„Nie możecie służyć Bogu i mamonie!” (Łk 16, 13).
Wiele zmartwień mają inwestorzy giełdowi. Nie tylko muszą się rozeznawać w stanie krajowego rynku, ale jeszcze uważnie śledzą wieści napływające chociażby zza wielkiej wody. W jednej chwili można zyskać lub stracić fortunę! Znawcy rynku finansowego są zwykle przezorni - ryzykują tylko częścią swoich zasobów, lokując bezpiecznie całą resztę. Zdarza się jednak, że ktoś zagra va banque, stawiając na szali nawet swoje życie...
Bogaty człowiek z dzisiejszej Ewangelii nie znał giełd i funduszy inwestycyjnych, ale miał się dobrze: zaufany zarządca, potężny majątek... Nie był naiwny, szybko więc zdał sobie sprawę z tego, że jest okłamywany. Dziwne jest jednak, że wyrzucając z pracy złodzieja, pozwolił mu na jeszcze jeden desperacki akt ratowania własnej skóry - na jeszcze jedno oszustwo! Co więcej - „pochwalił go” za roztropność! Chrystus nie tuszował rzeczywistości: nieuczciwość jest niewątpliwie złem, kradzież jest grzechem. Nauka Zbawiciela dotyczy czegoś zupełnie innego. Człowiek wierzący musi stanąć zawstydzony, patrząc na doczesną zapobiegliwość swoich braci i sióstr. Jedni uczciwie zarabiają na życie, inni szukają niegodziwych sposobów na łatwy zysk. Liczy się cel! Jeśli naszym celem jest szczęście wieczne, musimy roztropnie o nie zabiegać - „wykorzystać koniunkturę” (zdolności, pracowitość, pobożność...), nie zmarnować żadnej nadarzającej się okazji, by „czynić sobie przyjaciół niegodziwą mamoną”, która - darowana - stanie się potężnym narzędziem uświęcenia. Odwrotność tej postawy potępia proroctwo Amosa: przewrotność ludzka prowokuje Boży gniew i karę, bo nie można bezkarnie okradać bliźnich! Cudowną myśl przywołuje św. Paweł, gdy jako zarządca - „szafarz dóbr Pańskich” troszczy się o pomnożenie królestwa Bożego, nawołując pogan do wiary. W jego roztropności nie ma śladu egoizmu. On wie doskonale, że będzie musiał „zdać sprawę ze swego zarządu”. Polecając modlić się za rządzących (za pogan!), myśli o zbawieniu wszystkich ludzi.
Czy chrześcijanie - katolicy są roztropni? Czyżby pytanie nie na miejscu? Słowo Boże prowokuje do odpowiedzi. Czy pragnąc nieba, nie widzimy niczego zdrożnego w tym, że nie troszczymy się o swoje zbawienie? Nie spowiadamy się z tzw. drobnych kradzieży, nieuczciwości. Nie troszczymy się o rodzinę, Ojczyznę. Nie umiemy się dzielić tym, czym nas Bóg obdarował... Zerwać z mamoną, to odrzucić fałszywy obraz życia. „Służyć Bogu” to najlepsza inwestycja w życie - życie wieczne!
Pomóż w rozwoju naszego portalu