Każdy z nas w różnych sytuacjach czyni pewne gesty, stawia
znaki. Często robimy to bezwiednie, czasem - z rozwagą, celowo. Jednym
z takich znaków jest krzyż. Jako znak ornamentalny i symboliczny
znany jest w większości kultur od zamierzchłych czasów. Krzyże runiczne
stawiali na granicach posiadłości Skandynawowie. Krzyż był symbolicznym
znakiem świętym u Egipcjan, a także u Azteków - w Tobasco symbolizował
boga słońca, był emblematem Quetzalcoatla jako władcy czterech stron
świata i czterech wiatrów.
Dla chrześcijan stanowi przedmiot kultu. Na krzyżu -
za grzechy całej ludzkości - samotnie umierał umęczony Chrystus.
Do symboliki krzyża sięga wielu twórców kultury. W pięknej,
poetyckiej, a obecnie całkiem już odrzuconej przez małych czytelników
książce Marii Konopnickiej O krasnoludkach i sierotce Marysi słynny
Koszałek-Opałek zebranym u ogniska wiejskim sierotkom opowiada prastarą
legendę. Owóż pewnego dnia, gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi,
w powietrzu rozległo się przecudne śpiewanie. Ludzie wznosili oczy
ku niebu, domniemając, że stamtąd idzie ów głos. Jedne tylko krasnoludki
pobladły nagle, bo wedle dawnej przepowiedni, gdy pieśń tę usłyszą,
muszą ustąpić miejsca jasnym, skrzydlatym duchom, a same iść w świat. "
Jeszcze póki Piast żył, nie było im krzywdy- kończył swą opowieść
uczony kronikarz. Dopiero, kiedy nastał wnuk onego Ziemowita, Mieszko,
przyszedł taki ścisk na one ludki, że się za dnia pokazywać bynajmniej
nie śmiały. Już wtedy matki, idąc do roboty w pole, nie rzucały ubożętom
prosa, iżby opieka nad dziećmi z nich była, ale czyniły znak krzyża
nad izbą i szły".
Do krzyża uciekamy się przed złem, przed tym, czego nie
znamy, co napawa nas niepokojem, bojaźnią i strachem. Jest on wyznaniem
wiary, zawierzeniem Przedwiecznemu, wyrazem przymierza z Bogiem,
symbolem mocy i nadziei.
Krzyż to godło chrześcijaństwa. Stawiany na mogiłach
jest widomym znakiem pamięci o ludziach, którzy odeszli z tego świata.
Pod krzyżem znajdują cichą przystań zmęczone ziemską wędrówką ciała.
Niejedną mogiłę krzyż ustrzegł od zapomnienia. Oto Echa leśne Stefana
Żeromskiego: pan generał Rozłucki, geometra Knopf, podleśny Guńkiewicz,
stary wójt Gała siedzą na leśnej polanie, rozkoszując się domowym
jadłem i wzmocnioną arakiem herbatą. Nadzorują wyrąb lasu. Echo przynosi
z oddali stuk siekier, trzask padających drzew i szum gałęzi. Płonie
ognisko. Pełzające po twarzach blaski, ciepło i niemal intymna bliskość
siedzących sprzyjają zadumie. Przywodzą na myśl zdarzenia, które
nie tak dawno rozegrały się w tym lesie. Jest rok 1863.
Jan Rozłucki - bratanek obecnego tu generała, podporucznik
w wojsku rosyjskim - wraz ze swoim oddziałem został skierowany do
uśmierzenia polskiego powstania. Walcząc przeciwko Polakom, wspomniał
na swe polskie korzenie i przeszedł na stronę powstańców. Pojmany
przez Rosjan w walce wręcz, na bagnety, został skazany na śmierć.
Pochowano go nieopodal karczmy, w której odbył się sąd. Generał dobrze
zapamiętał to miejsce:
" - Przed karczmą, za drogą, po drugiej stronie był wydmuch
piasku. Duży, żółty... Na tym wydmuchu rosło kilka brzóz...
- A to generał pamięta doskonale. Z tych tam brzóz tylko
jedna została. A były już brzozy - ba, - ba! Karczmarz, łajdak, je
wyciął. Jedna z tych brzóz została i to tylko dlatego, że o nią krzyż
oparty. Już, szelma, tej tknąć nie śmiał".
Miejsce pochówku ma szczególny charakter. Jednoczy, jak
chyba żadne inne, ludzi różnych przekonań i wyznań. Wobec tajemnicy
śmierci stajemy się równi. Wobec tajemnicy krzyża kurczą się w człowieku
najgorsze instynkty, wyzwala się i rośnie to, co najlepsze: chciwość
ustępuje miejsca szczodrobliwości, a buta - pokorze. Najlepiej ujął
to Błażej Pascal: "Znajomość Boga bez znajomości własnej nędzy rodzi
pychę. Znajomość własnej nędzy bez znajomości Boga rodzi rozpacz.
Znajomość Chrystusa stanowi pośrodek, bowiem w Nim znajdujemy i Boga,
i własną nędzę".
A krzyż, jak to krzyż - jedni postawią, drudzy, przechodząc,
czapki uchylą i tak sobie stoi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu