10 sierpnia co roku na najwyższym szczycie Karkonoszy ludzie
gór spotykają się w samo południe, żeby uczcić swojego patrona -
św. Wawrzyńca. Msza odpustowa gromadzi przewodników górskich, bo
to ich święto, sprowadza na Śnieżkę leśników, pograniczników, ratowników,
członków Bractwa Walońskiego, turystów zagorzałych i okazjonalnych,
a także wiele innych osób, które chcą w tym miejscu, blisko chmur
zamanifestować swoją wiarę.
Na przykład pani Lidia z Kowar wędruje na szczyt w intencji
dziękczynnej. Kilka lat temu została przejechana przez rozpędzony
samochód i poniosła tak liczne obrażenia, że przez wiele miesięcy
wracała do zdrowia, a zachodziła poważna obawa, że już nie stanie
na własnych nogach. Modliła się żarliwie, nie tracąc nadziei na odzyskanie
sprawności. - No i zobaczcie, idę o własnych siłach - powiedziała,
podążając do celu. Wielu zmierzających w tym dniu na szczyt Śnieżki
niesie w swym sercu podobne dziękczynne intencje.
W bieżącym roku odpust odbył się 11 sierpnia, w następnym
dniu po liturgicznym wspomnieniu św. Wawrzyńca. Połączony był z konsekrowaniem
nowego ołtarza i poświęceniem całego wnętrza, które zostało poddane
pracom restauratorskim.
Przypomnijmy, że fundatorem tej kaplicy był hrabia Schaffgotsch,
właściciel okolicznych, rozległych dóbr. Została zbudowana w 1681
r., a pieczę nad nią sprawowali ciepliccy cystersi. Od 1708 r. odprawiano
w tym miejscu regularnie nabożeństwa, a uczestniczyli w nich zarówno
wędrowcy, jak i pasterze, a nawet goście przybywający do cieplickich
wód. Taki stan rzeczy utrzymywał się do roku 1824, kiedy to kaplica
zaczęła pełnić funkcję schroniska. Od kilku dziesięcioleci zostało
jej jednak przywrócone sakralne przeznaczenie. Niestety, czas i panujące
na wysokości 1602 m npm warunki (Śnieżka jest najwyższym szczytem
Sudetów) - m.in. opady i silne wiatry dokonały wielu zniszczeń. Przez
ostatnie lata proboszcz parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny
w Karpaczu podejmował usilne starania o przeprowadzenie koniecznych
robót. Mury zostały odgrzybione i osuszone. W kaplicy położono nową
posadzkę, ustawiono granitowy ołtarz oraz pulpit, który pełni funkcję
ambony. Nowy jest również witraż w jednym z okien, przedstawiający
symbol Roku Jubileuszowego, który będzie przypominał następnym pokoleniom,
że kaplicy przywrócono świetność (o ile można użyć takiego określenia
w odniesieniu do skromnej, niedużej, o cylindrycznym kształcie świątyni)
na graniczną datę końca drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa. Postęp
robót i ich efekty mogli co roku obserwować uczestnicy odpustowych
uroczystości. Skoro mowa o pracach remontowych i konserwatorskich,
to warto jeszcze przypomnieć, że proboszcz parafii przy tej okazji
złożył podziękowania wszystkim instytucjom, firmom, organizacjom
i osobom prywatnym, które na różne sposoby: finansowo, rzeczowo,
organizacyjnie, własną pracą i modlitwą przyczyniły się do tego dzieła.
W bieżącym roku uroczystości uświetnili swoją obecnością
dwaj biskupi: bp legnicki Tadeusz Rybak i bp Dominik Duka z czeskiego
Hradec Kralove. Bp Tadeusz Rybak przewodniczył koncelebrowanej Mszy
św., którą sprawowało osiemnastu kapłanów. Zanim jednak przystąpiono
do Eucharystii miał miejsce akt konsekracji. Kaplica została poświęcona
i okadzona przez Legnickiego Biskupa, a czeski Biskup dokonał namaszczenia
zarówno ołtarza, jak i ścian świątyni. Podczas liturgii mszalnej
homilię wygłosił bp Tadeusz Rybak. Wyraził m.in. uznanie dla wszystkich,
którzy przyczynili się do remontu kaplicy, ale także wyraził swoje
ubolewanie z powodu niespełnionego zamysłu ustawienia na najwyższym
szczycie Karkonoszy jubileuszowego krzyża, symbolu niezwykłej wagi
dla wszystkich chrześcijańskich narodów Europy. Ksiądz Biskup liczy
jednak, że może takie dzieło powstanie w przyszłości. Na razie Jubileuszowy
Rok został na szczycie Śnieżki upamiętniony przez witraż i tablicę
pamiątkową, która została poświęcona na zakończenie uroczystości.
Odpust na Śnieżce przypomina, że dzień św. Wawrzyńca
od 1981 r. jest świętem przewodników górskich, o czym informuje tablica
sprzed 20 lat. Odpustowe nabożeństwa odbywały się tutaj i w latach
poprzednich - wspomina jeden z najwytrwalszych "wawrzyńcowych" pielgrzymów,
jeleniogórzanin Grzegorz Jędrasiewicz.
- Pamiętam dokładnie, że pierwszy raz byłem na tym odpuście
trzydzieści lat temu i od 1971 r. staram się, o ile to możliwe, pielgrzymować
10 sierpnia na Śnieżkę. Już wtedy spotykali się na Mszy św. w kaplicy
św. Wawrzyńca Niemcy, Polacy i Czesi, choć przyznam, że nie były
to liczne zgromadzenia. Niemcy wciąż czuli się tutaj jak u siebie,
natomiast Czesi traktowali to wydarzenie jako mały promyczek nadziei
na przetrwanie chrześcijaństwa w ich kraju. Ja właśnie tam upatruję
początków tego zjawiska, jakim dzisiaj jest Euroregion "Nysa". Teraz
wszyscy uznają za coś oczywistego fakt, że uczestnicy liturgii witani
są w trzech językach i tak samo brzmią czytania mszalne. Odpustowe
nabożeństwa celebrowane były nawet w stanie wojennym. Pamiętam, że
wtedy w Karkonosze wpuszczano grupki po 20 osób i należało uiścić
stosowną opłatę. Zawsze śpiewaliśmy tam na górze ze łzami. "Boże,
coś Polskę" i za każdym razem ta pieśń brzmiała inaczej, niosąc inne
znaczenia i podteksty.
Dorocznym zwyczajem po odpustowej Liturgii przewodnicy
i ratownicy, a także inni uczestnicy odpustu zeszli do Kotła Łomniczki,
do symbolicznego cmentarza, aby oddać hołd tym, którzy zginęli w
górach. Wśród tablic znajduje się tam również tablica, poświęcona
pamięci Marka Krzystka - kleryka Wyższego Seminarium Duchownego w
Legnicy, który w wieku 24 lat zginął w Tatrach. Nawiasem mówiąc,
jego brat, ks. Grzegorz, był swego czasu wikariuszem w Karpaczu.
Sprawozdawca telewizyjny poinformował, że w tegorocznym
odpuście św. Wawrzyńca udział wzięło około 200 osób. Wedle innych
opinii - było ich o połowę więcej, ale i tak mniej, niż w zeszłym
roku. Wielu nie dowierzało pogodzie. Wstrzymali się od wyprawy na
najwyższy szczyt Karkonoszy, obawiając się burz i piorunów. Jak podają
media, w tym roku są one wyjątkowo groźne w skutkach. Tymczasem 11
sierpnia chmury rozstąpiły się nad górami i jak zawsze uroczystości
sprzyjało niebo, a ci, co pozostali na dole, z żalem spoglądali w
południe na Śnieżkę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu