Mówi się, że stajenka w kościele to radość przede wszystkim dla dzieci, ale przecież i dorośli lubią popatrzeć na ludzi i zwierzęta otaczające żłóbek. Różne są parafialne szopki - zupełnie malutkie ustawione u stóp ołtarza albo rozbudowane na całe prezbiterium, w niektórych stoją tylko pastuszkowie i owieczki, czasem Trzej Królowie, w innych roi się od zwierząt i postaci, które co prawda nie pojawiły się na kartach Ewangelii, ale na pewno ładnie się komponują z całością. Z pewnością wiele zależy od parafialnych finansów i wolnej przestrzeni, jednak najważniejsze są pomysł i otwartość na nowinki. Toteż w naszej diecezji pojawiają się szopki z żywymi zwierzętami, stajenki, gdzie w role Świętej Rodziny, aniołów i pasterzy wcielają się parafianie, powstała nawet ruchoma szopka. To prawda, że dużo przy tym zachodu, ale efekty są warte wysiłku.
- Chciałem przybliżyć ludziom atmosferę Betlejem, w tamtej grocie przecież też były żywe zwierzęta - wyjaśnia ks. prał. Władysław Pawlik z parafii pw. Pierwszych Męczenników Polski w Gorzowie, gdzie już od wielu lat w okresie Bożego Narodzenia można zobaczyć, a nawet pogłaskać żywą owieczkę czy osiołka. - Teraz naszą szopkę ustawiamy na zewnątrz kościoła, ale przed laty, kiedy kościół był jeszcze w stanie surowym i dopiero się budował, żywa szopka stała wewnątrz i można było ją zobaczyć podczas Mszy św.
Żywa szopka w tej parafii pojawia się od 1998 r. - Zwierzęta pożyczamy z gospodarstw na te kilka dni, a potem oddajemy. Figury Maryi, Józefa i Dzieciątka umieszczamy na podwyższeniu, a niżej stoją owce, osioł, kucyki - opowiada Ksiądz Proboszcz.
Zwierzaki cieszą oczy i w innych miejscowościach, m.in. w parafii pw. św. Józefa w Zielonej Górze i Podwyższenia Krzyża Świętego w Sulechowie. - W tym roku zrobimy szopkę drugi raz - mówi ks. Mariusz Słaboń z Sulechowa. - Przyprowadzimy owce, króliki i ptaki domowe. Szopka cieszy zwłaszcza dzieci, ale mi też bardzo podobało się to, że przyciągnęła również i tych rodziców, którzy na co dzień nie przychodzą do kościoła.
Także w parafii kolegiackiej w Głogowie jest na co popatrzeć. - Żywą szopkę ustawiamy w naszym kościele od 2006 r. Nie robimy stajenki na zewnątrz, bo kolegiata jest wciąż terenem budowy - wyjaśnia ks. Rafał Zendran. - Nasza stajenka wrosła w bożonarodzeniowy krajobraz, przychodzą ją nawiedzać ludzie z innych parafii.
Kolegiacka szopka jest wystylizowana na zagrodę staropolską, na ścianach są porozwieszane sprzęty, wszystko jest pięknie oświetlone. Ks. Zendran osobiście karmi zwierzaki i im sprząta. - Mamy tu małe zwierzątka. Zawsze jest dwu-, trzytygodniowe cielę, które jeszcze pije mleko, są owce z jagniątkami, jest para gęsi łabędziowatych i króliki. Zdarza się, że zwierzęta sprawiają kłopoty, króliki np. przegryzają kable. Musieliśmy zrezygnować z kuca, bo kopał inne zwierzęta, z osła, bo gryzł, i z kozy, bo skakała i wywracała figurki. Jasne, że trzeba się przy tym nachodzić, ale nie rezygnujemy, ze względu na reakcje ludzi, którzy do nas przychodzą - ich uśmiech jest spontaniczny, a stajenka wzbudza bardzo pozytywne emocje.
Również w Głogowie stanęła inna nietypowa szopka - ruchoma. Za jej budowę zabrał się o. Witold Baran CSsR z parafii Ojców Redemptorystów, który do współpracy zaprosił młodzież.
Czy żywa, czy zupełnie nieruchoma szopka jest ważnym elementem bożonarodzeniowej dekoracji. Jej zadaniem jest przyciągnąć dzieci i dorosłych i sprawić, że nie tylko zachwycą się żłóbkiem, ale uklękną przy nim, by się pomodlić.
Warto wiedzieć, że zwyczaj ustawiania w kościołach szopek betlejemskich przyszedł do Polski razem z Franciszkanami (mówi się, że to św. Franciszek jako pierwszy w 1223 r. w Greccio ustawił żłóbek w noc Bożego Narodzenia i zaprosił współbraci do radosnego świętowania). Pierwsze szopki kościelne w naszym kraju wystawiano z wielką starannością i przepychem. Figurki były polichromowane, ubrane w szaty sprowadzane nawet z zagranicy, często fundowane przez królów lub możnych. Postacie ustawiane były wśród malowanych kulis, egzotycznych roślin, draperii, a nawet fontann. Zakonnicy, chcąc przyciągnąć wiernych, poruszali z ukrycia figurkami w takt śpiewanych kolęd - przerodziło się to później w wystawiane po dziś dzień jasełka, gdzie figury zastąpili żywi aktorzy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu