Kraków: „Za daleki Bliski Wschód” – spotkanie z o. Zygmuntem Kwiatkowskim SJ
Codzienność mieszkańców Bliskiego Wschodu, uwarunkowania kulturowe i relacje między chrześcijanami a muzułmanami były tematem spotkania wokół książki „Za daleki Bliski Wschód”, które odbyło się w środę na Polach Dialogu w Krakowie. Jej autor, o. Zygmunt Kwiatkowski SJ przez ponad 30 lat był misjonarzem w Syrii i na Bliskim Wschodzie.
Spotkanie rozpoczęło się od odmówionej po arabsku modlitwy do Ducha Świętego. O. Zygmunt Kwiatkowski podkreślał, że choć z powodu wojny zmuszony został do opuszczenia miejsca swojej wieloletniej pracy, wciąż pracuje dla swoich byłych podopiecznych, służąc przez internet radą duchową. „Wojna to jest sprawa życiowa, żadna konwencja literacka, ale olbrzymie cierpienie ludzi. Wojna to jest tragedia, zło, rzecz straszna. Bliski Wschód pali się” – mówił, dodając, że jest to codzienność ludzi, których dobrze zna.
Na terenach dzisiejszej Syrii już od czasów apostolskich istniała wspólnota chrześcijańska. Ta współczesna stanowi mozaikę niemal wszystkich rytów, które pojawiły się w historii Kościoła. Przez całe stulecia wytrzymywała ona napór islamu, starała się prowadzić z nim dialog kulturowy i cywilizacyjny, a tym samym także religijny, zanurzony w zwykłej codzienności sąsiedzkiej i obywatelskiej.
Jezuici mają na Bliskim Wschodzie sześć domów. O. Kwiatkowski przemieszczał się po całej Syrii, korzystając z komunikacji publicznej, dzięki temu mógł lepiej poznać tamtejszych mieszkańców. „Przez 30 lat nie doświadczyłem od nich żadnego aktu agresji, nawet słownej. Przeciwnie – spotkało mnie wiele gestów bezinteresownej sympatii” – opowiadał. Jako przykład przytoczył opowieść o konduktorze, który nie chciał od niego pieniędzy, bo ludzie po cichu opłacili bilet misjonarzowi. „Nie znali mnie, nie wiedzieli nawet, że jestem księdzem. Po prostu cieszyli się, że mogli pomóc cudzoziemcowi” – wspominał.
Takich obrazów o. Kwiatkowski przechowuje w pamięci wiele. „Dwukrotnie pisałem do generała, myślałem, że o mnie zapomnieli, czy mam dalej być w Syrii. Miałem problemy ze zrozumieniem trudnego języka i wątpliwości, czy rzeczywiście tam zostać. W Polsce to były czasy Solidarności, dużo pracy, zastanawiałem się, czy nie jestem bardziej potrzebny w ojczyźnie” – opowiadał dalej jezuita. Podkreślił, że dzięki mieszkańcom Bliskiego Wschodu, ich życzliwości, to nie było dramatyczne doświadczenie. „Dlatego - mimo że nie mogłem się dogadać, udało się tam wytrzymać” – stwierdził.
Jego ambicją było pokazanie w książce wielobarwności świata Wschodu. „Z przekazów w mediach znamy tylko kolor czarny: wojny i czerwony: krwi i przemocy. Tymczasem Bliski Wschód to nie tylko wojna, gwałty i przemoc. To region wysokiej, wysublimowanej kultury” – podkreślał. Jako przykład podał Aleppo, gdzie nie było więcej niż 200 tys. chrześcijan, ale chórów było więcej niż w Paryżu. W każdej parafii był chór, teatr, ośrodek kultury, zaangażowani byli ludzie świeccy. Życie tam wrzało. Ciekawy kraj, ciekawi ludzie. Dużo można się od nich nauczyć” – opowiadał.
Reklama
O. Kwiatkowski przyznał, że zazdrościł mieszkańcom Wschodu prostoty i naturalnego luzu. „Tam jest poezja, orientaliści to doskonale wiedzą. To nie ma nic wspólnego z lansowanymi wizerunkami groźnych Arabów. Europejczycy, którzy tam żyli i pracowali, są oczarowani, tęsknią, chcąc wrócić do Damaszku, do Aleppo” – stwierdził kapłan.
Przyznał zarazem, że na Bliskim Wschodzie zawsze istniało napięcie między większością a mniejszością. „Mniejszościom tam żyje się gorzej. W Egipcie na przykład chrześcijanie są ubożsi, mają mniej pracy, wykonują najgorsze zawody. Religia muzułmańska mówi, że to ona jest tą właściwą i pełną. Szanuje się wprawdzie ludzi Księgi, czyli żydów i chrześcijan, ale prawo cywilne daje przywileje muzułmanom” – podkreślał o. Kwiatkowski. Dodał jednak, że trudno jednoznacznie oceniać, czy chrześcijanie tam byli zamkniętą enklawą, czy otwierali się na innych. „Kategorie otwartości i zamknięcia są nieprecyzyjne, każdemu można je wszczepić” – zauważył.
Według niego, ludzie Bliskiego Wschodu myślą o Europie z niechęcią. „Jest w nich dużo pogardy dla Europy: z powodu niewiary w Boga i braku moralności. Uważają, że z tego powodu Europa się kończy, stąd tak łatwo przychodzi im myśl o ekspansji. W ich ocenie chrześcijaństwo jest mdłe i w rozsypce, a oni - pewni swego, silni w swojej wierze i kulturze” – skonkludował.
O. Zygmunt Kwiatkowski SJ przez ponad trzydzieści lat był misjonarzem w Syrii i na Bliskim Wschodzie. Na własne oczy widział rodzący się konflikt i jego stopniową eskalację.
Książka o. Zygmunta Kwiatkowskiego SJ „Za daleki Bliski Wschód” ukazała się nakładem Wydawnictwa św. Wojciech. Patronem medialnym publikacji jest Katolicka Agencja Informacyjna.
„My ich nie szukamy,
to oni
przychodzą
do nas z własnej inicjatywy – opowiada
abp Paul Desfarges SJ, przewodniczący
Konferencji Episkopatu Afryki
Północnej. – Jeden po drugim.
Przychodzą, bo sami szukają,
rozwijają się duchowo.
Wielu z nich, naprawdę wielu z nich,
miało jakiś sen, wizję, która wstrząsnęła
ich życiem.
I to po tym wydarzeniu przychodzą
i pukają do drzwi Kościoła”.
Kiedy w 2007 roku podsumowywano
wywiady przeprowadzone z setkami
muzułmanów, którzy przyjęli wiarę
w Chrystusa, pytano ich o powody
ich nawrócenia. Wielu z nich dawało
odpowiedź, jakiej można było oczekiwać:
mówili, że w chrześcijaństwie pociągała
ich miłość Boga, że odkryli piękno
Ewangelii albo że zafascynowała ich miłość
braterska wewnątrz wspólnoty. Jednak
jeden z powodów, który przewijał się ich
w wypowiedziach, był zaskakujący: ludzie
ci mieli sny, które uważali za znak od Boga.
Śnił im się Jezus. Słyszeli Jego słowa o przebaczeniu.
Czuli, jak obecność Jezusa napełnia ich
nieznanym pokojem i radością.
Słyszeli głos, który mówił do nich
słowami Ewangelii. Dodajmy – zupełnie
im nieznanej.
Widzieli Jezusa, który ukazywał się
im w sposób podobny do fizycznej
obecności. I niekoniecznie był to sen.
Czasem można mówić o wejściu
w ich doczesność jakiegoś elementu
nie z tego świata. Albo o czymś
podobnym do „zaśnięcia w Duchu
Świętym”.
Wówczas zalewało ich światło
i zmieniało ich życie.
W świecie muzułmańskim
chrześcijańskie wizje i sny są obecne
wszędzie. Jezus śni się ludziom w Libanie,
Syrii, Iraku, Jordanii, Egipcie, Sudanie, Tunezji, w Afganistanie, a także w Grecji
i Turcji.
SNY W ISLAMIE
Niektórzy wahają się, czy nie należy
zakwestionować prawdziwości tych
widzeń. Twierdzą, iż w ostatnich
latach w niektórych środowiskach
muzułmańskich pojawiła się moda na
tego rodzaju sny. Czy jednak można
o niej mówić w świecie islamskim, gdzie
za przejście na chrześcijaństwo grozi
śmierć? Może inaczej bywa w obozach dla
uchodźców albo w krajach zachodnich,
gdzie przyjęcie chrztu ułatwia
otrzymanie upragnionej wizy pobytowej.
Więc wyglądający wymarzonego raju
zapewniają, że mieli nadprzyrodzony sen.
Ale nie o takich przypadkach
opowiadamy.
„Byłem zaskoczony, gdy słuchałem tych
historii i uświadomiłem sobie, jak wielka
jest skala tego zjawiska – opowiada
w jednym z wywiadów pastor Tom
Doyle. – Nie znam innej grupy, która
w ten sposób doświadczałaby Boga.
Około jednej piątej ludności na świecie
to muzułmanie. I tak wielu z nich
śni o Jezusie!”.
Czy to dar z nieba? Tak – mówi ten
sam badacz – bowiem „w ciągu ostatnich
10 lat więcej muzułmanów przeszło
na chrześcijaństwo niż we wszystkich
poprzednich wiekach razem wziętych.
To prawdziwa rewolucja”.
Być może ktoś zapyta, dlaczego
– obok świadectwa katolickiego biskupa
Desfargesa – przywołujemy też słowa
pastora. Za chwilę się zresztą okaże, że
większość przywoływanych świadectw
pochodzi ze źródeł protestanckich. Nie
czas tu na szczegółowe wyjaśnienia.
Niech wystarczy przypomnienie
znanych nam już słów Jezusa, który
ogłosił: „Przyjdzie czas… jedna wiara,
jeden chrzest, jeden Kościół…”. Zgodnie
z tą zapowiedzią każdy z muzułmanów
nawróconych na chrześcijaństwo stanie
się kiedyś członkiem „jednego, świętego,
katolickiego i apostolskiego Kościoła”.
Kto wie, czy obietnica, którą usłyszała
siostra Łucja, nie dotyczy naszych
czasów. W końcu stanowiła ona
zakończenie wizji ukazującej losy świata,
który porzucił Boga. Trzeci sekret
fatimski dotyka naszych dni. Więc może
na oczach współczesnego pokolenia
wypełnią się słowa Jezusa o powrocie kościołów protestanckich i wschodnich
do wspólnoty wiary?
DLACZEGO SNY?
Dla samych wyznawców Allaha sny
są jednym z ważniejszych środków
komunikacji używanych przez świat
nadziemski. Islam rozpoczął się od
wizji, którą miał prorok Mahomet,
nic więc dziwnego, że niektóre sny są
uważane za formę boskiego objawienia.
Takie jest ogólne przekonanie
muzułmanów.
Dlaczego Jezus wybrał dla nich taki
właśnie środek komunikacji? Możemy
wskazać na trzy powody.
Po pierwsze, Jezus jest Bogiem i może
działać tak, jak chce. Może na przykład
zapragnąć, by pośrednikiem między
ludźmi a niebem była Maryja. Jego
zdanie jest tu ostateczne. Może też
chcieć przemawiać do muzułmanów
przez sny. Nikt Mu tego nie zabroni.
Po drugie, pamiętajmy, że samo
chrześcijaństwo nie stroni od
objawieniowych snów. Aż 49 procent
Biblii to opisy doświadczeń związanych
z wizjami, a jedną z ich form są właśnie
sny. W historii zbawienia odgrywają
one rolę kluczową. Bóg przemawia
za ich pośrednictwem, począwszy
od patriarchy Jakuba przez Jakuba
Egipskiego i sny proroków, po senne
widzenia, które były udziałem
św. Józefa, magów czy żony Piłata.
Po trzecie, może Jezus uważa, że sny
są w środowisku kulturowym islamu
najlepszym medium do przekazywania
przesłania z nieba. Jeśli tak, mielibyśmy
tu do czynienia z czymś w rodzaju
inkulturacji – wykorzystania dla
ewangelizacji tego, co w danej kulturze
jest ważne.
Może powodem, dla którego Bóg
przemawia do muzułmanów przez sny,
jest właśnie zastosowana przez Jezusa
inkulturacja? „Byłem zaskoczony, gdy
słuchałem tych historii” – opowiada Tom Doyle. „Uświadomiłem sobie,
jak wielka jest skala tego zjawiska.
Nie znam innej grupy, która w ten sposób
doświadczałaby Boga”.
Efekt? Patrząc z perspektywy
ostatnich dwóch dekad, mówi się
o dwóch do siedmiu milionów
muzułmanów, którzy nawrócili się
na chrześcijaństwo.
Znowu ktoś zapyta, skąd tak nieostre
dane. Ta rozpiętość między „dwa”
a „siedem” jest ogromna. Okazuje się,
że być może tylko co trzeci nawrócony
z islamu jest „zauważany”, reszta należy
do Kościoła podziemnego. Pamiętajmy,
że za konwersję na chrześcijaństwo
muzułmanom grozi śmierć.
Dość wstępnych uwag. Czas na kilka
objawieniowych historii z kręgów
islamskich.
WIĘCEJ TAKICH HISTORII W KSIĄŻCE "Świat objawień Jezusa". DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!
„Odejście z zakonu i ze stanu duchownego jest moją osobistą decyzją” – czytamy w oświadczeniu Wojciecha Jędrzejewskiego opublikowanym na portalu wiez.pl
Znany rekolekcjonista i duszpasterz młodzieży, o. Wojciech Jędrzejewski OP, po ponad 30 latach posługi zdecydował się zrezygnować ze stanu kapłańskiego. Dominikanie potwierdzili w oficjalnym komunikacie, że zakonnik złożył prośbę o przeniesienie do stanu świeckiego i wystąpienie z zakonu.
Przed południem osoby życia konsekrowanego obecne w Rzymie na swoim jubileuszu uczestniczyły w Eucharystii celebrowanej na Placu Świętego Piotra, której przewodniczył papież Leon XIV. Liturgię koncelebrowali kardynałowie, biskupi oraz duchowni z różnych zgromadzeń. Wśród nich byli bp Stanisław Jamrozek z Przemyśla, bp Arkadiusz Okroj z Torunia oraz bp Piotr Kleszcz OFM Conv. - biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej.
Ojciec Święty zwracając się do obecnych na Placu św. Piotra powiedział: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone (Łk 11, 9). Tymi słowami Jezus zachęca nas, abyśmy z ufnością zwracali się do Ojca we wszystkich naszych potrzebach. Słuchamy tych słów, świętując Jubileusz Życia Konsekrowanego, który przywiódł tu wiele osób z różnych stron świata - zakonników i zakonnice, mnichów i osoby życia kontemplacyjnego, członków instytutów świeckich, należących do Ordo virginum, pustelników i członków „nowych instytutów” - przybyłych do Rzymu, aby wspólnie przeżyć pielgrzymkę jubileuszową i powierzyć wasze życie miłosierdziu, którego proroczym znakiem zobowiązaliście się być poprzez profesję zakonną, ponieważ życie ślubami oznacza powierzenie siebie jak dzieci w ramiona Ojca”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.