Reklama

Ze Śląska do Teksasu

Niedziela w Chicago 38/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Połowa XIX w. to ciężkie czasy dla Polaków i Polski. Po trzech rozbiorach zaborcy doprowadzili do tego, że nasza Ojczyzna przestała istnieć na mapie Europy. Represje, prześladowania i aresztowania spowodowały, że Polacy musieli emigrować za granicę. Udawali się głównie do takich państw europejskich, jak: Francja, Anglia, Belgia, Szwajcaria, Niemcy, ale również do dalekich Stanów Zjednoczonych. Nie mniej ważnym powodem opuszczania Polski było bezrobocie. Na wsiach dało się odczuć przeludnienie. Z tych to powodów na wielką skalę rozwinęła się emigracja zarobkowa. Uchodźstwo zarobkowe datuje się już od 1840 r. Szczególnie jako zjawisko masowe, uchodźstwo stałe i sezonowe rozpoczęło się kilka lat po powstaniu styczniowym i trwało do wybuchu II wojny światowej. Pierwsze grupy emigrantów przybyły do Stanów Zjednoczonych ze Śląska, a następnie po nich przybywała ludność z innych części rozdartej Polski.

Listy ks. Leopolda Moczygemby

Pod koniec bieżącego roku minie 150 lat od czasu, kiedy ks. Leopold Moczygemba w 1854 r. założył razem z pierwszymi emigrantami polską osadę w Stanach Zjednoczonych. Na ziemię Waszyngtona ks. Moczygemba przybył dwa lata wcześniej, w 1852 r. jako młody, 28-letni kaznodzieja. Urodzony w 1824 r. w Wielkiej Płużnicy, Ślązak z pochodzenia i serca, franciszkanin w służbie Chrystusa kształcony w dalekiej Italii, trafił do półdzikiego wtedy Teksasu, krainy malowniczej, ale słabo zaludnionej. To prawdopodobnie wtedy, gdy widział te rozległe i puste ziemie, przyszło mu na myśl, by sprowadzić tu rodaków ze Śląska nękanych wielką biedą. Sądził, że w Teksasie ludzie nie bojący się ciężkiej pracy będą mogli żyć w dobrobycie i spokoju. Opisywał to wszystko w listach do kraju bardzo obiecująco i zachęcająco. Rezultat był taki, że chłopi z Górnego Śląska posprzedawali swoje gospodarstwa z całym wyposażeniem, ziemię i sprzęty, zapakowali tobołki i wyruszyli w podróż. Byli wśród nich czterej bracia ks. Moczygemby. Najpierw przyjechali pociągiem do niemieckiego portu Bremen, a stamtąd pod koniec września dalej udali się w podróż statkiem „Weser”. Płynęli przez 9 tygodni i w końcu dotarli do portu Galveston w Teksasie. Na ląd zeszło ponad 100 rodzin z Górnego Śląska z nadzieją na lepszą przyszłość na odległej ziemi Waszyngtona. W dalszą podróż wyprawili się piechotą 200 mil, do miejsca wybranego przez ks. Moczygembę u zbiegu dwóch rzek: Cibolo i San Antonio - krainy malowniczej, przypominającej mazowiecką równinę. Dotarli tam szczególnego dnia, w Boże Narodzenie, 24 grudnia 1854 r. Pod wielkim dębem została odprawiona pierwsza Msza św., a miejsce to nazwane zostało Panna Maria.

Emigrancka dola

Jeden z emigrantów tak pisał do Polski o pierwszych wrażeniach: „Nie mieliśmy żadnej chatki, tylko pole, drzewa i krzaki za ochronę. Po przybyciu stanęliśmy obozem w miejscu, gdzie nie było ani kościoła, ani chateczki, ani żywej duszy. Kiedy ktoś z Amerykanów się pokazał, nie mogliśmy się z nimi rozmówić, jeden się naśmiał, drugi podziwiał i odjechał. Trawa była wszędzie taka wysoka, że ledwo o kilka kroków mógł dopiero dojrzeć jeden drugiego. Wężów grzechotników pełno... Ludzie głodowali, chociaż wielu miało jeszcze pieniądze, ale nie było nic do kupienia; ledwo kto wyszedł z miejsca, już z biedą mógł trafić napowrót. Cośmy wtedy wyżyli nędzy! Złote Śląsko nam się wydało. Pomału przyszliśmy przecie do sposobu obywatelskiego życia. Wielu z nas opuściło niegościnne strony i udało się do północnych Stanów lub na zarobek do miast”.
Życie w Pannie Marii w pierwszych latach nie należało ani do łatwych, ani do przyjemnych. Cywilna administracja Teksasu pogorszyła się po wojnie domowej. Uzbrojeni jeźdźcy strzelali po nogach Polaków, wiązali młodych ludzi i ciągnęli ich po ulicach, na koniach wjeżdżali do kościoła. Sytuacja poprawiła się dopiero po kwietniu 1869 r., kiedy to federalne oddziały patrolowały okolice.
Pierwsze domy były prymitywne, budowane z drzewa i gliny, a dach z wysokich traw rosnących dookoła. Polacy nie byli też przyzwyczajeni do wysokiej temperatury, chmary owadów i jadowitych węży. Otaczająca przyroda nie przypominająca zupełnie tej z Polski, ataki Indian, choroby, nieznajomość ani języka angielskiego, ani hiszpańskiego, powodzie w latach 1855-56 zniechęcały wielu emigrantów. Ślązacy za te wszystkie niepowodzenia i nieszczęścia winili ks. Moczygembę. Grube wełniane ubrania, przywiezione ze starego kraju, ludowe kostiumy, krótkie jak na owe czasy sukienki kobiet, odsłaniające kostki, drewniane buty, czarne filcowe kapelusze i szare płaszcze zupełnie nie przypominały odzienia noszonego w Teksasie. Ośmieszało to naszych rodaków i miejscowi patrzyli na nich jak na odmieńców i dziwolągów. Niektórzy z powodu takich to trudności, czując się nie akceptowanymi przez miejscową ludność, opuszczali gorący Teksas, udając się do bardziej na północ położonych miejscowości. W poszukiwaniu pracy, lepszych warunków życia osiedlali się w siostrzanych koloniach, takich jak: Częstochowa, Kościuszko, Pułaski czy Falls City. Inni razem z pozostałymi członkami rodziny wyjechali do takich miejscowości, jak: Bandera, Cotula, St. Hedwig, Mayersville czy Yorktown. Niektórzy podążyli do większych miejscowości: San Antonio, Houston i Austin. Jedna mała grupa niezadowolonych postanowiła wyruszyć aż do Kansas City, Kansas, a niektórzy nawet do St. Louis, Missouri. Wielu jednak nie zrażonych przeciwnościami losu pozostało.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Po co święcimy wino na św. Jana?

[ TEMATY ]

wino

Wolfgang Cibura/Fotolia.com

W dniu św. Jana święci się wino, które podaje się wiernym do picia. Jest to bardzo stara tradycja Kościoła, sięgająca czasów średniowiecza.

Związana jest z pewną legendą, według której św. Jan miał pobłogosławić kielich zatrutego wina. Wersje tego przekazu są różne. Jedna mówi, że to cesarz Domicjan, który wezwał apostoła do Rzymu, by tam go zgładzić, podał mu kielich zatrutego wina. Św. Jan pobłogosławił go, a kielich się rozpadł.
CZYTAJ DALEJ

Współczesne sekty. Dawnego guru zastąpili pseudoterapeuci i influencerzy

Współczesne sekty posługują się mechanizmami manipulacyjnymi polegającymi m.in. na obietnicy wyjątkowości i budowaniu zależności – wyjaśniła socjolog dr Agnieszka Bukowska. Dodała, że zmieniła się jedynie forma ich funkcjonowania, a dawnego guru zastąpili m.in. pseudoterapeuci i influencerzy.

Socjolog dr Agnieszka Bukowska z Uniwersytetu Civitas zwraca uwagę w rozmowie z PAP, że ludzie coraz rzadziej używają określenia „sekta”, co jednak nie oznacza zaniku tego zjawiska. Podkreśliła, że formy dla niego typowe funkcjonują dziś pod hasłami rozwoju duchowego, samopoznania, przebudzenia energetycznego, terapii alternatywnych czy osiągania tzw. wysokich wibracji i często ukrywają się one pod pozorem działalności terapeutycznej lub edukacyjnej.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: dwie Msze żałobne w trzecią rocznicę śmierci Benedykta  XVI

W trzecią rocznicę śmierci papieża Benedykta XVI/Josepha Ratzingera będą sprawowanie w Watykanie dwie Msze św. żałobne. We wtorek 29 grudnia Mszę św. w języku angielskim odprawi w Bazylice Świętego Piotra kardynał Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Następnego dnia, 30 grudnia, kardynał Kurt Koch, prefekt Dykasterii ds. Popierania Jedności Chrześcijan odprawi Mszę żałobną w języku niemieckim w Grotach Watykańskich, w pobliżu grobu Benedykta XVI.

Benedykt XVI był 265 głową Kościoła od 19 kwietnia 2005 roku do 28 lutego 2013 roku. Po rezygnacji zamieszkał w klasztorze Mater Ecclesiae w Watykanie, gdzie zmarł 31 grudnia 2022 roku w wieku 95 lat.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję