To powiew statystyki katolickiej kolonii letniej, która odbyła się w dniach 4-12 sierpnia w Darłówku nad Morzem Bałtyckim. Organizatorami były 2 parafie: Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja w Bolesławcu oraz Podwyższenia Krzyża Świętego w Świeradowie Zdroju.
Budowanie wiary
Codziennie o godz. 8.20 gromadziliśmy się w auli, by wspólnie rozpocząć dzień modlitwą i słuchaliśmy katechezy pt. „Wieje, kędy chce. Duch Święty w początkach Kościoła”. Katechezy były oparte na Dziejach Apostolskich i kończyły się zadaniem do wykonania oraz rachunkiem sumienia. Zawsze towarzyszyła nam pieśń kolonijna pt. „Duchu ogniu”. Każdy dzień kończyliśmy Mszą św. w kościele ojców franciszkanów o godz. 19.50. Na zakończenie kolonii odbył się quiz z programu formacyjnego. Najlepsza drużyna zdobyła 35 punktów na 40 możliwych. Rewelacyjny wynik!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dbanie o ciało i o ducha
Nagrody książkowe dla uczestników były związane z Bolesławem Chrobrym i historią Polski, którego tysiąclecie koronacji przypada w tym roku. Była okazja, by też o tym pomówić i posłuchać. Rywalizowaliśmy też w sporcie i uczyliśmy się zdrowego stylu życia. Odbyły się turnieje: w piłce siatkowej na plaży, piłce nożnej i koszykowej na boisku, badmintonie, tenisie stołowym, akrobatyce sportowej. Były to bardzo zacięte rywalizacje, które wyłaniały zwycięzców ze wspaniałymi wynikami.
Wycieczki
Reklama
Pojechaliśmy do parku rozrywki „Dziki Zachód” do Zieleniewa oraz odbyliśmy rejs potężnym statkiem po Morzu Bałtyckim. A gdy pozwoliła pogoda, korzystaliśmy z plaży i morza. Nie tylko leżeliśmy, ale było sporo różnych aktywności, rywalizacji i zajęć ręcznych, jak np. malowanie na kamieniach.
Zwiedzanie okolic i nie tylko
Codziennie odbywały się piesze wycieczki w różne zakątki Darłówka i okolic, by razem pochodzić, pobawić się na karuzeli czy w parku sprawnościowym i po prostu pobyć ze sobą. Nie mogło zabraknąć tańców i śpiewów. Była dyskoteka, ale przy innych okazjach też nie zabrakło radości. Koloniści zaśpiewali piosenki religijne na ulicy z akompaniamentem gitarzystki (i otwartym kuferkiem na datki).
Budowaliśmy wspólnotę przy cieple ogniska, przy którym nie mogło zabraknąć pieczonych kiełbasek, jak i gier, zabaw i... tańców. Było bardzo dużo okazji, by ze sobą posiedzieć, pogadać, pośmiać się. A to wszystko dzięki temu, że rzadko były używane telefony komórkowe. Były w depozycie u wychowawców.
Spędzaliśmy czas w grupach wiekowych z wychowawcami. Takich okazji też nie zabrakło. A przy tym były różne gry, zabawy, ćwiczenie sprawności np. w pisaniu listów. Tak. Każdy uczestnik napisał list do domu (na papierze i długopisem!), by następnie pójść na pocztę, kupić znaczek i wysłać. Dla młodych to nie lada wysiłek.
I w końcu wróciliśmy do domu. Ale już mamy zaplanowaną katolicką kolonię letnią 2026. Nie warto siedzieć w domu. Zapraszamy!