Reklama

Miejsce, gdzie się ludzie kochają

Zakochani lubią być blisko siebie. Z tęsknotą wyczekują spotkań. Kiedy są ze sobą, wszystko inne przestaje być ważne. Pamiętają o swoich imieninach i jubileuszach. Pokonują dla siebie największe trudy. O znacznej grupie rypińskich parafian od św. Stanisława Kostki można zatem śmiało powiedzieć, że są zakochani w swojej parafii. Któż bowiem inny jak nie zakochany dałby radę spędzić kilka godzin w zimnie i deszczu, świętując 25. urodziny ukochanej?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pogoda tego dnia jest fatalna. Wprawdzie jeszcze przed południem świeci piękne słońce, z wolna ustępuje jednak pola gęstniejącym chmurom. Kilkanaście minut przed godz. 18, kiedy samochód z Biskupem Piotrem pojawia się w bramie plebanii, zaczyna padać deszcz. Duszpasterze z ks. Markiem Smogorzewskim na czele nie poddają się jednak zwątpieniu. A zwątpić można, jeśli weźmie się pod uwagę, że po jubileuszowej Mszy św. przewidziano piknik dla ponad tysiąca osób. Na trawnikach rozstawiono ławki i parasole; zapach grillowanego mięsa rozchodzi się po całej okolicy...
Potężna świątynia powoli wypełnia się ludźmi. Mimo nowoczesnego wyglądu, jej wnętrze ma bardzo sakralny charakter, skłania do skupienia i modlitwy. Surowe ściany z czerwonej cegły, piękne, majestatyczne witraże, nade wszystko zaś tajemniczy półmrok, także wtedy, kiedy zapalone są światła. To sprawia, że nawet gdy w kościele są setki wiernych, panuje prawdziwe silentium sacrum.
Chór intonuje Gaude Mater Polonia, w tym czasie liturgiczna procesja powoli toruje sobie drogę przez tłum. Idą dziesiątki ministrantów. Za nimi nadzwyczajni szafarze w specjalnych strojach, przypominających zakonne szkaplerze. Jeden z nich niesie „Ewangeliarz Rypiński” - okolicznościową edycję księgi Ewangelii przeznaczonej do odczytywania w trakcie uroczystości. Dostojnie przesuwają się koncelebransi - w sumie kilkudziesięciu kapłanów, którzy w ciągu ćwierćwiecza pracowali w tej parafii jako wikariusze. Wreszcie Ksiądz Biskup. Błogosławi, pozdrawia ludzi i serdecznie się do nich uśmiecha. Zgromadzeni dziękują za to oklaskami.
„Pasterzu Kościoła płockiego - jesteś w swoim domu, w jednej ze wspólnot twego Kościoła. Jesteś w jednym z miast ziemi dobrzyńskiej, mieście bogatej historii, na której zamiast zabytków pozostały groby męczenników” - mówi wzruszony proboszcz ks. prał. Marek Smogorzewski. To pierwsza wizyta Biskupa Piotra w tej wspólnocie, dlatego ks. Marek krótko naświetla jej historię i współczesność. „Jakże dużo chciałbym Ci powiedzieć: o początkach tego kościoła, o świadectwie życia seniora księdza prałata Czesława, o pierwszym proboszczu księdzu Antonim Podlesiu, o naszej modlitwie, budowaniu wspólnoty, tworzeniu Kościoła miłości i miłosierdzia, o kołach różańcowych, nadzwyczajnych szafarzach, o tylu dziełach, ruchach, wspólnotach i o parafialnym synodzie, podczas którego zastanawialiśmy się, jak dzisiaj głosić Chrystusa” - mówi, prosząc, by Biskup Płocki przewodniczył Eucharystii w intencji parafian.
Słowa homilii Księdza Biskupa, wypowiadane powoli i dobitnie, są poruszające. Pasterz pozdrawia wszystkich zebranych. Nie zapomina o chorych, opuszczonych i ubogich. „Chcę, by tego wieczoru moje pozdrowienie dotarło i do tych, którzy oddalili się od Boga i Kościoła. Pamiętajcie, że Bóg z was nie zrezygnował” - dodaje.
Po chwili przytacza przykład pewnego dziecka, które na pytanie, czym jest parafia, odpowiedziało wymownie: „to miejsce, gdzie ludzie się kochają”. Nawiązując do tego, Biskup Piotr mówi: „Autentyczna wspólnota parafialna ma być wspólnotą miłującą Boga i ludzi. Parafia św. Stanisława Kostki w Rypinie próbuje urzeczywistniać ideał wspólnoty, w której centrum jest Bóg. Jako wasz biskup włączam się w to wspólne dziękczynienie i modlę się, abyście nie ustali w drodze. Wierzę, że jubileusz wyzwoli w was nowe duchowe energie”. Ksiądz Biskup przypomina, że miłość jest mocą, która od ćwierćwiecza scala tę wspólnotę. „To byłoby zbyt mało, gdybyśmy byli parafią tylko dlatego, że jesteśmy zapisani w księgach parafialnych albo dlatego, że jesteśmy przywiązani do Kościoła. Niech miłość wzrasta wśród was - ten cel stawia przed wami wasz biskup jako priorytet duszpasterski”.
W kościele panuje idealna cisza. Na twarzach słuchaczy wyraźnie widać skupienie.
Kaznodzieja nawiązuje także do postaci patrona parafii - św. Stanisława Kostki. „Czekamy nieraz na guru, duchowych supermenów, i nie dostrzegamy, gdy Bóg stawia ich na naszej drodze w zwykłych codziennych sprawach, także w rzeczywistości parafialnej, choćby przez świętego, który został nam dany za patrona. Stanisław został pochowany w kościele św. Andrzeja na Kwirynale. Często modlił się tam Karol Wojtyła. A później, jako Papież, mówił, że życiowa droga św. Stanisława Kostki była »biegiem na przełaj« do świętości”.
„Czym zatem może zaimponować Stanisław Kostka? - pyta Biskup, i po chwili odpowiada: „Buntem przeciw przeciętności. Determinacją do zjednoczenia z Bogiem, który jest miłością. Dlatego On może nas uczyć, jak kształtować życie wspólnoty parafialnej, by pamiętała o wieczności. A ma nam przypominać o tym między innymi nowy witraż z Sądem Ostatecznym”.
Msza św. biegnie swoim naturalnym rytmem. Przed błogosławieństwem ks. Smogorzewski prosi Biskupa Piotra o wręczenie medali „Zasłużony dla kościoła i parafii”. Nagrody te - jak wyjaśnia proboszcz - są uhonorowaniem osób, które czynnie włączają się w życie wspólnoty: przez pracę, modlitwę czy cierpienie. W tym roku medal otrzymuje m.in. nauczycielski Chór „Belcanto”, który służy Bogu śpiewem już dwie dekady.
Pasterz błogosławi także nowy witraż przedstawiający scenę Sądu Ostatecznego. To kolejne dzieło znanej rypińskiej pracowni państwa Bednarskich umieszczone w świątyni. Wizerunek przedstawia spowitą w karmin majestatyczną postać Chrystusa Sędziego. Dzieło utrzymane w tonacji czerwieni, błękitu i złota robi ogromne wrażenie.
Po Mszy św. jeszcze kilka chwil na prywatne spotkania z wiernymi. Wiele osób czeka przy wejściu do zakrystii, wyglądając „swoich” księży, którzy pracowali w Rypinie jako wikariusze. Wybuchy radości, uściski, pozdrowienia; emocje nie zawsze pozwalają dobrać właściwe słowa, stąd sporo jest komicznych sytuacji. - Ale ksiądz wyłysiał! - woła ktoś spontanicznie do jednego z kapłanów. - Nic ksiądz nie schudł, mam dla księdza dietę cud! - te słowa adresowane są akurat do mnie.
Wyjście z kościoła to nagłe wejście w inny świat. W trakcie Eucharystii następuje gwałtowne załamanie pogody, przez moment pada nawet deszcz ze śniegiem. Zimny wiatr szarpie rozstawione obok świątyni namioty, wyrywa z rąk parasole. Mimo to parafianie tłumnie idą na piknik. Na przekór obawom spotkanie nie kończy się szybko. Gdy po dwóch godzinach wyjeżdżam z gościnnej plebanii ks. Marka, widzę na dworze jeszcze wielu ludzi. Nie przeszkadza im siąpiący wciąż deszcz ani przenikliwe zimno, a w dodatku są autentycznie radośni. Trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie dla takiego zachowania - wygląda to na zakochanie. Wszak parafia to miejsce, „gdzie ludzie się kochają”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Małżeństwo z Andrychowa idzie do grobu św. Jakuba. Zaniosą tam też Twoją intencję

2024-05-15 12:09

[ TEMATY ]

Santiago de Compostela

Camino

świadectwa

Archiwum rodzinne

Mają już za sobą dwa tygodnie pieszej wędrówki. Zostało im jeszcze 100 dni, by planowo dotrzeć do sanktuarium w Santiago de Compostela. Dorota i Rafał Janoszowie zamierzają pokonać 2890 km. Wyruszyli z Andrychowa Drogą św. Jakuba, by podziękować za 35 lat małżeństwa. Dziękują także za trójkę swych dzieci, za pozostałych członków rodziny, za przyjaciół i za to, co ich w życiu spotkało. Andrychowskie małżeństwo znane jest z wieloletniego zaangażowania w Ekstremalną Drogę Krzyżową.

Małżonkowie przyznają, że po raz pierwszy znaleźli się na tym jednym z najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych 10 lat temu. „Było to dla nas bardzo głębokie doświadczenie duchowe, powiązane wtedy z wdzięcznością za 25 lat wspólnego życia małżeńskiego. Okazało się, że Camino wpisało się głęboko w nasze serca, a my wpisaliśmy je w serca naszych dzieci i ich przyjaciół. Za nami 6 takich wędrówek trasą północną i portugalską” - opowiadają na swym facebookowym profilu, który nazwali „Camino Wdzięczności”.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję