Dobiegł końca kolejny Tydzień Miłosierdzia. Staraliśmy się
na nowo uświadomić sobie, iż miłosierdzie jest istotą chrześcijańskiej
postawy. Miłosierdzie bowiem to nie tanie gesty, oddawanie tego,
co mi zbywa, co nie jest już mi potrzebne, ale dzielenie się tym,
co stanowi dla mnie wartość, do czego się przywiązałem. Wtedy dopiero
mój czyn staje się dziełem miłosiernym. Warto więc o słowach Chrystusa: "
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt
5,7) pamiętać przez cały rok.
Wspominaliśmy już, iż istotę autentycznego miłosierdzia
dobitnie oddaje jego łacińskie określenie: "misericordia". "Miseri
cordare" to tyle, co obdarzać sercem, dzielić się z biednym sercem.
W naszej diecezji nie brakuje zakrojonych na dużą skalę
dzieł miłosierdzia. Wystarczy wspomnieć chociażby działającą w naszej
diecezji Caritas, która jako struktura Kościoła powszechnego powołana
jest do opieki nad potrzebującymi, pomocy osobom biednym, pozostającym
bez pracy, znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej.
Od kilku już lat nasza diecezjalna Caritas szczególnie
aktywnie działa w okresie wakacyjnym, organizując kolonie, obozy
dla dzieci i młodzieży. Szczególny charakter posiadają organizowane
rokrocznie przez ks. dr. Mirosława Nowosielskiego, pod auspicjami
Caritas, słynne obozy w Mikaszówce na Mazurach. Obozy te w dużej
mierze są finansowane z pieniędzy zyskanych ze sprzedaży świec wigilijnych,
organizowanej przez Caritas, drugą część stanowią środki pozyskane
od życzliwych sponsorów.
W tym roku już po raz 19. zorganizowany został taki młodzieżowy
obóz rekolekcyjny, któremu przewodzili młodzi ludzie z Odnowy w Duchu
Świętym. Pierwszy turnus, dwutygodniowy, przeznaczony był dla dzieci,
drugi - dla młodzieży szkół średnich i akademickiej. Każdy z nich
liczył po 60 osób i kadra, która była liczna, gdyż na każdego wychowawcę
przypadało tylko 5 uczestników. Oczywiście cała obsługa, a więc prowadzący,
kucharka, lekarz, pielęgniarka przebywają z młodzieżą, służąc swoim
czasem w duchu prawdziwie chrześcijańskiego miłosierdzia - dzieląc
się "swoim sercem" bez żadnych gratyfikacji. Sporą część kadry stanowią
klerycy, bowiem jak mówi organizator ks. Mirosław Nowosielski obóz
ma na celu między innymi pomóc nauczyć kleryków, jak pracować z młodzieżą,
czasami tą trudną.
Każdy turnus ma bardzo konkretny, określony program do
zrealizowania. Cała tematyka obozu sprowadza się do jednego: wziąć
młodego człowieka, który niekiedy ma jakieś problemy z wiarą, i pokazać
mu, co to jest Kościół, wspólnota, na czym mają się opierać nasze
relacje do Boga. "Pragniemy pokazać im, na czym polega na co dzień
życie chrześcijańskie. Stąd dobieramy uczestników przeważnie z rodzin
nie zawsze wierzących, czasem obojętnych religijnie, nie patrzymy
na ich poglądy, tylko na sytuację materialną - tłumaczy ks. Mirosław.
- Mamy nawet umowę w jednym z sądów. Pani Sędzia zgodziła się i zezwoliła,
by jeden młody człowiek, który miał wyrok skazujący, w ramach resocjalizacji
mógł wziąć udział w takim obozie. Oczywiście taki obóz nie jest sielanką.
Posiada on konkretny program, który nakreślony jest dwoma nurtami
- wyjaśnia Organizator. - Pierwszy tydzień posiada charakter ewangelizacyjny,
kiedy to podejmujemy trudne punkty kerygmatu, a drugi tydzień przebiega
w duchu etyczno-moralnym. Wtedy poruszmy takie tematy, jak: przygotowanie
do życia w rodzinie, sprawy nałogów, wychowania w duchu patriotycznym,
miłości do Ojczyzny i oczywiście uczymy ich także piękna przyrody.
Każdy dzień jest wypełniony, gdyż przebiega w myśl jednego hasła,
tematu. Posiada konkretny układ, harmonogram: zawsze są takie elementy
formacyjne, jak: konferencja, nauka śpiewu, modlitwa osobista, dzielenie
się w grupach, wieczorna forma apelu, no i oczywiście codzienna Msza
św. Są także elementy zabawy, organizowane konkursy, gry sportowe.
Widać więc, że są tu łączone trzy elementy: wychowania, religijne
i dobrej zabawy. Zawsze w trakcie każdego turnusu organizowana jest
wycieczka krajoznawczo-turystyczna po suwalszczyźnie, by dzieciaki
i młodzież mogli poznać najważniejsze zabytki historyczne tamtego
terenu. Chcemy ich także nauczyć kontaktu z przyrodą - kontynuuje
ks. Mirosław - dlatego w trakcie trwania obozu nie można mieć takich
rzeczy jak: radio, telefon komórkowy. Można mieć tylko aparat fotograficzny.
Uczestnicy mają się nauczyć kontaktu z przyrodą i słuchania natury.
Nie ma więc elektryczności, nie ma telewizji. Bardzo stawiamy na
uczenie się relacji interpersonalnych. Pragniemy pokazać, iż można
żyć po chrześcijańsku, czując się wolnym, radosnym i szczęśliwym.
Dlatego hasłem, które stanowi motto naszych obozów, są słowa: Ku
wolności wyswobodził nas Chrystus".
Jak wiem ze słyszenia, każdego roku jest wielu chętnych,
więcej niż miejsc. Okazuje się, że taka forma wakacyjnego odpoczynku,
w duchu chrześcijańskiej formacji, pociąga młodzież. Ale nie wszyscy
mogą z tego skorzystać. Uczestnicy dobierani są przez ks. Mirosława
na zasadzie indywidualnych rozezań sytuacji rodzinnych. W tym roku
były to dzieci głównie z: Łowicza, Skierniewic, Kutna, Żyrardowa
i mniejszych miejscowości.
Oczywiście obozowicze każdego roku nawiedzani są przez
szczególnych gości. W tym roku przybył do nich w odwiedziny ordynariusz
tamtejszej diecezji bp Edward Samsel. Ponadto każdego roku z kilkudniową
wizytą przyjeżdża dyrektor łowickiej Caritas ks. Dariusz Krokocki.
Z perspektywy czasu widać, iż takie obozy przynoszą błogosławione
owoce. Przykładem tego jest część kadry wychowawczej. Ci, którzy
po raz pierwszy przyjechali do Mikaszówki z ks. Mirosławem przed
kilkunastu laty jako licealiści, dziś już jako osoby dojrzałe przybywają
do tego "magicznego" miejsca ze swoimi rodzinami, by dzielić się "
swoim sercem" z młodszym pokoleniem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu