Reklama

Rozwiązywać problemy małżeńskie, a nie małżeństwa!

W 2008 r. w Polsce zawarto 258 tys. małżeństw i miało miejsce 65 tys. rozwodów. 56% rozwodzących się mężczyzn i 75% kobiet nie ukończyło jeszcze 25 lat. W ciągu roku do kościelnych trybunałów w Polsce wpływa ok. 3500 wniosków o uznanie małżeństwa za zawarte nieważnie. W 1999 r. sądy biskupie wydały 1265 orzeczeń o nieważności małżeństwa, w 2006 r. -1961, w 2007 r. - 2171

Niedziela toruńska 42/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Strużanowski: - Powyższe dane statystyczne każą bić na alarm. Jak w polskim Kościele wygląda standardowe przygotowanie do małżeństwa? Czy coś jest z nim nie tak?

Reklama

Maria Danielewska: - Przygotowanie do sakramentu małżeństwa jest stopniowe. Wyróżnia się przygotowanie dalsze, bliższe i bezpośrednie. W ramach przygotowania dalszego uczniowie szkół średnich uczestniczą w kursie przedmałżeńskim, który jest wpleciony w program katechizacji szkolnej. Jeśli ktoś nie uczęszczał na katechezę, jest zobowiązany wziąć udział w kursie zorganizowanym przez parafię, który najczęściej polega na cyklu 10 spotkań raz w miesiącu. Wiem, że są diecezje (np. archidiecezja lubelska), w których od wszystkich narzeczonych wymaga się wspólnego odbycia kursu. Uważam to za jak najbardziej właściwe rozwiązanie, świadczące o poważnym podejściu do kwestii małżeństwa. W związku z koniecznością uczestnictwa w kursie zaczęła się rozwijać nowa forma - kursy weekendowe, podczas których metodami aktywizującymi przekazuje się istotne treści dotyczące małżeństwa. Inną formę stanowią kursy typu „Wieczory dla zakochanych” kierowane do par, które świadomie i dobrowolnie chcą głębiej przygotować się do sakramentu małżeństwa przez bliższe wzajemne poznanie. Od kilku lat parafie dają też młodzieży szkół średnich możliwość uczestnictwa w ciągu 3 lat w systematycznej katechezie, ale niestety tylko garstka uczniów z niej korzysta. Ostatnim etapem jest tzw. przygotowanie bezpośrednie, kiedy narzeczeni są zobowiązani zgłosić się do poradni rodzinnej; tam uczestniczą w kursie odpowiedzialnego rodzicielstwa.

- Jak Pani ocenia przydatność katechezy w szkole średniej dla przygotowania do małżeństwa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Kurs przedmałżeński w liceum jest - moim zdaniem - niewystarczający. Uczniowie jeszcze na serio nie myślą o małżeństwie, przez co w niewielkim stopniu korzystają z oferowanych im treści. Na tym etapie są raczej zainteresowani poznawaniem siebie, umiejętnością znalezienia odpowiedniej osoby i utrzymania relacji, odkrywają świat wartości, uczą się wybierać, są szczególnie wrażliwi na punkcie własnej wolności i raczej potrzebują dotarcia do tego, kim są oraz akceptacji. Jak najbardziej można im ukazywać model małżeństwa sakramentalnego jako szczególnej formy budowania miłości, ale to dopiero wstęp dla tych, którzy taką drogę rzeczywiście wybiorą. Uważam, że katecheza licealna powinna być traktowana jako podstawa do kursu, a nie jako sam kurs.

- Jak Pani ocenia przygotowanie młodych do małżeństwa?

Reklama

- Niewiele jest osób, o których mogłabym z przekonaniem powiedzieć, że mają świadomość sakramentalnego wymiaru małżeństwa: że to jest droga budowania więzi między sobą, ale również we dwoje z Panem Bogiem. W ogromnej większości przypadków młodzi zawierają ślub, ponieważ „się kochają” i mają nadzieję, że wszystko „jakoś się ułoży” - oczywiście wyłącznie dzięki ich własnemu wysiłkowi i dobrej woli. A potem okazuje się, że związek zbudowany na uczuciach, dobrej woli i wzajemnej fascynacji to za mało. Bo przychodzi czas nieuchronnych konfliktów, docierania się, głębszego niż na przedślubnych randkach poznania i okazuje się, że trzeba przekroczyć siebie, wyjść ze swego egoizmu, umrzeć dla siebie, wejść na Golgotę. A tu można dotrzeć tylko z Panem Bogiem, ucząc się od Jego Syna miłości do końca. Bez wiary, bez świadomości uczestnictwa w życiu i cierpieniu Chrystusa człowiekowi wydaje się, że rany zadane przez współmałżonka czy przeżywane rozczarowanie wzajemne sobą są nieuleczalne i oznaczają koniec miłości. Tylko z pozycji człowieka ufającego Chrystusowi można te rany przyjąć, zaakceptować, zareagować miłosierdziem, wybaczeniem i wejść w miłość na nowy, wyższy poziom, bo pracując nad sobą wiemy, że każdy z nas jest słaby. Taka postawa to miłość na najwyższym poziomie, do którego my, małżonkowie, jesteśmy powołani. Tylko wtedy mąż, żona są zdolni powiedzieć: Kocham cię, choć wiedzą, że sami ranią i są ranieni. Małżeństwo to szkoła miłości, proces budowania miłości na coraz głębszym poziomie. Kiedy wchodzimy w głąb, robi się ciemniej, możemy spotkać demony, których nigdy byśmy się nie spodziewali. Jak je wypędzić? Mocą Pana. Sami możemy jedynie się siebie wystraszyć albo znienawidzić - i tak się, niestety, dzieje… Dlaczego? Bo nie pamiętamy, gdzie trzeba się zwrócić po pomoc.
Ogromnym problemem jest też opuszczenie rodziny. Biblia mówi: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24). Tymczasem niekiedy przez połowę albo i więcej lat małżeńskiego pożycia tkwi w nas rodzina pochodzenia, z której wyszliśmy i nie potrafimy tych więzi pozostawić za sobą, by budować swoje małżeństwo, opierając się na wzajemnym poddaniu w bojaźni Chrystusowej (por. Ef 5, 21), a nie w bojaźni rodziców. Patrząc na to od strony rodziców, widzę, jak ciężko im zrozumieć, że dla ich dziecka od chwili zawarcia małżeństwa najważniejszą osobą jest „obcy” człowiek, a nie oni sami. To odrywanie się od siebie często jest bolesnym procesem, ale koniecznym, aby rodzice i dzieci mogli wzrastać w miłości.

- Co w tej sytuacji należałoby zmienić?

- Widzę potrzebę pogłębienia przygotowania do małżeństwa. Młodzi nie zagłębiają się w istotę sakramentu - o ile w ogóle decydują się na zawarcie małżeństwa, górę bierze przywiązanie do tradycji („ślub musi być w kościele”). A przecież trzeba tu przede wszystkim pogłębienia własnej wiary, motywacji religijnej. Brakuje przygotowania psychologicznego. Dużo się mówi od strony teologicznej, ale nie językiem egzystencjalnym. Młodzi nie widzą związku między sakramentem a codziennością, w której jest obecny Bóg. Nie korzystają z przywileju budowania razem bliskości z Panem Bogiem. A to przecież jest podstawą silnej relacji małżeńskiej. Zaczyna się liczenie na siebie, bez oparcia w sakramentach. Małżeństwo zostaje osadzone tylko w tym, co ludzkie i prędko przychodzą kryzysy. Może trzeba więcej zaangażowania świeckich i współpracy z kapłanami w ramach służby Kościołowi, by w sposób profesjonalny dzielić się swoim doświadczeniem wiary w małżeństwie?

dokończenie za tydzień

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Liturgia rozpoczęcia konklawe - wyraz wiary w moc Ducha Świętego

2025-05-06 20:45

[ TEMATY ]

konklawe

Tama66/pixabay.com

Popołudniowe rozpoczęcie konklawe będzie miało przede wszystkim charakter modlitwy, a jego liturgia będzie wyrazem zawierzenia Bogu wyboru papieża.

133 kardynałów elektorów zbierze się przed 16. 30 w Kaplicy Paulińskiej Pałacu Apostolskiego, by sformować procesję. Celebrans przypomni im na wstępie, że mają oni wybrać godnego pasterza całej owczarni Chrystusa.
CZYTAJ DALEJ

Kiedy dym stanie się biały?

2025-05-07 11:45

[ TEMATY ]

konklawe

komin

Adobe Stock

Na kongregacjach generalnych przed konklawe ścierały się bardzo różne opinie. Jednak w Kaplicy Sykstyńskiej od dzisiaj sprawy mogą potoczyć się szybciej niż się spodziewamy. Nawet niezwykle dynamiczne konklawe z 1978 r. potrzebowało tylko ośmiu głosów, aby wybrać papieża.

Nowy papież powinien być „prawdziwym duszpasterzem” i przywódcą, który wie, jak „wyjść poza granice Kościoła katolickiego, promując dialog i budowanie relacji z innymi światami religijnymi i kulturowymi”. Takie dość banalne zdania można było znaleźć w codziennych komunikatach watykańskiego biura prasowego, które miały informować opinię publiczną o tematach poruszanych przez kardynałów na kongregacjach generalnych.
CZYTAJ DALEJ

"Extra omnes!". Rozpoczęło się konklawe

2025-05-07 17:51

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

O godz. 16:30 w Pałacu Apostolskim rozpoczęła się liturgia wejścia na konklawe. Wzięło w niej udział 133 kardynałów elektorów, a poprowadził ją – zgodnie z przepisami – najstarszy precedencją kardynał biskup – Pietro Parolin. Kardynałowie wybiorą 267. Papieża.

Liturgia rozpoczęła się znakiem krzyża i krótkimi obrzędami wstępnymi, po których kardynałowie, modląc się Litanią do Wszystkich Świętych, przeszli procesyjnie do Kaplicy Sykstyńskiej. Tam, po odśpiewaniu hymnu „Przybądź Duchu Święty” i odmówieniu modlitwy w intencji elektorów, złożyli oni uroczystą przysięgę. Najpierw wspólnie odczytali jej rotę, która dotyczy zarówno sytuacji, w której na któregoś z nich padnie wybór, jak też dochowania tajemnicy konklawe. Następnie każdy z kardynałów osobiście dopełnił przysięgi, kładąc dłoń na Ewangelii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję