Reklama

„Zło dobrem zwyciężaj”

Niedziela łódzka 44/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Urodził się 14 września 1947 r. we wsi Okopy k. Suchowoli (Ziemia Białostocka). Matka - Marianna, wybrała dla niego imię Alfons - od patrona, który był założycielem Zakonu Redemptorystów; było to także imię ojca chrzestnego dziecka. Imienia Jerzy zaczął używać w seminarium duchownym, z racji cnoty męstwa związanej z tym patronem.
Studia w seminarium rozpoczął w 1965 r. w Warszawie. Dojrzewał duchowo w trakcie zajadłych ataków propagandy na Kościół, z racji wystosowanego przez biskupów polskich listu do Episkopatu Niemiec ze słynnym: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” w trakcie obchodów tysiąclecia państwa polskiego. W czasie studiów, powołany do wojska, służbę odbywał przez 2 lata w jednostce w Bartoszycach. Przyszli duchowni traktowani tam byli w „specjalny” sposób i zaostrzony wojskowy dryl, ciągłe próby doprowadzenia do rezygnacji z kontynuacji kapłańskiego powołania. „Stałem przed nim na boso (dowódcą plutonu). Oczywiście, cały czas na baczność... Starał się mnie ośmieszyć, poniżyć przed kolegami, to znów zaskoczyć możliwością urlopów lub przepustek...” - relacjonował późniejszy kapłan jedną z wielu szykan w czasie służby. Do seminarium powrócił mimo wszystko - wzmocniony duchowo. Zakończony jesienią 1965 r. Sobór Watykański II w swych dokumentach podkreślał konieczność formowania kapłana otwartego na współczesny świat i ludzkie problemy. 12 marca 1972 r., właśnie z dewizą: „Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc”, wyświęcony przez Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego - rozpoczął swą kapłańską posługę.
Po święceniach pasterzował w parafii w Ząbkach, następnie był wikarym w Warszawie, w parafii Dzieciątka Jezus i św. Anny. Początkowo nie wyróżniał się nadzwyczajnymi zdolnościami i przebojowością, ale otwartość i szczerość powodowały, że lgnęła do niego młodzież. Osobiste kłopoty ze zdrowiem sprawiły, że w parafii św. Anny zorganizował duszpasterstwo służby zdrowia. Przełożeni, biorąc pod uwagę te doświadczenia, przyczynili się do tego, że ks. Jerzemu zlecono przygotowanie opieki medycznej podczas wizyt Ojca Świętego w 1979 i 1983 r. Od maja 1980 r. był on rezydentem (z racji kłopotów zdrowotnych miał pełnić funkcje pomocnicze) w parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu.
Zalecenia lekarskie, by oszczędzał swe siły, nie skutkowały. Ks. Popiełuszko prowadził formacyjne spotkania studentów, średniego personelu medycznego, oraz comiesięczne spotkania lekarzy.
Gdy 28 sierpnia 1980 r. wybuchł strajk w Hucie „Warszawa”, już w pierwszą strajkową niedzielę odprawił tam polową Mszę św. dla robotników. Hutniczej Solidarności duszpasterzował od początku: w konfesjonale, święcąc krzyże, będąc niejako „na każde zawołanie”. „Jak mnie przyjmą? Czy będzie gdzie odprawiać?...I wtedy, przy bramie, przeżyłem pierwsze wielkie zdumienie. Gęsty szpaler ludzi uśmiechniętych i spłakanych jednocześnie. I oklaski. Myślałem, że ktoś ważny idzie za mną...” - wspominał ks. Jerzy swą pierwsza Mszę św. w Hucie „Warszawa”.
Od października 1981 r., wspólnie z proboszczem ks. Tadeuszem Boguckim, w każdą ostatnią niedzielę miesiąca, organizował w parafii św. Stanisława Kostki „Msze św. za Ojczyznę i tych, którzy dla niej cierpią najbardziej”.
Po wprowadzeniu stanu wojennego, te Msze św. stały się comiesięcznymi wielotysięcznymi demonstracjami patriotyzmu, pełnym protestu głosem sprzeciwu wobec komunistycznej władzy i ideologii. Kościół św. Stanisława Kostki na Żoliborzu był odtąd miejscem specjalnych pielgrzymek, spontanicznie organizowanych przez różne środowiska pracownicze.
Pomimo szykan, oszczerstw w ówczesnej telewizji i radiu, ks. Jerzy niestrudzenie domagał się poszanowania ludzkiej godności, głosił hasła sprawiedliwości, nadziei...
19 października 1984 r., został porwany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i w bestialski sposób zamordowany... „Oskarżony Grzegorz Piotrowski, po dogonieniu ks. Jerzego Popiełuszki, zaczął go bić pięściami i pałką po głowie i w okolicach karku (związanego i nieprzytomnego księdza umieszczono w bagażniku). Piotrowski wziął z samochodu jedną z pałek i jeszcze przed wyjęciem ks. Jerzego zaczął go bić (proceder te wielokrotnie powtarzano). Kamienie do nóg... Leszek Pękala dokończył wiązać kamienie, a następnie przystąpił do zakładania ks. Jerzemu Popiełuszce pętli na szyję... Skierował samochód w stronę tamy (Zalew Wiślany we Włocławku). Przed wrzuceniem Księdza do wody żaden z oskarżonych nie usiłował nawet sprawdzić, czy wrzucają do wody żywego człowieka, czy zwłoki”.
Fragmenty z kazań ks. Jerzego Popiełuszki:

O przemocy
„Nie walcz z przemocą. Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości. Komu nie udało się zwyciężyć sercem lub rozumem, usiłuje zwyciężyć przemocą. Każdy przejaw przemocy dowodzi moralnej nieudolności. Najwspanialsze i najtrudniejsze walki, jakie zna ludzkość, jakie zna historia, to walki ludzkiej myśli. Najnędzniejsze i najkrótsze - to walki przemocy...”
(26 grudnia1982 r., Msza św. za Ojczyznę).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O sprawiedliwości
„Człowiek sprawiedliwy to ten, który kieruje się prawdą i miłością; bo im więcej w człowieku jest prawdy i miłości, tym więcej i sprawiedliwości. Sprawiedliwość musi iść w parze z miłością, bo bez miłości nie można być w pełni sprawiedliwym. Gdzie jest brak miłości, dobra, tam na jej miejsce wchodzi nienawiść i przemoc. (...)
Na ile każdy z nas jest twórcą sprawiedliwości, zaczynając od siebie samego, swojej rodziny, swojego środowiska. Bo często nasza bierność moralna inspiruje niesprawiedliwość
(24 czerwca 1984 r., Msza św. za Ojczyznę).

Reklama

O godności
„Obyś był albo zimny, albo gorący. Nie zachowasz w pełni godności, gdy w jednej ręce będziesz nosił różaniec, a w drugiej książeczkę przeciwnej ideologii. Nie można jednocześnie służyć Bogu i mamonie(...). Nie wolno nam zapomnieć prawdy, że dla zachowania wolności nigdy nie wolno poświęcić wiary i godności dziecka Bożego”
(29 stycznia1884 r., Msza św. za Ojczyznę).

O wolności
„Dążenia do wolności nie pokona się przemocą, gdyż przemoc jest siłą tego, kto nie posiada prawdy. Człowieka można przemocą ugiąć, ale nie można go zniewolić.
Polak miłujący Boga i Ojczyznę powstanie z każdego poniżenia, bo zwykł klękać tylko przed Bogiem”.
(30 stycznia 1983 r., Msza św. za Ojczyznę).

O krzyżu
„Nasze cierpienia, nasze krzyże możemy ciągle łączyć z Chrystusem, bo proces nad Chrystusem trwa(...)aktorzy dramatu i procesu Chrystusa żyją nadal. Zmieniły się tylko ich nazwiska i twarze, zmieniły się daty i miejsca urodzin. Zmieniają się metody, ale sam proces nad Chrystusem trwa. Uczestniczą w nim ci wszyscy, którzy zadają ból i cierpienia swoim braciom, ci którzy walczą z tym, za co Chrystus umierał na krzyżu.
(26 września 1982 r., Msza św. za Ojczyznę).

Proces beatyfikacyjny sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki jest już rozpoczęty.

Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

Żeby nie był odchodził od domu
żeby nie miała tej łaski być matką kapłana
siedzieć ważnie na prymicjach
teraz nie szumiałoby radio - Popiełuszko, Popiełuszko
jakby kto siał popiół po całym świecie
a taki był
a taki jest prawdomówny
że tego nie wypowie bezradność matczyna
utopili mi go pięknego świętego w szlamie rzeki
Wolałaby nie być tą Polką struchlałą
jak Maryja pod krzyżem
(...)
piszą do mnie biskupi doktorzy
nie dla mnie te cierpiętliwe honory
ja jestem prosty ból do samego nieba.
(Fragment wiersza Anny Kamieńskiej, napisanego 31 października 1984 r.)

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Znamy datę konklawe!

2025-04-28 13:03

[ TEMATY ]

konklawe

śmierć Franciszka

Włodzimierz Rędzioch

Kardynałowie zebrani na 5. kongregacji generalnej zadecydowali, że konklawe rozpocznie się w środę, 7 maja.

W dzisiejszej kongregacji generalnej uczestniczyło ponad 180 kardynałów, w tym nieco ponad 100 elektorów. Wygłosili oni ok. 20 wystąpień, poświęconych sprawom Kościoła, relacjom ze światem, wyzwaniom i cechom, jakie powinny charakteryzować nowego papieża, by mógł im sprostać. Do komisji, obradującej w ramach kolegium partykularnego, wylosowano kardynałów: Reinharda Marxa , Luisa Antonia Taglego oraz Dominique’a Mambertiego.
CZYTAJ DALEJ

Czy męczeństwo ma sens?

2025-04-30 07:26

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

W świecie, w którym słowo „poświęcenie” brzmi jak archaizm, a „heroizm” kojarzy się z naiwnym romantyzmem z lekcji historii, męczeństwo może wydawać się czymś wręcz niezrozumiałym. Czymś z innego porządku – może nawet obcym i niepokojącym. Żyjemy przecież w czasach, w których indywidualizm jest cnotą, a sukces mierzy się liczbą zer na koncie, lajków pod zdjęciem i umiejętnością „dbania o siebie”. Na tym tle ofiara z własnego życia – a więc męczeństwo – wydaje się gestem radykalnym, może wręcz szalonym. A jednak… nie daje spokoju.

Arcybiskup Tadeusz Wojda, podczas obchodów Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego, mówił, że „duszpasterze męczennicy są zaczynem cywilizacji miłości”. W świecie, który coraz bardziej pogrąża się w chaosie aksjologicznym, to zdanie brzmi jak manifest. Jakby ktoś rzucał kamień w szklany ekran nowoczesności i przypominał, że są jeszcze wartości, dla których warto żyć – a czasem nawet umrzeć. Tylko kto dziś w ogóle tak myśli?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję