Reklama

Polska otrzymała drugi Katyń

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był pogodny poranek w Krakowie. Coś ciągnęło mnie, żeby pójść na Stare Miasto. Było kilka minut przed 9, kiedy znalazłam się pod krzyżem katyńskim u stóp Wawelu. Obok wystawa Katyń 1940. Dlaczego tam i o tej porze? W kilkanaście minut później wiedziałam już, że do Katynia nie doleciał nikt z pasażerów TU-154. Pod Smoleńskiem rozegrała się tragedia, która odebrała nam nie tylko prezydenta, ale i przedstawicieli polskiej elity politycznej, kulturalnej, przedstawicieli Rodzin Katyńskich. Ranek 10 kwietnia 2010 r. pokazał światu prawdę o Katyniu w sposób, który zaszokował nie tylko naród, ale i świat.

KATYŃ 1940

Nie wiadomo do dziś dokładnie, ilu Polaków zginęło z rąk NKWD w zbrodni katyńskiej. Najbardziej prawdopodobnie to 21 857 ludzi, z czego miejsca zamordowania 7305 z nich do tej pory nie udało się dokładnie ustalić. To byli oficerowie polskiego wojska, naukowcy, nauczyciele, lekarze. Elita polskiego społeczeństwa, z którą Stalin musiał się rozprawić, bo z nimi nie mógłby realizować swojego zamysłu stworzenia quasi państwa polskiego. Zbrodnia katyńska otwierała mu możliwość do rozpoczęcia montowania w ZSRR posłusznych „polskich” komunistycznych rządów i wymazywania z historii i świadomości społeczeństwa nazwy „Katyń”. Ale Polacy nie zapomnieli. Pamięć przechowały rodziny, których mężowie, ojcowie, bracia padli ofiarami stalinowskiego „marzenia”. Rodziny Katyńskie przez lata domagały się przywrócenia ofiarom właściwego miejsca w historii i rehabilitacji. Rosja dopiero w 1990 r. przyznała się do zbrodni, ale pomimo tego w Rosji panowała wersja winy niemieckiej za Katyń.
Wreszcie kwiecień 2010 r. miał stać się przełomem. Rosyjski premier na grobach wymordowanych Polaków musiał zrobić wrażenie, mimo że nie padło tak oczekiwane słowo „przepraszam”. Wizyta 10 kwietnia Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i przedstawicieli polskiego sejmu, rządu, świata kultury, Rodzin Katyńskich miała być kulminacją obchodów 70-tej rocznicy mordu katyńskiego. Pozostały tam jednak puste krzesła i zszokowany świat. Brak słów, niedowierzanie, łzy. Polskie społeczeństwo w pięć lat po śmierci Papieża przechodzi znowu rekolekcje, teraz może bardziej patriotyczne, z uczuć obywatelskich. Z pytaniem „Co dalej z Polską?” naród z rozpaczą pochylił się nad trumnami ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.

KATYŃ 2010 - godzina 8.56

Elita elit jechała oddać hołd na groby tych, którzy nie wrócili z Katynia. I oni też już nie wrócili. Polska otrzymała drugi Katyń. „Przeleciał ptak, przepływa obłok, upada liść, kiełkuje ślaz i cisza jest na wysokościach i dymi mgłą katyński las..” - pisał Zbigniew Herbert i te słowa zdają się opisywać smoleńską tragedię. Społeczeństwo zaledwie w kilka godzin później zaczęło skupiać się na placach miast, w kościołach, pod pałacem prezydenckim, aby się modlić i próbować zrozumieć, co się stało. Choć zrozumieć się nie da…
W sobotni wieczór 10 kwietnia w kościele Ojców Bernardynów w Rzeszowie na nabożeństwo przyszły setki osób. Niedowierzanie i nieme pytanie w oczach zebranych. Msza św. rozpoczęła się od odczytania listy ofiar. Bp Kazimierz Górny prosił o modlitwę za ofiary i rodziny zmarłych. Mówił, że ta śmierć jest doświadczeniem, które być może pozwoli polskiemu społeczeństwu zrozumieć jak kruche jest ludzkie życie i jak ważna społeczna zgoda. W ciągu następnych dni żałobne nabożeństwa odbywały się w kościołach diecezji, a zaplanowane obchody rocznicy mordu katyńskiego stawały się modlitwą za ofiary Katynia 1940 i 2010 r.
Główne uroczystości katyńskie w Rzeszowie zaplanowane były na 13 kwietnia. Tymczasem kilka tysięcy rzeszowian przyszło w tym dniu na plac Farny, aby modlić się nie tylko za ofiary z 1940 r., ale również za tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem, kilka kilometrów od Katynia. Wśród ofiar drugiego Katynia znaleźli się ludzie z Podkarpacia: senator Stanisław Zając, posłowie Grażyna Gęsicka i Leszek Deptuła oraz dwóch generałów: Kazimierz Gilarski oraz Bronisław Kwiatkowski. Wielu obecnych na placu osobiście ich znało, a nawet przyjaźniło. Nie kryli łez…
Przybyły delegacje z instytucji państwowych, władze państwowe i samorządowe, przedstawiciele służb mundurowych, kombatanci i Sybiracy, Strzelcy i harcerze, uczniowie i mieszkańcy miasta. W rękach ludzi były kwiaty i znicze. - Ta katastrofa to światło rzucone na Katyń, bo przecież o Katyniu tak mało świat wiedział - mówił w homilii biskup K. Górny. - Mówienie o Katyniu jako zbrodni dokonanej przez Sowietów było karane w PRL. Nie wolno nam pomniejszać bohaterów, tworzyć ojczyzny bez dziejów! O Katyniu nam zapomnieć nie wolno! Jeśli zapomnimy, to te wysokie drzewa wołać będą: Pamiętaj o nas, Polsko! - apelował Ksiądz Biskup. Potem odczytana została lista ofiar tragicznego lotu, następnie ulicami Rzeszowa w marszu milczenia zebrani przeszli pod Krzyż Ofiar Stalinizmu przy Zamku rzeszowskim.
Katyń stał się bolesną raną polskiej historii - pisał w przemówieniu Lech Kaczyński. Przemówieniu, którego nie dane mu było wygłosić. Wydarzenia ze Smoleńska pogłębiły tamtą z 1940 r. ranę. A nazwiska tych, którzy zginęli, dopisane zostaną do list katyńskich. Rosja chciała, by Katyń był winą bez kary, winą skrzętnie ukrytą przed oczami świata, winą zaprzeczalną. Stało się inaczej. Świat dowiedział się o Katyniu w huku rozbijanego nad Smoleńskiem samolotu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Jan Chryzostom

[ TEMATY ]

święty

Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).

Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma. W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej. Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską. Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397). Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary. Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan). Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach. Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
CZYTAJ DALEJ

Św. Jan Chryzostom, biskup i doktor Kościoła

[ TEMATY ]

święty

Urodził się ok. 349 r. w Antiochii. Chrzest w wieku 20 lat był punktem zwrotnym w jego życiu. Po śmierci rodziców udał się na pustkowie, by przez 4 lata prowadzić życie ascetyczne. Ze względu na zdrowie powrócił do Antiochii. Święcenia kapłańskie przyjął, gdy miał ok. 36 lat.

CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV kończy 70 lat

2025-09-13 20:24

[ TEMATY ]

Leon XIV

Vatican Media

Papież Leon XIV, od 8 maja Następca Świętego Piotra, kończy 70 lat. Pierwszy papież pokolenia wyżu demograficznego po II wojnie światowej i pierwszy Amerykanin - Biskup Rzymu urodził się jako Robert Francis Prevost w Chicago 14 września 1955 roku.

Przed konklawe dziennikarze agencji informacyjnych poprosili mnie o sylwetki kilku osób, które mają największe szanse na to, by zostać papieżem. Zapytano mnie też, czy należy jeszcze wziąć pod uwagę jakieś inne nazwiska. Wymieniłem dwa – kard. Prevosta i kard. Dolana. Byli wyraźnie zdziwieni...- pisał na łamch Tygodnika Katolickiego "Niedziela" Krzysztof Tadej - dziennikarz TVP Polonia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję