Artur Stelmasiak
- Po co był ten Zjazd Gnieźnieński? Takie inicjatywy są nam do czegoś potrzebne?
- To jest wspomnienie wielkiego i historycznego Zjazdu, który odbył się 1016 lat temu. Dlatego bardzo się cieszę, że dziś ma on wymiar ekumeniczny, bo przecież w 1000 roku nie było podziału na katolików, prawosławnych i protestantów. W Europie Kościół był jeden i niepodzielony.
- Nie boi się Ksiądz, że my tu sobie razem podebatujemy, a jak wszyscy wrócą do swoich katolickich, protestanckich i katolickich parafii, to i tak wszystko zostanie tak jak było?
- Moim zdaniem nie. Dla ludzi, którzy zobaczą, że biskup prawosławny i luterański spotykają się z biskupem katolickim, to jest jasny sygnał. W ten właśnie sposób zmniejsza się bariery między wiernymi różnych wyznań. Sam pracowałem w parafii, gdzie były całe wsie prawosławne i z doświadczenia wiem, że kontakty duchownych są bardzo ważne dla zwykłych ludzi. Zjazd Gnieźnieński pokazuje, że dobry przykład idzie z góry.
- Jakie są powody tego ekumenicznego zbliżenia?
- Chrześcijanie już dawno zauważyli, że więcej ich łączy niż dzieli. Obecnie ważne dla nas wszystkich wartości są często zagrożone, a wspólna obrona jest jednym z powodów naszego współdziałania i zbliżenia. To można było zobaczyć podczas spotkania patriarchy Cyryla z Papieżem Franciszkiem, kiedy razem stanęli w obronie prześladowanych chrześcijan i chrześcijańskich wartości. W tym miejscu warto przypomnieć, że pierwsze takie spotkanie pomiędzy lokalnymi Kościołami miało miejsce w Polsce, kiedy to przewodniczący KEP abp Józef Michalik podpisał orędzie z Cyrylem w Warszawie. To właśnie jest przykład, kiedy mniejsze i lokalne inicjatywy mogą doprowadzić do zbliżenia na dużo większa skalę.
- Obecnie tych zagrożeń dla ewangelicznych wartości jest bardzo dużo. Czy ekumenizm jest więc przyszłością?
- Tak, bo bez ekumenizmu w ogóle trudno sobie wyobrazić chrześcijaństwo.
- Dialog odbywa się na różnych płaszczyznach. Także narodowej i państwowej. Czy Polacy powinni się uczyć od Kościołów jak ze sobą rozmawiać?
- O tym mówił również Prezydent Andrzej Duda podczas otwarcia Zjazdu Gnieźnieńskiego. Wskazał, że Polacy także powinni szukać porozumienia wokół tych wartości, które są dla nas wszystkich ważne.
Z prof. Paulem H. Dembinskim, ekonomistą z genewskiego Obserwatorium Finansowego, rozmawia Andrzej Tarwid
Andrzej Tarwid
- Na X Zjeździe Gnieźnieńskim wygłosił Pan referat pt. „Ekonomia bez wykluczenia”. Czy to w ogóle jest możliwe?
- Faktem jest, że gospodarka rynkowa produkuje wykluczenie. Ja natomiast wybierając taki tytuł swojego referatu chciałem zwrócić uwagę na szerszy kontekst relacji społecznych. Okazuje się, że na całym świecie jest coraz więcej ludzi, dla których wartość osoby nie ma znaczenia. W państwach biednych objawia się to tym, że ludzie nie mają co jeść. W krajach bogatych zaś nie ma ludzi głodujących, natomiast coraz większa część społeczeństwa czuje się niepotrzebna. To pokazuje, że społeczeństwo urynkowione jest całkowicie bezradne wobec wykluczenia. A więź społeczna jest w jakiś sposób psuta przez stosunki ekonomiczne.
- Ale czy rozwiązanie tego problemu leży tylko w gestii ekonomii?
- Nie tylko. Ale bez zmian gospodarczych nie ma szans na godne życie. Ludzie powinni mieć możliwość, aby w sensowny sposób rozkładać to, co robi się poza domem, jak i wewnątrz domu. To znowu dotyczy zarówno państw biednych i bogatych, choć w inny sposób. W krajach zamożnych jest często tak, że ludzie poświęcają pracy tyle czasu, że nie mają go na budowanie relacji rodzinnych.
- Najpotężniejszą na świecie instytucją międzynarodową jest Organizacja Narodów Zjednoczonych, która od lat 60. ubiegłego wieku prowadzi programy mające na celu przyśpieszenie rozwoju krajów biednych. Mimo tych programów nierówności na świecie rosną. Jak Pan uważa, dlaczego tak się dzieje?
- To właśnie pokazuje niemoc obecnego porządku światowego. Oczywiście jeżeli to w ogóle można nazwać porządkiem, bo dzisiaj jest tak, że 40 proc. populacji z krajów najbiedniejszych ma jedynie 10 proc. udziału w światowej konsumpcji. Z kolei 10 proc. populacji z krajów najbogatszych konsumuje 40 proc. wszystkich dóbr na świecie.
- Co w takim razie Pan proponuje, aby zmienić ten stan rzeczy?
- Trzeba zrobić rachunek sumienia myśli ekonomicznej. A także ustalić nowy początek, aby naprawić, to co w ekonomii wymaga zmiany.
Uważam, że nowa myśl ekonomiczna, która odpowiadałaby na potrzeby współczesnego świata, musi uwzględniać nową wizję człowieka. Powinna także uwzględniać takie pojęcia jak dobro wspólne. Innymi słowy powinniśmy wrócić do refleksji na tematy normatywne. Za kluczowe w tym względzie uważam rozważania dotyczące podziału owoców wzrostu np. na poziomie przedsiębiorstwa. To są elementy podstawowe, które ekonomiści głównego nurtu pominęli koncentrując się na analizowaniu poziomu produkcji i efektywności.
- A jak już się zrobi ten ekonomiczny rachunek sumienia, to co powinno być kolejnym krokiem?
- Do tej pory porządek światowy był konstruowany jedynie przez państwa. Moim zdaniem w budowanie nowego ładu trzeba włączyć także organizacje pozarządowe i duże przedsiębiorstwa, które winny brać na siebie także odpowiedzialność wobec społeczeństwa.
- Globalne korporacje są akurat tymi podmiotami, które najwięcej korzystają na obecnych rozwiązaniach gospodarczy. Czy kiedy spotyka się Pan z prezesami tych firm na konferencjach, to oni chcą w ogóle słuchać o zmianach, które nie tylko miałby zmniejszyć ich zyski, ale i dodałby im nowych obowiązków?
- Powiem tak: dzisiaj nastawiają oni uszy nieporównywalnie bardziej niż to miało miejsce przed kryzysem, kiedy myślano, że system działa.
- Na koniec zapytam o przeciętnego obywatela. Co on miałby zmienić w swoich codziennych decyzjach ekonomicznych?
- Każdy z nas powinien usiąść i zastanowić się: czego i ile naprawdę potrzebuje? Podam przykład - czy do życia jest nam potrzebny pakiet z 25. kanałami telewizyjnymi, czy też można się bez tego obyć? A jak już dojdziemy do wniosku, że nie oglądamy tak dużo telewizji i możemy kupić tańszy pakiet tv, to wówczas trzeba się zastanowić, co mądrzejszego zrobić z zaoszczędzonymi pieniędzmi? Ta refleksje jest potrzebna do tego, by móc budować autonomię jako konsument i jednocześnie autonomię jako człowiek.
- Taka zmiana myślenia nie będzie łatwa, zwłaszcza kiedy przeanalizujemy na co ludzie biorą dzisiaj kredyty…
- To prawda. Ale jako chrześcijanie nie możemy zapominać o Ewangelii, która nawołuje nas do umiaru.
W sobotę odbędzie się kanoniczne objęcie archidiecezji warszawskiej przez nowego metropolitę abp. Adriana Galbasa i jego ingres do archikatedry św. Jana Chrzciciela. W uroczystościach weźmie udział m.in. nuncjusz apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi.
Przed uroczystością o godz. 9.00 w Kurii Metropolitalnej Warszawskiej odbędzie się kanoniczne objęcie urzędu.
Na krótko przed swoimi 88. urodzinami papież Franciszek udaje się w niedzielę do Ajaccio na Korsyce. Śródziemnomorska wyspa Korsyka po raz pierwszy powita papieża i będzie miejscem przełomowego momentu dla Kościoła: papież zakończy sympozjum na temat pobożności ludowej w państwach basenu Morza Śródziemnego.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.