Była także wieloletnim wykładowcą fonetyki w Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi oraz na kursie lektorskim dla ministrantów archidiecezji łódzkiej. W Sanktuarium Najświętszego Imienia Jezus kard. Grzegorz Ryś sprawował Mszę św. świętą pogrzebową w intencji zmarłej aktorki. Homilię wygłosił i wyśpiewał spowiednik i przyjaciel aktorki – o. Józef Łągwa SJ. Rozpoczął ją od odśpiewania znanej pieśni „Zmartwychwstał Pan!” – Dziś stojąc przy trumnie śp. Mirosławy, dziękuję Bogu za życie tej Artystki! Mogę zaświadczyć, że mogę ją nazwać: „Homo Paschalis” – „Człowiek, który zaufał Bogu”. Nie tylko słowami, ale i czynami, „żyje we mnie Jezus zmartwychwstały”. On daje inny wymiar istnienia. Kiedy szedłem z Komunią świętą do domu, Mirka cieszyła się, że Chrystus przychodzi do niej, bo jest jej mocą, radością. „Homo Paschalis” – człowiek który niesie miłość do bliźnich. Te pozostałe nagrody, ordery to jest nic przy tym skarbie, to jest nic przy miłości. Prosimy Ducha Świętego, by nieustannie umacniał tę miłość w nas. Ona nie ma być po śmierci, ma być tu, między nami. Twoje życie całe ma wielbić Boga, by czuć się jak ryba w wodzie, i jak ona potrzebuje wody, tam my potrzebujemy miłości Boga! – mówił ojciec Józef Łągwa.
W dalszej części homilii, stojąc tuż przy trumnie, jezuita przybliżył nieco codzienne życie zmarłej w jedności z Chrystusem. – Wiersze były dla Mirki jak balsam na serce. Ona od małego dziecka żyła słowem, chciała się nim dzielić. Potrzeba, byśmy każdego dnia choć jedno zdanie z Ewangelii nie tylko czytali, ale wypełniali. „Homo Paschalis” to był w niej największy dar. Prosimy dziś, byśmy wymadlali go dla siebie. Dziękujemy Bogu za Mirosławę i jej życie, chcemy jej życie włączyć w ofiarę Chrystusa. Tę samą ofiarę, która wypełniła się na krzyżu. Aby Chrystus obdarzył ją wiecznym pokojem i chwałą zmartwychwstania. A nam w serca wlał nadzieję. „I po to człowiek został stworzony, aby przez Ciebie mógł być zbawiony” – zakończył o. Łągwa.
Po Komunii, słowa pożegnania i podziękowania skierował mąż aktorki – Ryszard Mróz. – Jak żyć bez ciebie, Mirusiu, jak mogę żyć w połowie…? – pytał. – Treści tworzyły w tobie marzenie o wolnej Polsce i Polakach. Budowały Polską kulturę, której drogą poszłaś. „Gdy świat szaleje, należy pilnie studiować klasyków” – cytowałaś Herberta studentom łódzkiej filmówki. Lektorom, studentom i alumnom wpajałaś, że słowo jest funkcją mózgu, a przekazywanie go innym musi iść w parze z wiedzą mówiącego. Byłaś pedagogiem profesjonalnym, ale przede wszystkim przyznającym się do swojej wiary – mówił jeden z twoich studentów. Do swojej pracy włączyłaś Boga, twój światopogląd i pogląd były istotą twojej indywidualności. Prace nad każdą rolą bardzo przeżywałaś i byłaś bezwzględna względem głupich pomysłów reżyserskich. Jestem z ciebie dumny, ja i twoja rodzina. Zostawiłaś piękne ślady – mówił ze wzruszeniem mąż Ryszard Mróz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu