Mroźne popołudnie, 24 grudnia 2009. Na ulicach gwar i ruch. Dorośli wracają z pracy, dzieci ze szkół. Zwykły, szary dzień roboczy. Nikt nie myśli o jutrzejszym, jednym z największych dni w roku - o Bożym Narodzeniu. W tym ogromnym, liczącym ponad 350 tys. mieszkańców mieście tylko maleńka garstka katolików przygotuje wieczerzę wigilijną, by z chwilą pojawienia się pierwszej gwiazdy przełamać biały opłatek i zasiąść do stołu. Tania, mama czwórki dzieci, trzech własnych synów i ostatnio jeszcze małej, adoptowanej Alonki, też krząta się po domu z myślą rozsadzającą jej głowę - jak przygotować stół, by ten wieczór przypominał tamtą Noc. W kieszeni tylko 200 rubli, a w domu jest jeszcze mąż, siostra z dwójką dzieci i mama. Do głowy przychodzi genialny pomysł. Nic nie mówiąc domownikom, Tatiana idzie do pobliskiego sklepu, kupuje topiony ser, chleb i tanią kiełbasę. Po drodze wstępuje do sąsiadki i pożycza garnek „bemary”. Gdy dzieci spostrzegają pierwszą gwiazdkę, Tatiana zapala świeczkę pod garnkiem. Wszyscy siadają na podłodze wokół garnka, jak przy ognisku. Wkrótce rozchodzi się zapach topionego sera i kiełbasy. Kawałki sera z podwędzoną kiełbasą zagryzane chlebem smakują jak najlepsza potrawa. Nikt nie myśli o białym obrusie, dwunastu daniach. Jakże ten wieczór przypomina betlejemskie pastwisko i czuwających przy ognisku pasterzy. Przy radosnym gwarze dzieci i śpiewie kolęd nie brakuje prawdziwej historii przeczytanej z Ewangelii św. Łukasza - „w owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie…”.
25 grudnia, Boże Narodzenie. Andrzej jest katolikiem od 8 lat. Poprosił w kościele o chrzest święty dla czwórki swoich dzieci. W kościele też kapłan pobłogosławił jego małżeństwo z Olgą, która jeszcze do niedawna uważała siebie za osobę niewierzącą. Andrzej chodzi regularnie na Mszę św. i aktywnie uczestniczy w życiu parafii. Jego złożone w czasie modlitwy ręce i oczy utkwione w Jezusa wiszącego na krzyżu mówią o ukrytych głęboko w sercu prośbach, które zanosi Zbawicielowi. Jedna z największych próśb to pragnienie, aby i żona przyjęła chrzest. Ta prośba została wysłuchana. Dla Andrzeja gwiazda zabłysła właśnie 25 grudnia. W dzień Bożego Narodzenia jego żona Olga, oraz przybrana córka Ania i wnuk Jarek, przyjęli sakrament chrztu świętego. Andrzej w tym dniu promieniał radością. Patrząc na niego, widzieliśmy wszyscy, że całym sobą - oczyma, rękoma, uśmiechem - powtarza: sława Bogu... sława Bogu... sława Bogu.
26 grudnia, mróz - 40 stopni, godz. 10 rano. Czekałam przed domem. Biel oszronionych drzew i skrzący się w promieniach wschodzącego słońca śnieg raził w oczy. Nagle, jak spod ziemi, pojawił się na drodze mężczyzna. Kiedy mnie zobaczył, skierował kroki w moją stronę. Pomyślałam - może chce zapytać o Boga, może chce się ochrzcić, a może ma polskie korzenie…? Już na tę myśl serce zabiło radością. Kiedy podszedł, usłyszałam: „kup, proszę, ziemniaki za 20 rubli”. Dopiero teraz zobaczyłam, że trzyma reklamówkę, a w niej parę ziemniaków. Silny zapach alkoholu powiedział o wszystkim. Odmówiłam, a on poszedł dalej szybkim krokiem w kierunku pobliskiego sklepu. Z serca mojego uciekła radość. Ze smutkiem myślałam o jego żonie, dzieciach i tych paru ziemniakach, które być może były jedynym produktem dla jego najbliższych na dzisiejszy dzień. Czy poprzez opary alkoholu i zła, mającego źródło w nadużyciu tego trunku, on sam i jego najbliżsi potrafią zobaczyć gwiazdę, która zajaśniała, objawiając narodzenie Tego, który daje swobodę?
27 grudnia. Dziś tyle radosnych emocji czeka nas samych i naszych parafian. Dziś Święto Świętej Rodziny. Mamy jasełka, opłatek, świąteczny rodzinny stół i spotkanie ze św. Mikołajem. Wspaniała atmosfera, dużo radości. Prawie pod koniec naszego świętowania pojawia się Łada z 8-letnią córeczką Anią. Łada zarządza gabinetem kosmetycznym, wcześniej pracowała w szpitalu, jako anestezjolog na oddziale ginekologii. Wiele razy towarzyszyła lekarzom przy dokonywaniu aborcji. Dziś ma bardzo dużo niepokoju w sercu, który jej towarzyszy od tamtych szpitalnych czasów. Łada ma pragnienie oczyścić swoje serce w sakramencie pokuty, choć ostatecznej decyzji o solidnym przygotowaniu się do spowiedzi jeszcze nie podjęła. Wiele razy chciała przywieźć do nas swoją Anię, ale mąż kategorycznie tego zabraniał. Dziś mąż jest w delegacji, więc Łada wykorzystuje sytuację i przywozi dziecko. Ania jest szczęśliwa, promieniuje radością i zachowuje się tak, jakby od zawsze bywała w naszym domu. Wielką radość widać też u Łady. Św. Mikołaj zakończył swoją misję, parafianie powoli rozchodzą się do domów, a my możemy spokojnie porozmawiać z Ładą i Anią. Przy pożegnaniu, w małych, ślicznych oczkach Ani tyle szczęścia i tak sobie myślę, że na moment, a może na zawsze, zajaśniało w jej sercu światło Gwiazdy zwiastującej narodzenie Zbawiciela.
Brack w obwodzie irkuckim, Rosja
Pomóż w rozwoju naszego portalu