał taką władzę”. – Bóg przez to wielkie uniżenie i wyniszczenie ukrył swój majestat po to, żeby do nas dotarło, że papierkiem lakmusowym boskości, nie jest władza, ale miłość. Jak trudno nam odkryć, że szczęśliwy jestem nie kiedy rządzę, ale kiedy służę, dlatego może czasami robię to, co trzeba, ale ze strachu. Możesz też pracować jako najemnik. Umówiłeś się z Bogiem o niebo, starasz się i zachowujesz przykazania, ale później masz żądania – stwierdził kapłan. Jak dodał, taka postawa rodzi w nas niepokój co do przyszłego sądu Boga nad nami.
Reklama
Jako sposób na prawdziwą postawę sługi czuwającego przed przyjściem Pana rekolekcjonista wskazał posiadanie serca dziecka. – Bóg chce w nas czegoś dokonać – i w całym życiu, i w czasie tych rekolekcji. Zaprasza nas do rekreacji (łac. recreatio), czyli do ponownego stworzenia, żeby ukształtować w nas serce dziecka – przekonywał.
Zaznaczył, że „jesteśmy zbyt dumni, żeby pozwolić na to, aby Bóg nam tylko dawał i służył nam”. – Sami chcemy zapracować na niebo jak najemnicy albo myślimy o strasznych karach, które mogą nas męczyć.
Ks. Marciniec przywołał również „Przypowieść o ojczyźnie” Romana Brandstaettera: „Człowiek pewien, który był ojczyzną Boga, / skazał Go na wygnanie. / Bóg pochyliwszy smutnie głowę, / odszedł bez słowa, / ale zawsze tęsknił za powrotem do człowieka, / który był Jego ojczyzną”.
– Bóg ma prawo w tobie być. To nie jest tak, że ty zrobisz z siebie mieszkanie Boga, że będziesz w stanie dążyć do świętości o własnych siłach. Bóg uczynił z ciebie swój dom. Masz prawo wejść do środka i poczuć się bardzo blisko Niego. Bogu i człowiekowi dobrze jest być razem. On chce, abyśmy przyjęli Jego służbę – pouczał rekolekcjonista.
Odnosząc się do postawy Jezusa, pokazywał, że On nie nawracał przez wzbudzanie strachu. – Jezus przychodzi do grzesznej Samarytanki i mówi: daj mi pić. Prosi grzesznicę o pomoc. Do chłopaków, którzy w momencie próby Go zostawią, mówi: macie brudne nogi, to je umyję. Dziwna taktyka – powiedział ks. Marciniec.
Reklama
Odwoływał się również do własnych doświadczeń jako duszpasterza ruchu Betel (hebr. „dom Boga”), zrzeszającego osoby upośledzone i niepełnosprawne. – Uczę się od nich logiki serca. One w pewnych okolicznościach pokazują, że nie wszystko jest tak, jak mam umeblowane w głowie. Świat dzieci o wielkim sercu i nieco skromniejszym intelekcie jest bardzo bliski Ewangelii – przyznał.
Kapłan zauważył, że można być praktykującym niewierzącym. – Taka osoba jest funkcjonariuszem, bo ciągle ma w sercu przekonanie: dam radę – stwierdził.
Jak zaznaczył, często wydaje się nam, że w naszym życiu potrzebna jest tylko kosmetyka, bo „jeszcze nie jestem taki zły”. – Tymczasem przychodzi Bóg i mówi, że potrzebne jest moje nowe stworzenie. Pozwól, że dobiorę się do tej dziury w sercu, która cię zatruwa, bo masz serce niewolnika, nie ma w tobie radości, bo się Mnie boisz i martwisz się, że przyjdę – kontynuował.
– Bóg nie przychodzi, dlatego że ty chcesz. To jest łaska, którą przyjmujesz. To Bóg cię zmienia. On może uczynić z ciebie kogoś fantastycznego, jeśli na to pozwolisz i uwierzysz, że w twoim życiu mogą dziać się cuda. Tak potraktuj swoje nawrócenie – zachęcał rekolekcjonista. – Wierzysz w Eucharystię? To uwierz, że dla Boga nie ma problemu wyprowadzić z nieszczęścia udane życie. Ile w nas jest niewiary, bo myślimy po ludzku – ubolewał.
Ks. Marciniec pytał uczestników rekolekcji, czy mają w sobie pragnienie Boga i nieba. – Przecież żyjesz nie po to, żeby tutaj było fajnie przez jakiś czas, żeby mieć względny dobrostan i ocalić zdrowie, ale żeby mieć pełnię radości. Bóg chce, żebyś doświadczył, że jeżeli On mówi, to tak jest. Prawda w języku biblijnym to wierność Boga – podkreślił.
Reklama
– W twoim życiu też się spełnią Pisma, że moc Miłości, która przyszła, żeby cię zbawić przez krzyż i zmartwychwstanie, zgładzi twoje grzechy. Ta prawda jest niesamowita. Co mógł o swoich dobrych uczynkach powiedzieć łotr na krzyżu? Niewiele, a został pierwszym kanonizowanym. Dlatego ufaj w Miłosierdzie Boga. On przychodzi dzisiaj za darmo. To jest skandal, że ty, który grzecznie siedzisz na rekolekcjach, pójdziesz do nieba i spotkasz smyków, tych z czarnych marszów i z „zarazy” LGBT. Miłosierdzie Boga jest skandalem! – zakończył kapłan.
Doświadczeniem miłosierdzia Bożego podzielił się Daniel, mąż Magdy i ojciec czworga dzieci.
Kiedy był dzieckiem, ktoś próbował go wyrzucić z pędzącego pociągu. – Uciekałem z domu, bo rodzice nadużywali alkoholu. Jeździliśmy z kolegami pociągami np. do Stargardu Szczecińskiego czy Piły. Byłem w domu dziecka. Kiedy miałem problemy z narkotykami, w wieku 14 lat trafiłem do zakładu poprawczego. Rok spędziłem w Monarze. Zacząłem kraść. Jako 17-latek byłem aresztowany. Później trafiłem do więzienia – opowiadał.
Reklama
Sytuacja zaczęła się poprawiać, kiedy poznał przyszłą żonę. Podjął pracę, jednak niedługo jej zabrakło, więc znowu kradł i trafił do więzienia. Po jednej z kłótni z Magdą wyszedł i wsiadł do pociągu. – Miałem w myślach przekonanie, że Bóg mi pomoże. Zawsze miałem w sercu Boga, ale nie znałem Jezusa – przyznał Daniel. Nagle do przedziału weszła starsza kobieta z różańcem w ręku. – Radziła, że skoro kocham Magdę, a ona mnie, powinienem do niej wrócić. Wysiadłem i wróciłem. Wzięliśmy ślub. Moje życie zaczęło się zmieniać – powiedział. Od tego roku Daniel codziennie uczestniczy we Mszy św. – Bóg daje światło i nadzieję. Dzięki Niemu staję powoli na nogi, ale wszystko dzieje się stopniowo. Odkrywam też prawdę o sobie. Bóg wyciągnął ze mnie wszystkie grzechy, ale z czasem. Gdyby to było wszystko naraz, uciekłbym z Kościoła i załamałbym się. Tylko Bóg jest w stanie zmienić człowieka – podsumował.
Przed błogosławieństwem ks. Marciniec zadał uczestnikom rekolekcji pytania do przemyślenia. Czy jestem wdzięczny Bogu za moje życie, także za trudne momenty, które nie są powodem do chluby, a które też składają się na moją historię zbawienia? Chrześcijaństwo to nie jest moralizm. Czy rozumiem, że nie zbawia mnie naśladowanie mądrości własnym wysiłkiem, ale darmowa moc miłosierdzia, która wkracza w moje życie? Czy jestem gotowy, aby w moim sercu zapanował pokój Zmartwychwstałego?
Po Mszy św. chętni mieli możliwość półgodzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu.
Dzisiaj (środa 22 października) ostatni dzień rekolekcji w Duszpasterstwie Akademickim Emaus. O godz. 19 rozpocznie się nabożeństwo pokutne z sakramentem spowiedzi, a o godz. 20 Msza św. z nauką. Transmisję można oglądać na stronie: www.emaus.czest.pl .