- Jak wejść w małżeństwie na drogę budowania jedności między sobą?
- Trzeba ze sobą rozmawiać. Jednak nie patrzmy na to jak na obowiązek, bo wtedy wszystko wypaczymy. To musi być dar, który jedno składa drugiemu świadomie, ale z potrzeby serca.
- Co małżonkowie powinni sobie mówić i w jaki sposób?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Najkrótsza odpowiedź brzmi: wszystko. Trzeba sobie przekazać wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, a potem na bieżąco uzupełniać. Gdzieś, jeszcze w narzeczeństwie, trzeba zaprosić przyszłego współmałżonka w swoją przeszłość. Ważne, aby małżonkowie znali swoje życie, marzenia, porażki i zwycięstwo nie tylko od pierwszego spotkania, lecz od dzieciństwa, jak daleko pamięć sięga. Przecież dla tych, którzy się kochają, wszystko jest ważne: to jak mąż grał w piłkę jako mały chłopiec i czy żona lubiła budyń, będąc małą dziewczynką. Ważne, w jakich sytuacjach płakaliście, w czym i z kim braliście udział. Na tę przeszłość trzeba otwierać swoje serca i nią się dzielić.
- A teraźniejszość? Często ludzie są tak zabiegani, że rozmowy ograniczają do koniecznego minimum...
Reklama
- W naszych domach rzeczywiście zbyt często wymieniamy jedynie konieczne komunikaty. W biegu wyrzucamy z siebie kolejne wiadomości, np. jadę do..., wracam o..., kup chleb... To wszystko ważne, ale to za mało. Takie słowa pozwalają przeżyć następny dzień, ale nie są w stanie dosięgnąć serca współmałżonka. One nie wystarczają, aby zbudować jedność. Rozmawiając ze sobą jedynie językiem komunikatów, możemy nie zauważać, że coraz bardziej stajemy się sobie dalecy i obcy. Jednak w którymś momencie odkryjemy z przerażeniem, że nie znamy marzeń współmałżonka, nie wiemy, dlaczego marszczy się jego czoło. Dlatego trzeba przed sobą serce otwierać na oścież. Trzeba sobie opowiadać wszystko. Radości, bóle i nadzieje - codzienne, szare życie. Dla tego, kto kocha, ważne są nawet pozornie nieistotne drobiazgi! Jak druga strona może zaradzić naszym problemom, jeżeli ich nie zna? Podobnie, jak może dzielić naszą radość, jeżeli my najpierw się nią nie podzielimy?
- Jednak są w naszym życiu sytuacje, w których doświadczamy czegoś bardzo trudnego i nie potrafimy mówić o tym od razu. Co wtedy? Czy jesteśmy wobec małżonka nieuczciwi?
- Jeżeli pragniemy powiedzieć to najszybciej, jak to będzie możliwe, to nie jesteśmy nieuczciwi. Czasami mówią nam: przecierpisz, nie mów o tym. To jest pułapka. W małżeństwie nie ma osobistych i prywatnych cierpień. W małżeństwie, które chce iść za Chrystusem, wszystko mamy wspólne. Również cierpienia. Przecież jesteśmy jednym ciałem i jednym sercem, a to musi się przekładać na naszą codzienność! Nie ma więc sensu nie opowiadać czegoś, aby nie zmartwić współmałżonka! Tak się nie buduje małżeństwa. Małżeństwo buduje się także przez wspólne zmartwienia i wspólne poszukiwanie rozwiązań w trudnych sytuacjach. Jak małżonkowie mają wspólnie zjadać przysłowiową „beczkę soli”, jeśli żona nie wie, np. o kłopotach męża w pracy? Jedną z najtrudniejszych sytuacji w życiu jest widzieć, że ten, kogo kochamy, cierpi, a nie wiedzieć dlaczego. Wbrew pozorom o wiele łatwiej jest dzielić jego zmartwienia.