Reklama

Boże prezenty

Poznali się 26 lat temu, jak wiele par, tak po prostu, w pracy. Danusia - jak nazywa żonę pan Mirosław - zawsze była wesołą, towarzyską dziewczyną. Wokół niej ciągle było pełno ludzi. Nie mogła więc nie zwrócić i jego uwagi, a on - chłopak z Mazur - też wcale nie był jej obojętny. Po ponad roku znajomości wypowiedzieli sakramentalne „tak”. Na ich przyjęciu weselnym obecny był ówczesny proboszcz nowo powstałej parafii w Wysokiej, ks. Strzelczyk, którego ślubne życzenia do dziś brzmią w ich uszach. „Żeby Wam się te wszystkie kątki dziećmi zapełniły...” - mówił do świeżo upieczonych małżonków. I zapełniły się... Owocem miłości Danuty i Mieczysława Beredów z Wysokiej są dzieci. Jedenaścioro - pięciu synów i sześć córek.

Niedziela sosnowiecka 37/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od Łukasza do Agnieszki

Reklama

Trudno jest zebrać taką gromadę w jednym miejscu i o jednym czasie, zwłaszcza że rozpiętość wieku jest dość duża - od 24 do 5 lat. A to wiąże się z kolei z różnymi zainteresowaniami, zajęciami, stylem życia. Najlepsza pora, aby zastać rodzinę w najliczniejszym składzie, to niedziela, wczesnym popołudniem, kiedy wszyscy zasiadają do wspólnego obiadu. Z domu po kolei wybiegają dzieci, najpierw te najmłodsze. Próbuję nauczyć się rozpoznawać je po imieniu. Pierwsza wita mnie uśmiechnięta dziewczynka z ufnymi, niebieskimi oczkami, ubrana w spódniczkę w szkocką kratkę. Pytam, jak ma na imię, a ona grzecznie i trochę wstydliwie odpowiada: „Agnieszka”. Mama tłumaczy, że to najmłodsza jej latorośl. Ma 5 lat. Pani Danuta jednym tchem wymienia imiona i wiek wszystkich jedenaściorga dzieci - od najstarszego do najmłodszego. Łukasz - 24 lata, Kasia - 22, Damian - 21, Paweł - 19, Grzesiu - 17, Ewelinka - 16, Wiola - 15, Martynka - 11, Wiktor - 9, Natalka - 7 i wymieniona już 5-letnia Agusia. „Bardzo często się mylimy, wymieniamy wszystkich po kolei, a na końcu właściwe imię” - przyznaje Gospodarz domu. Każde z dzieci jest inne i na swój sposób wyjątkowe, choć zewnętrznie bardzo podobne do siebie. Wszystkie uśmiechnięte, pogodne. Nie da się ich nie lubić, już podczas pierwszego spotkania budzą sympatię. W domu zapach świeżo upieczonego ciasta, ład i porządek. Panująca w rodzinie atmosfera sielanki z amerykańskiego, rodzinnego serialu to jednak tylko pozory. Tak naprawdę ich życie nigdy nie było usłane różami. „Były bardzo trudne momenty, przeżyliśmy kilka przeprowadzek, zanim zamieszkaliśmy w domu po naszych dziadkach, który wymagał i stale wymaga remontów. Mieliśmy fatalne warunki mieszkaniowe, brak pracy, a co za tym idzie chroniczny brak pieniędzy. Bieda nieraz zaglądała w oczy” - wyznaje Pani domu. Przez długie lata utrzymywali się jedynie z zasiłku rodzinnego w wysokości 400 zł na miesiąc. Do tego dochodziły pieniądze z opieki społecznej w kwocie od 400 do 450 zł. Ni mniej, ni więcej, ale za jedyne 850 zł musiała utrzymać się 13-osobowa rodzina. „Wystarczało na opłaty, mleko i chleb, ale na «smarowidło» do chleba już nie było” - zaznacza p. Danuta. Nigdy jednak nie chodzili „po prośbie”. Znajomi, sąsiedzi, przyjaciele, krewni, tutejsi kapłani - pomagali, każdy na miarę swoich możliwości. „A to jakieś ubranie ktoś przyniósł, a to jakieś artykuły spożywcze. Później luksusem były pampersy i bebika...” - wspomina.

Dzięki Bogu...

I tak mijały lata, a Bożych prezentów przybywało... „Nigdy nie myśleliśmy, że Bóg będzie dla nas aż tak hojny. Przed ślubem i na początku małżeństwa planowaliśmy jedno, może dwoje dzieci. Taki polski standard. Łukasz miał 3 latka, a Kasia rok. Wówczas wiodło nam się dobrze, mieliśmy pracę i pieniędzy nie brakowało. Funkcjonowaliśmy normalnie, jak większość polskich rodzin w latach 80. Wtedy też miałam perspektywy, aby objąć wyższe stanowisko. Zaszłam w ciążę z trzecim dzieckiem. Zawaliły się nasze plany. Postanowiłam dokonać aborcji. Umówiłam się na zabieg. W nocy przyśniło mi się maleńkie dziecko z wyciągniętymi w moją stronę rączkami. Przeżyłam koszmarne chwile. Choć poszłam do szpitala, uciekłam spod drzwi sali zabiegowej i przyrzekłam, że nigdy nawet nie pomyślę o zabiciu dziecka w swoim łonie, choćbym nie wiem ile ich miała. Jedenaścioro dzieci to dowód, że dotrzymałam obietnicy złożonej przed Bogiem. W całym naszym życiu zawsze podporą był mąż, który pomagał w wykonywaniu codziennych obowiązków, wspierał i kochał wszystkie dzieci jednakowo. Tak jest do dziś” - mówi p. Danusia. „Nigdy nie pomyślałem, że żona mogłaby któregoś dziecka nie urodzić. Porody miała bardzo lekkie, choć niestety nigdy nie uczestniczyłem, bo Danusia nie chciała. Raz nie udało nam się zdążyć na porodówkę i Kasia urodziła się w domu. Najcięższy okres w naszym życiu to ten, kiedy dzieci rodziły się rok po roku. Jak było nam ciężko, tylko my wiemy” - zaznacza p. Bereda. Na szczęście wszystkie dzieci są zdrowe i nie sprawiają problemów wychowawczych. „Dzięki Bogu. Chowają się bez zarzutów, mają bardzo dobry kontakt z sobą, jedno za drugim wskoczyłoby w ogień” - wyjaśniają rodzice. „Nie możemy bez siebie żyć. Rzadko kiedy w domu jest nasz dwoje, troje czy nawet czworo, ale jeśli tak się zdarzy, zwłaszcza podczas wakacji, to nie mogę znaleźć sobie miejsca. Jest jakoś dziwnie, pusto, nieswojo” - zdradza Ewelina, oazowiczka, uczennica Liceum Ekonomicznego. „Nasze dzieci nie są geniuszami, ale w szkole nigdy nie miały problemów. Najlepsze wyniki uzyskują w sporcie, może dlatego, że ciągle wymyślają przeróżne zabawy sprawnościowe - przewroty, figury, biegi” - wyjaśnia p. Danuta.

Cały nasz świat

„Mówimy sobie o wszystkim, nie mamy przed sobą ani przed dziećmi tajemnic. Ufamy sobie i Bogu bezgranicznie. Dał nam dzieci, ale i dał siłę do ich wychowania” - podkreślają małżonkowie. Wielodzietność to nie patologia. Że tak jest, każdym dniem udowadniają państwo Beredowie. Ich receptą na szczęście jest rodzina, wierność i małżeńska miłość - wbrew temu, co współczesny świat propaguje.
Małżonkowie mają też nadzieję na poprawę swojej sytuacji materialnej. Pani Danuta po 18 latach przerwy dostała pracę, jej mąż również. Kasia wciąż szuka zajęcia, a Łukasz już je ma. Damiana czeka wojsko, ale może będzie miał tyle szczęścia, co jego brat, który dzięki służbie wojskowej odwiedził Ziemię Świętą. Pozostałe dzieci uczą się jeszcze w szkołach średnich, podstawówkach, a Agnieszka jest przedszkolakiem. Paweł to oazowicz i ministrant. Do służby ministranckiej wdraża się też Wiktor.
„Chciałabym patrzeć na szczęście swoich dzieci. To przecież cały nasz świat. Dla nich zrezygnowałam z dostatniego życia, ale ani trochę nie żałuję. Teraz chcę patrzeć, jak wchodzą w dorosłość, zakochują się, zakładają rodziny, potem cieszyć się wnukami...” - wyznaje mama. „I mieć pewność, że w życiu będzie im lżej niż nam...” - dodaje ojciec.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się zawołania-prośby

2025-07-24 13:38

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Można się zgodzić, że w dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się następujące zawołania-prośby: „Panie, naucz nas!”, „Przyjacielu, użycz mi!”, „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”.

Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».
CZYTAJ DALEJ

Rozważania bp. Andrzeja Przybylskiego: XVII niedziela zwykła

2025-07-25 12:09

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

BP KEP

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedzielę w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Bóg rzekł do Abrahama: «Głośno się rozlega skarga na Sodomę i Gomorę, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie. Chcę więc zstąpić i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie, które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się». Wtedy to dwaj mężowie odeszli w stronę Sodomy, a Abraham stał dalej przed Panem. Podszedłszy do Niego, Abraham rzekł: «Czy zamierzasz wygubić sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? Może w tym mieście jest pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także zniszczysz to miasto i nie przebaczysz mu przez wzgląd na owych pięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy w nim mieszkają? O, nie dopuść do tego, aby zginęli sprawiedliwi z bezbożnymi, aby stało się sprawiedliwemu to samo, co bezbożnemu! O, nie dopuść do tego! Czyż Ten, który jest sędzią nad całą ziemią, mógłby postąpić niesprawiedliwie?» Pan odpowiedział: «Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych, przebaczę całemu miastu przez wzgląd na nich». Rzekł znowu Abraham: «Pozwól, o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić do Ciebie, choć jestem pyłem i prochem. Gdyby wśród tych pięćdziesięciu sprawiedliwych zabrakło pięciu, czy z braku tych pięciu zniszczysz całe miasto?» Pan rzekł: «Nie zniszczę, jeśli znajdę tam czterdziestu pięciu». Abraham znów odezwał się tymi słowami: «A może znalazłoby się tam czterdziestu?» Pan rzekł: «Nie dokonam zniszczenia przez wzgląd na tych czterdziestu». Wtedy Abraham powiedział: «Niech się nie gniewa Pan, jeśli rzeknę: może znalazłoby się tam trzydziestu?» A na to Pan: «Nie dokonam zniszczenia, jeśli znajdę tam trzydziestu». Rzekł Abraham: «Pozwól, o Panie, że ośmielę się zapytać: gdyby znalazło się tam dwudziestu?» Pan odpowiedział: «Nie zniszczę przez wzgląd na tych dwudziestu». Na to Abraham: «Niech mój Pan się nie gniewa, jeśli raz jeszcze zapytam: gdyby znalazło się tam dziesięciu?» Odpowiedział Pan: «Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu».
CZYTAJ DALEJ

Św. Anna – nauczycielka i pedagog

2025-07-27 19:00

Marzena Cyfert

Suma odpustowa w parafii św. Anny we Wrocławiu-Oporowie

Suma odpustowa w parafii św. Anny we Wrocławiu-Oporowie

Uroczystości odpustowe przeżywała parafia św. Anny we Wrocławiu-Oporowie. Parafianie przygotowywali się do nich od trzech dni poprzez konferencje głoszone przez O. Kuniberta Kubosza ze wspólnoty franciszkańskiej z klasztoru na Górze św. Anny.

– Dzisiejsza uroczystość to okazja do dziękczynienia Panu Bogu za cały rok wyświadczonych nam łask przez wstawiennictwo św. Anny, naszej patronki. Dziękujemy Bogu za duszpasterzy oraz świeckich wiernych zaangażowanych w ewangelizację – mówił ks. Jarosław Lawrenz, proboszcz parafii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję