„Ks. Karol Wojtyła potrafił wprowadzić w nasze młode serca ogromny entuzjazm, umiłowanie piękna przyrody. Zwracał uwagę: popatrzcie, jak strumyczek płynie, jaki las zielony itd. Rozbudzał w nas twórcze zamysły - wspomina prof. Gudel. - Jedną ze wspólnych, ulubionych zabaw było dopasowanie znanej melodii do tworzonych na poczekaniu humorystycznych tekstów o nas samych”. W ciągu roku akademickiego spotykali się na opłatkach, jajku wielkanocnym oraz imieninach. Księdzu Karolowi bardzo zależało, aby te silne więzi przyjacielskie przetrwały próbę czasu, aby pozostały na lata. „Wpoił nam niepisaną zasadę obowiązku przyjacielskiego: skoro się znamy i jesteśmy dla siebie życzliwi, interesuje nas los każdego z nas - opowiada pan Klemens. - Udzielał nam ślubów, chrzcił dzieci. To trwało niezależnie od jego coraz wyższych godności w hierarchii kościelnej. Przecież będąc biskupem, nadal jeździł z nami na kajaki, zresztą tam go ta nominacja zastała we wrześniu 1958 r. Skończyliśmy studia, rozjechaliśmy się po świecie, ale mieliśmy «nakaz» odwiedzania go, ilekroć będziemy przejeżdżać przez Kraków. Potem, kiedy on już był w Watykanie, nasza grupa spotykała się dwa razy w roku: w Częstochowie i w Kalwarii Zebrzydowskiej, a do «Wujka» posyłaliśmy stamtąd listy.
Na jednym z takich spotkań, stwierdziliśmy, że te nasze liczne wędrówki warte są spisania w jakiejś formie książkowej. Marysia Rybicka wyciągnęła z lamusa robione ponad 40 lat temu notatki z dokładnym opisem harmonogramu, miejscowości, wydarzeń. To okazało się bezcenne dla pracy zbiorowej pt. Zapis drogi, którą wręczyliśmy Papieżowi oraz ks. St. Dziwiszowi w 1998 r.”.
Z kolei Teresa Skawińska, ówczesna mieszkanka internatu Sióstr Nazaretanek, przychodząca do kościoła św. Floriana na kazania ks. Wojtyły, napisała własne wspomnienia pt. On rozda miłość, wydając je w Paryżu, gdzie pracuje.
Kiedy kard. Wojtyła został papieżem, pan Klemens, chyba jako jedyny wierzący Polak, nie był zachwycony. Postrzegał to bardzo realistycznie, jako ogromny ciężar, który przyjdzie nosić „Wujkowi”. Tymczasem Jan Paweł II, mimo tylu obowiązków, zawsze pamiętał o swoich przyjaciołach z młodości. Wysyłał im listy, życzenia świąteczne, ale również znajdował czas, by podczas pielgrzymek do ojczyzny, poza protokołem odbyć godzinne spotkanie ze Środowiskiem. W 1980 r. grupa wypoczywała w Rocca di Papa, w pobliżu Castel Gandolfo, uczestnicząc w Eucharystii z Papieżem i spożywając z nim śniadania.
Prof. Gudel kilkakrotnie gościł we Włoszech z chórami czy na festiwalach muzyki organowej. Wówczas zawsze udawało mu się dotrzeć do Ojca Świętego, a Jan Paweł II zawsze pytał, co słychać u niego i u Joachima (brata). Po śmierci brata, 2 lata temu, skierował list kondolencyjny na ręce abp. Henryka Gocłowskiego, gdyż na terenie jego diecezji, w Gdańsku, pracował prof. Akademii Muzycznej Joachim Gudel. W 1961 r. bp K. Wojtyła wracając z Gdańska, specjalnie zatrzymał się w Toruniu, żeby ochrzcić mu córeczkę.
Pan Klemens wciąż przegląda archiwalne fotografie, listy, życzenia, a wśród nich te ostatnie wielkanocne, które poczta dostarczyła dwa dni po śmierci Jana Pawła II.
Pomóż w rozwoju naszego portalu