Reklama

Papież nas zmienił

Były to niezwykłe dni. Spontanicznie gromadziliśmy się w kościołach, na ulicach i placach, aby modlić się za Ojca Świętego. Tak jak sam prosił - za życia i po śmierci. A on nas zmieniał, nasze serca, decyzje, sumienia. Właśnie o tym mówią bohaterowie naszej sondy.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wynik wyborów to też efekt kwietnia

Janek Pospieszalski, muzyk
Moim zdaniem, owocem „papieskiego kwietnia” mogą być dwie rzeczy. Po pierwsze, głód i tęsknota ludzi do podobnego doświadczenia. Było to bowiem wyjątkowe odczucie wspólnoty, poczucie innego porządku, niż ta doraźna, bieżąca gonitwa. Doświadczenie święta, w które wszyscy potrafimy wejść i uczestniczyć na swój sposób, zjednoczeni wspólną modlitwą, duchem, myślą. To jest coś, co zostaje. I za tym się tęskni. Tak jak się tęskni za przepięknym doświadczeniem, mimo że ono było bolesne, związane ze łzami i z cierpieniem. To tak jakbyśmy zobaczyli się w lustrze i więcej dowiedzieli się o sobie, o swoim wnętrzu.
Po drugie, efekt ożywienia duchowego z kwietnia dostrzegam w wyniku ostatnich wyborów parlamentarnych. Polacy wyrzucili na śmietnik historii komunizm, ludzi z PRL-u. Było to dokończenie zrywu „Solidarności” 1980 r., jako ruchu dążącego do odnowy moralnej, w którym wyraziły się niepodległościowe tęsknoty narodu polskiego.

(not. pch)

Ujawniło się wielkie dobro

O. Andrzej Majewski SJ, kierownik Redakcji Programów Katolickich TVP
Może się wydawać, że dni kwietniowe odeszły w zapomnienie. Ale tak się nie stało. Widzę je jako wyraźną mowę Pana Boga do nas. Nikt w Polsce chyba nie planował, że pogrzeb Ojca Świętego stanie się Jego kolejną, i to największą z dotychczasowych, pielgrzymką do Polski.
Okruchy tego wszystkiego, co się w tamtych dniach działo, zostały w ludziach. Widzę, że te dni stanowią dla ludzi jakiś punkt odniesienia.
Przez czas kwietniowej żałoby zmieniła się telewizja i ludzie w niej pracujący. Ujawniły się w nich ogromne pokłady dobra, których na co dzień się nie obserwuje. Telewizja to ogromny konglomerat interesów ekonomicznych, politycznych. W tych kwietniowych dniach nikt o tych interesach nie myślał. Ludzie pracowali dzień i noc, i nikt nie pytał czy im za to zapłacą. Wydarzenia kwietniowe były darem z Nieba, który na pewno do dzisiaj w ludziach pozostał.
Dużo wtedy spowiadałem. Może nie byłem świadkiem jakichś wielkich nawróceń, ale widać było, że wierni poważniej zaczęli podchodzić do wiary. Nie bali się pytać, prosić o wyjaśnienie jakichś problemów.
Nie mam wątpliwości, że klimat tamtych dni wpłynął też bardzo pozytywnie na odbiór i przyjęcie nowego Papieża.

(not. pch)

Wszyscy jesteśmy dłużnikami

O. Maciej Zięba, prowincjał polskich dominikanów
Bez wątpienia jesteśmy dłużnikami, każdy z osobna i całe społeczeństwo, za dany nam przywilej życia podczas pontyfikatu Jana Pawła II. Nie było w tym żadnej naszej zasługi, a mimo to dostaliśmy od Pana Boga szansę, jakiej nie miały pokolenia Polaków. Zawsze jednak, gdy Bóg coś daje, to jednocześnie do czegoś nas wzywa. Z tego niezasłużonego przywileju wynika zadanie podjęcia tego, czego oczekiwał Jan Paweł II od Kościoła w Polsce i od Polaków, którzy kochają swoją ojczyznę. By pokazać, że słuchaliśmy jego nauczania, musimy naprawdę mocno zmienić się sami i zmienić to, co dzieje się w naszym kraju. To trudne zadanie, ale na miarę naszych możliwości.
Polska powinna stać się krajem ludzi bardziej aktywnych, twórczych, zaangażowanych w sprawy społeczne. Pamiętajmy, że dobro wspólne nie jest sprawą polityków, to nasza sprawa i nasz ból, że wokół jest tylu ludzi samotnych, nieszczęśliwych, wykluczonych społecznie przez nędzę, tyle głodnych dzieci. Jako ludzie Kościoła, osoby wierzące, musimy zawiązywać stowarzyszenia, fundacje, ofiarowywać swój czas i pieniądze, by w Polsce było więcej solidarności. „Nie ma solidarności bez miłości” - to słowa Jana Pawła II. Nasza miłość musi się przekładać na konkretne czyny.
Gdybyśmy my, wszyscy katolicy w Polsce, starali się żyć zgodnie z Ewangelią o 10 procent bardziej niż teraz, nasz kraj byłby zupełnie inny. Zaledwie 10 procent więcej modlitwy, ofiarności, troski o innych przeobraziłoby Polskę. W ten sposób powinniśmy spłacać nasz dług. To jest zadanie dla księży, świeckich, starszych i młodych.
Najbliższe lata pokażą, czy nauczanie Jana Pawła II, a potem te dni choroby, śmierci i pogrzebu, pozostawiły w nas coś trwałego. Przez lata powtarzano, zwłaszcza na Zachodzie, że Polacy słyszą, ale nie słuchają nauk Papieża. Ja w to nie wierzę, ale dopiero następne lata pokażą, czy w kwietniu poddaliśmy się tylko emocjonalnemu porywowi i sentymentalizmowi, czy też pozostało w nas coś trwałego.
Wielu komentatorów snuło domysły, że po śmierci Jana Pawła II Kościół się załamie, że ludzie odejdą od wiary. Ale te piękne dni żałoby po Papieżu dowodziły, że to nieprawda. Działo się wtedy coś pięknego, głębokiego i świętego. Ukazała się nam nowa twarz Kościoła, ale ten moment był za krótki i zbyt emocjonalny, by z całą pewnością powiedzieć co będzie dalej. Myślę, że to będzie podobnie jak z pierwszą pielgrzymką do Polski w 1979 r. - Jan Paweł II przyjechał, otworzył nową jakość w życiu Polaków, a w rok później wybuchła „Solidarność”. Teraz Papież odchodząc pokazał nam znowu coś pięknego, co musi przełożyć się na nasze zaangażowanie, konkretne działanie. Wierzę, że jest to możliwe.

(not. mat)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dramatyczne świadectwa z Gazy – Lekarze bez Granic o głodzie i śmierci

2025-07-26 16:25

Adobe Stock

Brak żywności, wody i pomocy medycznej. W takich warunkach od miesięcy funkcjonują lekarze i mieszkańcy Strefy Gazy. Pracownicy Lekarzy bez Granic (MSF) alarmują: głód stał się bronią wojenną w konflikcie Izraela z Hamasem, a ci, którzy próbują zdobyć jedzenie, giną od kul.

„W pierwszych 6-24 godzinach poziom cukru we krwi spada. Organizm zużywa zapasy glikogenu. Po 3 dniach zaczyna rozkładać tłuszcz, a potem mięśnie, nawet serce - tylko po to, by przeżyć. Wtedy dzieci przestają płakać” - mówi dr Mohammed Abu Mughaisib, zastępca koordynatora medycznego Lekarzy bez Granic w Gazie, w nagraniu dla mediów watykańskich prosto z obozu dla uchodźców.
CZYTAJ DALEJ

Bezimienne mogiły

Niedziela warszawska 44/2012, str. 2-3

[ TEMATY ]

Wszystkich Świętych

Artur Stelmasiak

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Ciała bezdomnych często chowane są w anonimowych grobach. Zmienić to postanowiła Warszawska Fundacja Kapucyńska. To pierwszy taki pomysł w kraju

Choć każdy z nas po śmierci może liczyć na takie same mieszkanie w Domu Ojca, to na ziemi panują inne zasady. Widać to doskonale na cmentarzu południowym w Antoninie, gdzie są całe kwatery, w których nie ma kamiennych pomników. Dominują skromne ziemne groby z próchniejącymi drewnianymi krzyżami. Wiele z nich zamiast imienia i nazwiska ma na tabliczce napisaną jedynie datę śmierci, numer identyfikacyjny oraz dwie litery N.N. - O tym, że przybywa takich bezimiennych mogił dowiedziałem się od przyjaciół. Wówczas postanowiliśmy rozpocząć akcję rozdawania bezdomnym nieśmiertelników, czyli blaszek podobnych do tych, które noszą wojskowi. Na każdej z nich wygrawerowane jest imię i nazwisko właściciela - mówi kapucyn br. Piotr Wardawy, inicjator akcji nieśmiertelników wśród bezdomnych. O skuteczność tej akcji przekonamy się w przyszłości. Jednak pierwsze skutki już poznaliśmy, gdy jeden z kapucyńskich „nieśmiertelnych” zmarł na Dworcu Centralnym. - Dzięki metalowym blachom na szyi policja wiedziała, jak on się nazywa oraz skontaktowali się klasztorem kapucynów przy Miodowej. Tu bowiem był jego jedyny dom - mówi Anna Niepiekło z Fundacji Kapucyńskiej. Kapucyni zorganizowali zmarłemu pogrzeb z udziałem braci, wolontariuszy oraz innych bezdomnych. Msza św. z trumną została odprawiona na Miodowej, a później pochowano go z imieniem i nazwiskiem na cmentarzu południowym w Antoninie. - Dla całej naszej społeczności była to bardzo wzruszająca uroczystość - podkreśla Niepiekło.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: papież przyjął wysokiego przedstawiciela Patriarchatu Moskiewskiego

2025-07-26 17:31

PAP

Ojciec Święty przyjął dziś rano na audiencji Jego Eminencję Antoniego, metropolitę wołokołamskiego, odpowiedzialnego za stosunki zewnętrzne Patriarchatu Moskiewskiego - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Było to pierwsze spotkanie wysokiego przedstawiciela Patriarchatu Moskiewskiego z Ojcem Świętym. Wcześniej uczestniczył on w uroczystościach pogrzebowych papieża Franciszka. Tradycyjnie nie opublikowano po tym spotkaniu komunikatów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję