Dwa tygodnie wcześniej do dyrektora Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze Marka Budniaka przyszli Monika i Andrzej Michalak z Ruchu Apostolstwa Emigracyjnego, który m.in. opiekuje się polskimi rodzinami na Wschodzie. Zapytali, czy jest możliwość włączenia się szkoły w prowadzoną przez nich akcję zbiórki darów dla polskich rodzin. - Zaproponowałem im, żeby przeszli się po wszystkich klasach z krótkimi 10-minutowymi pogadankami - mówi Dyrektor. Przyszli następnego dnia ze zdjęciami i folderami. Opowiadali młodzieży o swojej działalności, o tym, co robią, przedstawili historię konkretnych osób, opowiedzieli o tym, jak one mieszkają, z czego żyją, jaka jest ich sytuacja. - Zależało mi na tym, żeby zrobili to w formie świadectwa, żeby pokazać, że są to młodzi ludzie, którzy zamiast robić kasę i karierę, zajęli się pomocą najbardziej potrzebującym - wyjaśnia M. Budniak. Postanowiono, że nie będą zbierane pieniądze, ale konkretne produkty spożywcze. Każdy z uczniów otrzymał ulotkę informującą, jakie produkty są potrzebne: cukier, mąka, olej, makaron, kasza, ryż, konserwy, kawa zbożowa, herbata, zupy w proszku, płatki kukurydziane, kisiel, środku czystości. - Do młodzieży najbardziej przemawiało to, że ktoś może nie mieć w domu oleju czy mąki, że nie chodzi tu wcale o jakieś wydumane potrzeby, ale o bardzo podstawowe produkty, że dzieci mogą przez miesiące nie mieć czekolady czy nawet kisielu - dodaje Jarosław Skorulski, wicedyrektor Liceum i Gimnazjum.
Akcja nie skończyła się jedynie na pogadankach w klasach. Dyrektor zaproponował bowiem, żeby przedstawiciele Ruchu Apostolstwa Emigracyjnego przyszli także na spotkanie z rodzicami, aby w ten sposób wzmocnić apel o pomoc dla Polaków na Ukrainie. Rodzice dostali ulotki informujące o działalności Ruchu, a jego przedstawiciele chętnie odpowiadali na wszystkie pytania. Został też wykonany plakat, który codziennie przypominał młodzieży o zbiórce darów, a także wystosowano specjalny apel na zakończenie Drogi Krzyżowej przygotowanej w przededniu zbiórki przez uczniów szkoły.
- Chcieliśmy bowiem, żeby każdy uczeń przyniósł coś ze sobą, choćby to był kilogram mąki. Żeby to był dar od siebie - wyjaśnia Dyrektor. I rzeczywiście, w piątek 5 marca każdy uczeń przychodzący do szkoły po drodze, na parterze, koło gabinetu zastępcy dyrektora coś zostawiał. Byli też tacy uczniowie, którzy przynieśli ze sobą wyładowane produktami reklamówki.
Była to pierwsza akcja zbiórki konkretnych darów zorganizowana w szkole. Do tej pory uczniowie włączali się w zbiórki pieniędzy, np. na potrzeby matki samotnie wychowującej dzieci czy dla polskich dzieci w Kazachstanie. Wielkie zaangażowanie młodzieży przerosło oczekiwania i było znakiem jej wrażliwości na potrzeby ludzi ubogich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu