Reklama

Bóg dał pasję

Niedziela bielsko-żywiecka 41/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Piotr Bączek: - Jak oceniasz swój start w Rajdzie Wisły? Czy miejsce, które zająłeś satysfakcjonuje cię?

Marcin Juraszek: - Tak, zdecydowanie. Wystartowały 73 załogi, ukończyło 45, my na 19. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu PZM oraz 4. w swojej klasie. Zwłaszcza, że 4 lata się nie ścigałem. A dodatkowo buduje fakt, że od drugiego odcinka specjalnego cały czas notowaliśmy takie czasy.

- Modliłeś się o dobry występ?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Oczywiście, że tak. Gdy dowiedziałem się, że udało się zebrać połowę środków na start (a nie są to małe pieniądze) wówczas pojechałem do Krakowa-Łagiewnik, dałem na Mszę, poszedłem do spowiedzi. Potem pojechałem na grób znakomitego kierowcy rajdowego i człowieka, którego znałem osobiście i podziwiałem, tragicznie zmarłego Janusza Kuliga, z którym sobie porozmawiałem. I chyba się za mną wstawił.

- I jak na tę modlitwę odpowiedział Pan Bóg?

- Myślę, że skoro poszło dobrze i cały start doszedł do skutku, to chyba Pan Bóg popatrzył na to przychylnie, choć w swojej modlitwie nie upierałem się, że muszę startować, pomyślałem, że jak chce to niech pomoże, a jeśli nie, to całkiem dam sobie z tym spokój. Mieliśmy także małą przygodę na 7. odcinku specjalnym, na ułamki sekund wylecieliśmy poza drogę (myślałem, że już jest po rajdzie, bo było naprawdę nieciekawie) a tu nagle, nie wiem jak, wyskoczyliśmy na drogę. Bez strat czasowych, z drobiną kosmetyką blacharki lewego nadkola, a generalnie auto bez szwanku! Na dodatek się okazało, że uzyskaliśmy lepszy czas niż na poprzednim przejeździe tego samego odcinka. Dla mnie jest to potwierdzenie oczywistej pomocy „z góry”.

Reklama

- Co było najtrudniejsze w tym rajdzie, najbardziej trudny moment. Co udało ci się najlepiej. Z jaką największą prędkością pojechałeś (jaki odcinek najszybciej...)

- Myślę, ze najtrudniejsze było załatwianie sponsorów, i całego zaplecza. Rzeczywiście to wymaga nie lada zaparcia i poświęcenia. A jeśli chodzi o rajd to powiem szczerze miałem spore obawy. Nie startowałem prawie 4 lata, dodatkowo na testach przed rajdem mogłem przejechać około 25 km w rajdowym tempie. Co jest kroplą w morzu, aby przestawić się znowu na rajdowy styl jazdy, zaufać zachowaniu samochodu, oponom sportowym, hamulcom itp. Dodatkowo startowałem z nowym pilotem (dotychczasowy wyjechał na stypendium do Norwegii), z którym też musiałem się szybko zgrać. Także niełatwym zadaniem była mokra trasa. Rano, gdy się obudziłem i zobaczyłem deszcz to nie byłem zachwycony, gdyż te rajdy, w których kiedyś startowałem nigdy nie odbywały się w warunkach deszczowych, wiec moje doświadczenie na mokrym asfalcie w warunkach sportowych było niewielkie, żeby nie powiedzieć zerowe. Ale jakoś poszło. A co do prędkości - to nie wiem jak szybko jadę. Dla mnie najważniejszy jest obrotomierz, po to, aby „kręcić”, „trzymać” silnik cały czas na maksa.

- Są szachy, siatkówka, piłka nożna. Jest wiele bardziej przystępnych sportów. Dlaczego akurat sport samochodowy. Dlaczego rajdy?

- Sam nie wiem. Pewnie jak wielu chłopaków interesowałem się samochodami od małego. Pasjonowały mnie rajdy i formula1. Chciałem jeździć na gokartach, ale ani w okolicy nie było toru, ani środki finansowe rodziców nie pozwoliłyby wtedy na taką zabawę i treningi. Dodatkowo przesiąkałem opowieściami mojego kolegi, którego tata zabierał na Rajd Wisły. Wówczas marzyłem, aby zobaczyć takie zawody na żywo. Przełomem była 8 klasa szkoły podstawowej, gdy jeden z moich wujków zabrał mnie i brata właśnie na Rajd Wisły. To było przeżycie! Wówczas postanowiłem sobie, że będę jeździł w rajdach. Jak na 14-latka to były bardzo ambitne plany, wówczas nie wiedziałem jak się do tego zabrać, ale wiedziałem, że muszę kiedyś spróbować.

- Co właściwie jest interesującego w rajdowej jeździe samochodem?

- Adrenalina. A tak poważniej, nigdy się nad tym nie zastanawiałem, jest to niesamowicie przyjemne, szybkość, świadomość niebezpieczeństwa, poczucie realizacji marzeń, a także jest to moja modlitwa do Boga, chwale Go tym, co robię. Dał mi pasje, a ja ją realizuję dla Niego i dla siebie też.

- Czy wcześniej już startowałeś w tego typu imprezach? Z jakim skutkiem?

- Tak. Swój pierwszy start miałem w rajdzie Pokale-Imielin (okolice Tychów) fiatem CC 900 w 2001 r. Do tego rajdu szykowałem się cały rok. W końcu i tak nie ukończyliśmy tej imprezy z powodu nadmiaru przebitych opon. Potem na skutek wielu awarii sprzedałem CC i kupiłem peugeota 106 rally. To była już na prawdę fajna rajdówka. Dodatkowo przy zakupie dostałem parę części, opon, felg. Tak więc na parę startów starczyło. Mimo, że samochód był najsłabszy w klasie, to na 12 załóg w naszej klasie przyjeżdżaliśmy na 5., 6. miejscu. To była kompletna,, partyzantka” samochód był do wszystkiego. Do pracy, na uczelnię, rajdówką, treningówką. Będąc na rajdzie wiedziałem, że nie mogę,, przegiąć”, bo jakoś do domu muszę wrócić.

- Czego właściwie potrzeba, aby wystartować w Rajdzie Wisły? (chodzi o wszystkie aspekty - od logistyki poprzez strój)?

- Na Rajd Wisły wypożyczałem samochód z całym zapleczem od Braci Dobrowolskich (którzy tydzień temu wywalczyli mistrza polski w pucharze pegueota). Na trzy dni przed rajdem pojechałem na testy tego samochodu do Świdnicy, aby choć trochę zgrać się z autem, nowym pilotem oraz ustawić parę rzeczy. Z racji tego, że wracałem po dłuższej przerwie do ścigania, musiałem odnowić licencję rajdową i wszelkie badania. Ponieważ mój kombinezon oraz kask utraciły już homologację, to musiałem cały zestaw pożyczyć, bo nie było sensu kupować kompletu, gdyż jest to wszystko bardzo drogie.

- Jak „od kuchni” wygląda taki rajd. Czego jest najwięcej, mechaniki, organizacyjnych spraw, szukania sponsorów?

- Myślę, że zdecydowanie szukanie sponsorów. To pochłania najwięcej wysiłku, nerwów i zachodu. Na ten rajd, który był rozgrywany w połowie września, ja zacząłem przygotowania od końca czerwca, a i tak wszystko się dopinało na ostatnie dni przed rajdem.

- Jak przygotowuje się kierowca do takiego rajdu. Czy potrzeba przygotowania kondycyjnego?

- Dokładnie tak. Przygotowanie kondycyjne jest bardzo ważne. Pozornie kierowca siedzi i poza kręceniem kierownicą nic nie robi. Nie mniej jest to bardzo wyczerpujące, angażujące kierowcę fizycznie i psychicznie. Jeśli chodzi o przygotowanie to sport, biegi, piłka nożna, czasem siłownia. Zresztą wysportowany organizm w razie wypadku łatwiej przyjmuje obciążenia, które działają na kierowcę.

- Kto jest dla ciebie wzorem do naśladowania jeśli chodzi o sport samochodowy?

- Mam pięciu takich kierowców. Na pierwszym miejscu jest Janusz Kulig. Miałem możliwość i przyjemność poznać jego i jego rodzinę osobiście. Był niesamowity. Nie tylko jako kierowca o wielkim talencie, ale wyjątkowy jako człowiek. Zawsze potrafił docenić kibiców. Kolejna postacią jest Ayrton Senna, 3-krotny mistrz świata Formuły 1. Uważany za największy talent w historii tego sportu. Skryty, skromny, a przy tym bardzo wierzący Brazylijczyk. Kolejną postacią jest Marian Bublewicz, kierowca, który zapoczątkował w Polsce prawdziwe profesjonalne ściganie w rajdach. Kierowca o niesamowitej osobowości i pracowitości, aby dojść do celu. Czwartym kierowcą jest Colin McRea. Facet o wielkiej charyzmie, niezwykle widowiskowo jeżdżący kierowca, legenda rajdów. Niestety, wszystkich tych kierowców łączy jedno, Pan Bóg wezwał ich do siebie. Widać, zbiera najlepszych. A z żyjących podziwiam obecnie Sebastiana Loeba, jeździ perfekcyjnie pod każdym względem.

- Kiedyś mówiłeś o tym kierowcy, który zginął i jego grób jest w Łapanowie. Parę słów o modlitwie za tych zmarłych proszę.

- W tym momencie chciałbym przytoczyć cytat, który znajduje się na grobie Janusza: „Twoje serce nie cierpiało, gdy sięgałeś po marzenia. Bo każda chwila poszukiwań to czas spotkania z Bogiem i wiecznością”.

- Jesteś pracownikiem banku, który gra w piłkę, jesteś rajdowym kierowcą i podjąłeś się funkcji Prezesa KSM. Jak to ze sobą pogodzić? Czy jedno ma wpływ na drugie?

- Zapomniał ksiądz dodać, że od sierpnia mam jeszcze własną firmę vendingową. Rzeczywiście czasami jest ciężko. Są momenty, że muszę nieraz być w dwóch miejscach na raz. Jednak nie posiadam zdolności bilokacji jak ojciec Pio, więc niestety czasami któryś z obowiązków ucierpi. Ale generalnie daję radę. Lubię jak coś się dzieje, gdy mogę coś robić dla innych, a przy okazji samemu się realizować. W końcu Pan Bóg jakieś talenty dał i grzechem byłoby je zakopać.

54. Rajd Wisły był 9. eliminacją rajdowego Pucharu PZM-tu, oraz 1. eliminacją Mistrzostw Śląska. Trasa liczyła 251 km, z czego 10 odcinków specjalnych o długości ponad 71 km.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Patronka dnia - św. Małgorzata z Cortony

[ TEMATY ]

Św. Małgorzata z Cortony

pl.wikipedia.org

Małgorzata z Kortony

Małgorzata z Kortony

W historii św. Małgorzaty występuje wiele elementów z baśni lub fabularnego filmu. Piękna dziewczyna, książęcy zamek, macocha, które nie toleruje przybranej córki, kochanek, który umiera w tajemniczy sposób, a na końcu oczywiście szczęśliwe zakończenie- nawrócenie, które doprowadzi Ją do świętości.

W 1247 r. na świat przychodzi Małgorzata, w wieku 8 lat zostaje osierocona przez matkę, a ojciec żeni się ponownie. Zazdrosna macocha nie toleruje dziewczynki, co objawia się w uprzykrzaniu jej życia. Młoda Małgorzata szuka wolności, w wieku 18 lat zakochuje się w Arseniuszu z Montepulciano, z którym ucieka, myśląc, że ich uczucie zakończy się małżeństwem. Niestety nigdy do tego nie doszło, po mimo przyjścia na świat ich dziecka, gdyż szlachecka rodzina nie zgadza się na ich związek. Małgorzata próbuje wtopić się w życie rodziny swojego ukochanego, hojnie pomagając ubogim.

CZYTAJ DALEJ

Nasz diecezjanin na Międzynarodowej Konferencji Liturgicznej w Rzymie

2024-05-15 10:37

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Z pasji do liturgii

Dawid Makowski

Archiwum Dawida Makowskiego

Dawid Makowski jest członkiem Diecezjalnej Komisji Liturgicznej. Pochodzi z Zielonej Góry

Dawid Makowski jest członkiem Diecezjalnej Komisji Liturgicznej. Pochodzi z Zielonej Góry

W dniach od 8 do 10 maja 2024 r. w murach Papieskiego Instytutu Liturgicznego w Rzymie odbywała się międzynarodowa konferencja liturgiczna pt. „Sobory, Synody i Liturgia”. W wydarzeniu uczestniczył nasz młody pasjonat liturgii zielonogórzanin Dawid Makowski.

Konferencja była okazją do usłyszenia wielu referatów obejmujących swoją tematyką zagadnienia: synodalności, soboru w Nicei, związku liturgii z synodami diecezjalnymi, inkulturacji liturgicznej, architektury sakralnej, eklezjologii i współczesnych aspektów pastoralnych liturgii. Sympozjum było organizowane ze względu na przypadającą za rok siedemsetną rocznicę zgromadzenia Soboru w Nicei – wyjaśnia Dawid Makowski. - Był to czas bardzo cenny nie tylko naukowo, ale duchowo. Można było doświadczyć powszechności (czyli katolickości) Kościoła, poprzez rozmowę i spotkania z ludźmi z całego świata. Szczególnie interesujące było tu wystąpienie benedyktyńskiego opata dr Oliviera-Marii Sarr OSB, który wygłosił referat na temat inkulturacji liturgicznej w krajach afrykańskich. Pozwolił on słuchaczom dostrzec, w jaki sposób tamtejsze narody rozumieją i praktykują wiarę – dodaje.

CZYTAJ DALEJ

Mario na Piaskach do której z pieśniami szli karmelici skrzypiąc trzewikami módl się za nami

2024-05-15 20:45

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl. wikipedia.org

Matka Boża Piaskowa

Matka Boża Piaskowa

W naszej majowej wędrówce, której szlak wyznaczył ks. Jan Twardowski docieramy dziś do Krakowa, by na chwilę zatrzymać się w cieniu karmelitańskiej duchowości. Po kilku dniach wędrówki przybyliśmy ponownie do Krakowa, gdzie na przedmieściach dawnego miasta – zwanym „Na Piasku” znajduje się ufundowany przez Władysława Jagiełłę i jego małżonkę Jadwigę kościół ojców karmelitów. To w tej świątyni uklękniemy dziś przed obrazem Matki Bożej Piaskowej, nazywanej też „Panią Krakowa”.

Obraz, który zatrzymuje dziś nasza uwagę znajduje się w kaplicy przy kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Jest jednym z najpopularniejszych wizerunków Bogurodzicy w mieście. Wizerunek jest nietypowy w porównaniu do tych, które widzieliśmy do tej pory. Nie jest rzeźbą ani obrazem malowanym na desce czy płótnie. Ten, przed którym dziś się zatrzymujemy zgodnie z myślą ks. Jana jest malunkiem wykonanym na tynku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję