Uczestników spotkania na pl. Najświętszej Maryi Panny przed bazyliką katedralną powitał bp Jan Piotrowski. Wyraził on radość z obecności tysięcy czcicieli Maryi. Stojąc obok krzyża, który później był niesiony w procesji, podkreślił jego znaczenie i fakt, że od wieków towarzyszy ludziom wiary. – Miłość Boga w Jezusie ramionami krzyża obejmuje cały świat. Ta miłość odkupieńcza, która jest darem dla wszystkich ludzi, pokoleń, a nawet i innych cywilizacji. Krzyż towarzyszy w życiu Kościoła przez wieki – mówił. Przypomniał postać cesarza Konstantyna, który przed bitwą z Maksencjuszem zobaczył na niebie krzyż z napisem: „Z tym znakiem zwyciężysz”. – W naszych czasach ten krzyż jest poniewierany, wyrzucany, zdejmowany świętokradczymi rękami janczarów współczesnych polityków, tak jak to miało miejsce w Warszawie – mówił Biskup, zachęcając do obrony krzyża, podkreślając, że krzyż i Jezus jest darem dla wszystkich.
Moc modlitwy różańcowej
Reklama
Biskup zachęcał także wszystkich do modlitwy różańcowej o Bożą łaskę. – Różaniec jest nieodzownym narzędziem w rękach każdego dobrego apostoła, bo Różaniec otwiera nam wielką perspektywę potrzeb Kościoła. Nie chodzi o potrzeby materialne, ale o to bogactwo łaski, jakie Bóg daje człowiekowi – podkreślił. – Idąc z Maryją i ze św. Józefem, który Jej tak wiernie towarzyszył, obejmujmy modlitwą wszystkie intencje, które są drogie waszym rodzinom, małżeństwom, waszym środowiskom pracy i parafiom, diecezjom, z których pochodzicie. Niech św. Józef o łagodnym obliczu kochającym sercem wyprasza nam Boże błogosławieństwo – mówił. „Św. Józefie” – wezwał wstawiennictwa patrona mężczyzn. Tysiące mężczyzn trzykrotnie odpowiedziało: „Módl się za nami”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kielce z męskim świadectwem
Wojownicy Maryi uformowali szyk i, idąc ulicami miasta, przeszli do kościoła św. Józefa Robotnika. Wraz z Wojownikami Maryi szli liczni kapłani, oprócz bp. Piotrowskiego, bp. Mariana Florczyka. Maszerując ulicami Kielc, modlący się mężczyźni wzbudzali zainteresowanie postronnych osób. W sanktuarium św. Józefa Opiekuna Rodziny szczelnie wypełnili górny i dolny kościół. W oczekiwaniu na Eucharystię sprawowaną pod przewodnictwem bp. Florczyka, słuchali świadectw. Jedno z nich wygłosił raper Tau, który opowiadał o swoim nawróceniu i przemianie życia.
Dorosłe dzieci Maryi
– To, co się dzieje tu i teraz, jest jakby nie z tego świata, spotkanie czterech tysięcy mężczyzn budzi ciekawość, a u niektórych budzi podejrzenie i lęk – mówił bp Florczyk, podkreślając, że takie wydarzenie na pewno wzbudza różne emocje. Jak powiedział, Wojownicy Maryi są rycerzami, „a rycerzy cechowała wiara w Boga, odwaga w obronie ojczyzny i domu rodzinnego”. Biskup wezwał Wojowników Maryi, by byli „dorosłymi dziećmi Maryi, którzy bronią swoją Matkę”. – Bronicie także naszą matkę, którą jest Polska – mówił. Biskup przypomniał słowa św. Jana Pawła II, który będąc w Kielcach apelował o poszanowanie rodziny i życie oparte na Bogu – takie jest też wasze zadanie Wojowników Maryi – mówił, zachęcając do wytrwania w wierze i kontynuowania swojej misji. Po Mszy św. odbyła się adoracja Najświętszego Sakramentu.
Manifestacja wiary
Reklama
Spotkanie w Kielcach stało się manifestacją wiary mężczyzn, którzy pragną podejmować zobowiązania wobec siebie, swoich rodzin i wspólnoty. Uczestnicy podkreślali, że takie wydarzenia nie tylko dają mocne duchowe przeżycie, ale także budują poczucie wspólnoty oraz odpowiedzialności. Zjazd Wojowników Maryi w Kielcach, procesja, Msza św., świadectwa, konferencja i adoracja była wielkim przeżyciem dla jej uczestników i przede wszystkim dla mieszkańców Kielc, którzy, patrząc na ich postawę, mieli okazję zastanowić się nad swoją wiarą i duchowością. Warto przypomnieć, że co miesiąc w Kielcach ks. Marian Fatyga, proboszcz parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny, organizuje Męski Różaniec, podczas którego mężczyźni idą ulicami Kielc od kościoła do kościoła, modląc się na różańcu. Warto dołączyć do mężczyzn, którzy nie wstydzą się wiary.
Życie małżeńskie i rodzinne zmienia się na lepsze
O formacji, roli Maryi i umocnieniu rodziny i wspólnej modlitwie opowiadał uczestnik spotkania Dawid z Olsztyna, który przyjechał do Kielc z synem Jankiem. – Jeszcze nie jestem Wojownikiem Maryi, właśnie przechodzę proces formacji, który trwa już trzeci rok, za półtora roku, jak wszystko dobrze się ułoży, będę rycerzem. Na Rycerzy Maryi trafiłem w Internecie, natknąłem się na liczne konferencje, świadectwa. Spodobały mi się te nauki. To moje zainteresowanie religią spowodowało, że moja żona się nawróciła, ja również zacząłem się nawracać, narodziły się dzieci i w naszej rodzinie wszystko zaczęło się układać. Żona przyłączyła się do słuchania konferencji i stwierdziliśmy, że ta droga Boża, Maryjna to jest jedyna właściwa droga, którą chcemy obrać i że jest dla nas przeznaczona – wyznał Dawid. Początkowo kierowała nim ciekawość. – Spotkałem znajomego w mojej parafii, który powiedział mi, że jest taka wspólnota i zachęcił mnie do przyjścia na spotkanie formacyjne. Posłuchałem, zobaczyłem i spodobało mi się. Wywarło to na mnie niesamowite wrażenie. W kościele, byli sami mężczyźni, śpiewali pieśń „Bogurodzica”. W moim sercu coś dziwnego zaczęło się dziać, ciarki mi przeszły po plecach, po prostu nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Potem, widziałem, że zbliżając się do Boga, nasze życie rodzinne i małżeńskie się zmienia na lepsze, więc postanowiłem iść dalej, by mieć jeszcze bliższy kontakt z Maryją i Jezusem. Cieszy mnie, że nasze dzieci patrzą na nas i widzą, że z żoną wzrastamy w wierze, to też siłą rzeczy zarażają się tym dobrem, duchem wiary, duchem Maryjności.
Jestem wojownikiem i pojadę
Jestem tu z synem, który sam namawiał mnie, żebym go wziął na to spotkanie. Tłumaczyłem mu: – Synu, trzeba będzie wcześnie rano wstać o drugiej, długa podróż autokarem, będziesz się nudził, a on: – Tato nie mów mi takich rzeczy, ja chcę jechać, koniec kropka. Potem żona pytała go jeszcze: – Synu, na pewno chcesz jechać? To będzie męczące, tam będą sami faceci, dzieci prawie nie będzie, a syn na to: – Mamo, ja jestem wojownikiem i pojadę. Syn zadecydował i właśnie jesteśmy – opowiadał Dawid.
