Przed kilku laty ukazała się książka - wywiad pt. „Reportażu stamtąd nie będzie” zawierająca rozmowy jakie na ważne dla współczesnego człowieka tematy zostały przeprowadzone z biblistą, bp. Janem Szlagą. Mówiąc o życiu pozagrobowym Autor zauważa, że „Człowiek, jako jedyna z istot żyjących na ziemi, posiada świadomość śmierci i ma możność nad nią reflektować. Jest to doświadczenie niezwykłe. Każdy z nas boryka się z tą myślą i szuka rozwiązania wielkiej zagadki (...). Jest to taka sytuacja, używając przenosini, jak podczas katastrofy górniczej. Oczekujący pomocy pukają z jednej strony ściany, a inni dobijają się z drugiej strony, żeby tę pomoc przynieść”.
To „dopukiwanie się”, to wspaniały dowód na to, że człowiek pyta, a przede wszystkim, że żadna z kultur wcześniejszych niż chrześcijaństwo, nie unicestwiła człowieka po jego śmierci. W świadomości człowieka zakodowane jest poczucie nieśmiertelności, o czym świadczą najstrasze tradycje biblijne: „umarł i połączył się ze swoimi przodkami” (Rdz 25, 17) lub „kiedy (człowiek) umrze, nic z sobą nie weźmie (...) musi iść do pokolenia swych przodków” (Ps 49, 18 - 20).
Kiedy w Nowy Testament pada słowa „zmartwychwstanie” to przede wszystkim odnosi się ono do zmartwychwstania ze śmierci do życia. Etymologiczne rzecz ujmując chodzi o „postawienie kogoś na nogi” lub „podniesienie kogoś”. Fakt zmartwychwstania jest uzależniony od działania drugiej osoby. Kiedy Chrystus mówi: „Ja jestem zmartwychwstanie i życie”, to wskazuje na to, że zmartwychwstanie jest wydarzeniem eschatologicznym. Jest ono zapowiedzią „pełnego powstania z martwych” (Fil 3, 11).
Człowiek jest powołany do pełni życia. Sens ziemskiego życia ludzkiego tkwi w tym, że „nie jest ono jednak rzeczywistością ostateczną, ale przedostateczną. To jest rzeczywistością świętą, która została nam powierzona, abyśmy jej strzegli z poczuciem odpowiedzilności” (zob. Evangelium Vitae, 2). Dlatego wszelkie głosy które będą optowały za „cywilizacją śmierci” zawsze będą naruszać całość osoby ludzkiej i będą sprzeczne z czcią należną Stwórcy.
265 młodych osób porwanych ze szkoły św. Marii w miejscowości Papiri jest wciąż w rękach porywaczy. Bp Bulus Dauwa Yohanna, biskup Kontagory, diecezji, na terenie której 21 listopada uzbrojeni bandyci porwali kilkaset dzieci ze szkoły podstawowej i średniej wskazał, że „porywacze to niemal na pewno przestępcy, którzy dążą do nielegalnego zysku, domagając się okupu za uwolnienie dzieci, które uprowadzili”.
Diecezja Kontagora informuje, że „50 dzieci, które zostały porwane, zdołało uciec i wróciło do swoich rodzin”. Według przekazanej informacji, „spośród 315 osób uprowadzonych w czasie ataku, 265 nadal znajduje się w rękach porywaczy, z czego 239 to dzieci, 14 uczniów szkoły średniej i 12 członków personelu szkolnego”.
Od ponad 400 lat inspiruje wychowanków i wychowawców do wkraczania na drogę prowadzącą do pełni dojrzałości i do świętości.
Jan Berchmans przyszedł na świat w Diest, niewielkim flamandzkim miasteczku, w rodzinie garbarza i córki burmistrza. Był bystrym chłopakiem, ale z racji złej sytuacji materialnej rodziny jego edukacja natrafiła na problemy. Mógł kontynuować rozpoczętą naukę dzięki pomocy miejscowego proboszcza. Trafił do nowo utworzonego Kolegium Jezuitów w Mechelen. Tu ostatecznie rozeznał swoje powołanie i w wieku 17 lat wstąpił do nowicjatu jezuitów. Wydawał się zwykłym chłopakiem, ale jego duchowe i intelektualne życie było nieprzeciętne. Wyróżniał się dojrzałością, inteligencją, pokorą i bezkompromisową miłością do bliźnich. Z tego względu przełożeni wysłali go na studia filozoficzne i teologiczne do Rzymu. Również w Wiecznym Mieście swoimi przymiotami zachwycał nauczycieli, kleryków i tych, którzy mieli sposobność bezpośrednio się z nim zetknąć. Z powodu jego pobożności i miłości do bliźnich nazywano go aniołem. Przed młodym, dobrze wykształconym i gorliwym jezuitą otwierała się obiecująca kariera misyjna, o której marzył. W sierpniu 1621 r. ciężko zachorował. Mimo starań lekarzy zmarł w wieku zaledwie 22 lat. Życie Jana było proste, czynił tak, by to, co robi, było wzorem dla innych. Został beatyfikowany przez Piusa IX w 1865 r., a 22 lata później – kanonizowany przez Leona XIII. Jest patronem ministrantów i młodzieży studiującej.
Łacina nie jest już preferowanym językiem urzędowym w Watykanie. Wynika to z opublikowanego w tym tygodniu zaktualizowanego zbioru przepisów dotyczących Kurii Rzymskiej, zatwierdzonego przez papieża Leona XIV. W rozdziale dotyczącym języków używanych w Watykanie napisano: „Władze Kurii sporządzają swoje dokumenty zazwyczaj w języku łacińskim lub innym języku”.
W poprzedniej wersji „Regolamento” język Juliusza Cezara i Cycerona nadal zajmował szczególne miejsce. Brzmiało ono:
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.