Renata Czerwińska: Już wkrótce w Chełmży odbędzie się ważne wydarzenie dla młodzieży. Proszę o nim opowiedzieć.
Ks. Łukasz Meszyński: W tym roku 18 listopada przypada 110. rocznica męczeńskiej śmierci bł. Karoliny Kózkówny i od tego dnia rozpoczynamy w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży we wszystkich diecezjach Jubileuszowy Rok Karoliny. Tego dnia w Chełmży po wielu latach odbędzie się reaktywacja oddziału KSM-u. Zaczniemy od wyborów do oddziału, o godz. 18.00 zapraszamy na Mszę św. z wprowadzeniem relikwii błogosławionej, a po niej na wieczornicę z Karoliną przygotowaną przez młodzież. Co ciekawe, oddział znalazł stary sztandar Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej – bo przed wojną był taki podział. Drugi, Młodzieży Żeńskiej, jest eksponatem w chełmżyńskiej bibliotece.
Reklama
Mówi się, że młodzież nie chce działać, a w Chełmży jest wspólnota, która się reaktywuje.
Bo Karolina jest przykładem dla młodzieży. W swojej skromnej chatce prowadziła czytanie Pisma Świętego, żywotów świętych, czasopism religijnych, pod gruszą w polu prowadziła katechezy. Mówi się o niej, że była wiejskim Doktorem Kościoła i prawą ręką proboszcza, dzisiaj byśmy ją nazwali katechistką. Wychowała się w rodzinie religijnej. Miała wyczucie, co przynosi korzyść, a co może człowieka zdeprawować, duże rozeznanie, dojrzałość. To dlatego, że wzrastała w takich wartościach. Potrafiła zwrócić uwagę swoim rówieśnikom, powiedzieć komuś, kto szedł na zabawę, że się nieskromnie ubrał, bo dbała o wartość człowieka. Sama się rozwijała i dokształcała, nie rozstawała się z różańcem, była często na Mszy św. – z tego czerpała. Można powiedzieć, że była przewodnikiem duchowym dla młodych. Tam, gdzie proboszcz nie dotarł, ona miała kontakt na co dzień, zwłaszcza ze swoimi rówieśnikami. Nie obgadywała nikogo, miała dobre zdanie o wszystkich – ale i wszyscy o niej! Dlatego chętnie do niej przychodzili. Proboszcza może by się bali, wstydzili, ale ona była znana w swoim środowisku. Ich dom kiedyś nazywano kościółkiem, dzisiaj jest tam kaplica. A jej męczeńska śmierć to nie tylko obrona czystości, ale i życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzisiaj w jej rodzinnej Zabawie każdego 18. dnia miesiąca jest zawsze Msza św., Droga Krzyżowa, a po niej druga Msza św. z uwielbieniem, na której jest pełno młodzieży.
Czy młodzież dzieli się świadectwem wstawiennictwa bł. Karoliny?
Istnieje coś takiego jak pierścień Karoliny. Ludzie przyjmują go, kiedy walczą w swoim życiu o czystość. Widziałem go u młodych, ale też u księży. Na naszych Diecezjalnych Dniach Młodzieży była Patrycja Hurlak z relikwiami Karoliny, z którymi się nie rozstaje. W Bierzgłowie ks. kan. Rajmund Ponczek będzie wprowadzał w tym roku relikwie Karoliny. Karolina ciągle oddziałuje, jest wzorem w zdemoralizowanym świecie. Nie chodzi tylko o nieczystość, ale o to, że w domach nieraz nie ma wartości, bazy, z której ona czerpała siłę, że odchodzi się od katechezy – a ona katechizowała, poświęcała swój czas, modliła się i uczyła innych modlitwy. Niektórzy pobożne osoby nazywają dzisiaj ciemnogrodem, dewotami, a dla niej wiara wpisana była w naturę, to nie było coś nadzwyczajnego, że teraz się modli. Żyła tym na co dzień i to przenosiła do swojej codzienności, pracy – pomagała w gospodarstwie, normalnie funkcjonowała, nie żyła w zamknięciu. Relację z Bogiem przekładała na relację z innymi. I ciągle są osoby perełki, które żyją duchem Karoliny, wartościami, dbają o swoje życie i potrafią iść pod prąd.
Reklama
Co jest siłą tych, którym Karolina patronuje?
Przedwojenny KSM to prawdziwe bogactwo. To była taka formacja, że kiedy wybuchła wojna, od razu włączyli się do pracy. Późniejszy Prymas Tysiąclecia w czasie powstania warszawskiego miał łącznika właśnie z KSM-u
Niektórzy mówią: „A tam, młodzież nie chce się stowarzyszać, KSM, mundurki i nie wiadomo co”. Kiedyś nosili mundurki, ale ich mocą jest coś zupełnie innego. Jako młody wikariusz przyszedłem do wspólnoty w parafii św. Maksymiliana w Toruniu, miałem być za nich odpowiedzialny, a prezes mówi: – Powitajmy księdza asystenta! Asystenta? Myślałem, że ksiądz się spotyka z młodzieżą, on nadaje ton, wszystko prowadzi. Tymczasem w tej strukturze ksiądz się może zmienić, pójść na inną parafię. Ale jest prezes, kierownictwo oddziału, oni znają swoich ludzi. To młodzi prowadzą katechezy, organizują akcje. Owszem, konsultują się z księdzem, on ich prowadzi duchowo, ale działają oni. Jeśli wspólnota opiera się na księdzu, który w dodatku narzucił swoją duchowość, a potem on zmieni parafię, to przyjdzie inny i będzie musiał zaczynać od podstaw. Ale skoro KSM ma struktury ogólnopolskie, diecezjalne i parafialne, jest dobra komunikacja, to staje się to siłą.
Czyli wspólnota to prowadzenie młodych do dojrzałości i odpowiedzialności?
Tak, bo takie właśnie jest założenie KSM-u. Chodzi o wychowywanie ludzi jako dojrzałych chrześcijan. Ich zawołanie to słowa: „Przez cnotę, naukę i pracę służyć Bogu i Ojczyźnie. Gotów!”. Chodzi o wymiar patriotyczny, duchowy i fizyczny. Nie tylko się modlimy, ale uprawiamy sport, zdrowo się odżywiamy. Mam pewną cnotę, nawyk, który mnie buduje. Nauka – rozwijam się, nie zatrzymuję na jakimś poziomie. Inwestuję w siebie, żeby dzielić się tym z innymi. Praca – nad sobą, swoimi wadami, ale też dla innych. W listopadzie KSM podejmuje akcję „Polak z sercem”, to jest pomoc Polonii na wschodzie. Teraz młodzi włączyli się w akcję pomocy powodzianom. Zbierają fundusze, jeżdżą na Śląsk, skuwają tynki, sprzątają.
Ktoś się może pośmiać, że przysięgają na sztandar, a tymczasem to jest konkretne dziesięć zasad, które przyjmują przed całym Kościołem w uroczystość Chrystusa Króla. Wtedy też młodzież z Chełmży będzie składać swoje przyrzeczenia. Potwierdzą, że biorą swoje życie na serio, tak jak Karolina.
Ks. Łukasz Meszyński, asystent kościelny Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Diecezji Toruńskiej oraz Ruchu Czystych Serc, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego Kurii Diecezjalnej Toruńskiej.