Reklama

Niedziela w Warszawie

80. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego (VIII)

Znak krzyża

Z około stu pięćdziesięciu księży, którzy wzięli udział w powstaniu prawie pięćdziesięciu nie przeżyło.

Niedziela warszawska 30/2024, str. I

[ TEMATY ]

Powstanie Warszawskie

Domena publiczna

Kapelani odprawiali Msze św. dla powstańców i cywilów, niekiedy po kilka razy dziennie

Kapelani odprawiali Msze św. dla powstańców i cywilów, niekiedy po kilka razy dziennie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nazwiska nie wszystkich z ok. 150 kapelanów Powstania są znane. Niekiedy znane są jedynie pseudonimy. Kilku kapłanów poległo śmiercią żołnierza, niosąc posługę na polu walki. Inni ginęli pod gruzami zbombardowanych kościołów, kaplic i szpitali powstańczych. Ich los podzieliło kilkadziesiąt sióstr zakonnych. Szereg kapelanów zostało rannych.

Jako pierwszy, tuż po rozpoczęciu powstania, zginął ks. Tadeusz Burzyński, sprawujący w zastępstwie ks. Jana Ziei obowiązki kapelana domu urszulanek przy dzisiejszej ul. Wiślanej. W tym celu kilka dni przed Powstaniem przyjechał z Łodzi. Gdy oddziały zgrupowania „Krybar” uderzyły na mocny punkt niemieckich oddziałów – Uniwersytet Warszawski, padli pierwsi zabici i ranni. Ks. Burzyński wziął z zakrystii święte oleje, w komży i białej stule wyszedł za siostrami-sanitariuszkami do rannego spełnić posługę kapłańską.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niemcy obrzucili siostry granatami. Przeżyła tylko jedna z pięciu sióstr, kapłana dosięgły kule. Próby jego ratowania nie powiodły się. Ks. Burzyński i cztery urszulanki zostali odznaczeni pośmiertnie Krzyżami Walecznych. Trwa proces beatyfikacyjny ks. Burzyńskiego.

Formalnie nieformalni

Reklama

Obecność księdza wśród powstańców była potrzebna i oczekiwana. Ale 1 sierpnia rano na odprawę u ks. ppłk. Stefana Kowalczyka ps. Biblii, która odbywała się przy ul. Długiej w byłym budynku Kurii Polowej, przybyło zaledwie czternastu duchownych. Pozostali albo nie otrzymali informacji o spotkaniu, albo nie zdołali dotrzeć na czas.

Sytuacja na odprawie znalazła swoje odzwierciedlenie już po godzinie „W”. Część oddziałów nie miała swojego kapelana, jak np. słynny batalion „Zośka, którego kapelanem został 4 sierpnia, trochę przypadkowo, „Ojciec Paweł”, czyli o. Józef Warszawski SJ.

Niektórzy księża zgłaszali się ochotniczo i już w trakcie walk otrzymywali przydział do jednostek. Część duchownych nie pełniła formalnie funkcji kapelanów, natomiast opiekowali się oni ludnością cywilną i rannymi. Niektórzy, jak o. Warszawski po kapitulacji poszli do niewoli wraz ze swoimi żołnierzami. Inni, opuścili miasto wraz z jego mieszkańcami, pędzeni do obozów przejściowych w podwarszawskich miejscowościach.

Kapelani pełniący służbę duszpasterską w walczącej Warszawie odprawiali Msze św. dla powstańców i cywilów (niekiedy po kilka razy dziennie – przyp. WD), spowiadali, udzielali Komunii św., przyjmowali przysięgi od zmobilizowanych żołnierzy, święcili sztandary oddziałów, celebrowali nabożeństwa za Ojczyznę, udzielali błogosławieństwa, opiekowali się rannymi, udzielali ostatniego namaszczenia ciężko rannym i umierającym, grzebali poległych.

Reklama

Ogromny wzrost religijności podczas Powstania potęgował wśród warszawiaków potrzebę życia sakramentalnego, nakładając na duszpasterzy dodatkowe obowiązki. Msze św. odprawiali często pod ogniem nieprzyjaciela, godzinami słuchali spowiedzi. Warunki walki powstańczej oraz egzystencji ludności cywilnej składające się na traumatyczne przeżycia wymagały od kapelanów szczególniejszej posługi, a ich rola nabierała wyjątkowego znaczenia.

Jak zdobyć obrączkę?

Zdarzały się też przyjemniejsze uroczystości. Wielu młodych powstańców postanowiło zawrzeć związek małżeński. Najczęściej młode pary wywodziły się z jednego oddziału. Śluby zawierano w kościołach i kaplicach, a nawet w szpitalach, piwnicach i mieszkaniach.

Sytuacja wojenna powodowała, że księża kapelani nadal sami musieli podejmować decyzje udzielania ślubów. Zawarto ponad 250 małżeństw. Jak policzono – cztery dzienne. Młode pary brały ślub na ogół w ubraniach, w których walczyli. Problemem było zdobycie obrączek. Często pożyczano je lub kupowano w zamian za towary ze zrzutów.

Tak zdobyli swoje miedziane obrączki „Kurier z Warszawy” Jan Nowak (por. Zdzisław Jeziorański) i jego przyszła żona – Jadwiga Wolska „Greta”. Ślubu, w kaplicy przy ul. Wilczej, kilkaset metrów od niemieckich stanowisk, udzielał im „Biblia” – ks. ppłk. Stefan Kowalczyk. Udzielił ich w sumie kilkanaście.

Siostry z Powstania

Pisząc o roli Kościoła w Powstaniu, na ogół skupiamy się na kapelanach. Ich rola była niepoślednia, bez nich – napisze autor książki „Duch ’44” Stanisław Zasada – Powstanie Warszawskie trudno sobie wyobrazić. Tymczasem kobiet było więcej, najpewniej wszystkie klasztory żeńskie w stolicy włączyły się w pomoc walczącym oraz ludności cywilnej. Było ich w stolicy około trzydziestu.

Reklama

Zakonnice były sanitariuszkami, leczyły w szpitalach i punktach powstańczych, gotowały posiłki, prały ubrania powstańcom, dodawały otuchy, modliły się, organizowały życie duchowe. To także dzięki ich odwadze, zorganizowaniu i zaradności powstańcy wytrwali aż 63 dni. Nie doceniamy tego, co robiły siostry zakonne. Było to mało widowiskowe?

Klasztory w stolicy podzieliły los mieszkańców w czasie Powstania Warszawskiego: część z nich dostały się w centrum walk spontanicznie, inne włączyły się, spodziewając się powstańczego zrywu. Wszystkie zdały egzamin ofiarności, posuniętej do heroizmu.

Autorka książki „Siostry z Powstania”, Agata Puścikowska, wylicza, że zakonnic uczestniczących w Powstaniu było nie mniej niż tysiąc. Konkrety trudno dziś podać, bo ewidencja w tamtych warunkach była utrudniona, a dokumenty wielu zgromadzeń, archiwa, kroniki, spłonęły lub zaginęły w czasie powstania. Udało się odtworzyć historie dwudziestu czterech zgromadzeń sióstr działających w stolicy i jej okolicach.

Ich nie zbijać

Ile sióstr zginęło w czasie Powstania – nie wiemy. Niemało. Jednym z miejsc, w którym wypełniały swoją misję benedyktynki samarytanki był szpital św. Łazarza, nazywany też szpitalem wolskim. Od wybuchu Powstania przyjmowano tu rannych bojowników i ludność cywilną, ale także Niemców, przynoszonych przez sanitariuszy, którymi siostry opiekowały się z oddaniem.

Reklama

Gdy 5 sierpnia Niemcy wdarli się do szpitala, było w nim trzystu chorych, trzystu przyjętych rannych cywilów, personel medyczny i kilkuset mieszkańców Woli, którzy w piwnicach szukali ocalenia. Niemcy pacjentów w ciężkim stanie zamordowali na szpitalnych łóżkach, innych spędzili do piwnic. Personel szpitala zabili na placu przed szpitalem, tak zginęło też pięć zakonnic.

Z drugiej strony szpitala miało zginąć jedenaście. Tuż przed salwą na dziedziniec wpadł ranny niemiecki oficer w szpitalnej piżmie, pacjent sióstr. „Ich nie zbijać” – krzyczał. Egzekucję wstrzymano. Ocalił życie ponad czterdziestu osobom: benedyktynkom, lekarzom, sanitariuszom. Zakonnice zostały później wywiezione do Neckarsulm w Wirtembergii.

Żołnierz Chrystusowy

Już pierwsze dni powstania były tragiczne dla duchowieństwa stolicy. Odcięty przez Niemców naczelny kapelan AK ks. płk Tadeusz Joachimowski ps. Budwicz, przebywał przy ul. Elektoralnej, na tzw. ziemi niczyjej, skąd został wyprowadzony wraz z mieszkańcami kamienicy i zamordowany. To był wielki cios dla Kurii Polowej AK i dla Polski. Ks. Joachimowski był – w czasie walk o odzyskanie Niepodległości dziekanem w Dywizji Strzelców Polskich. Gdy skierowano ją do walki z bolszewicką Czerwoną Gwardią, 4 lutego 1918 r. objął po rannym płk. Danielu Konarzewskim dowództwo brygady i pomyślnie zakończył bitwę z bolszewikami pod Toszczycą. Był autorem znanego modlitewnika dla żołnierzy „Żołnierz Chrystusowy”, wydawanego także konspiracyjne w latach okupacji, z zawartą w nim Modlitwą przed bitwą: „Do Ciebie uciekam się, o mój Boże, w tej chwili może ostatniej mojej ziemskiej wędrówki. Idę do boju w obronie wiary świętej i Ojczyzny. Pragnę jak najlepiej spełnić swój obowiązek…”.

Zabici, zamordowani

Reklama

2 sierpnia w klasztorze jezuitów przy ul. Rakowieckiej esesmani rozstrzelali i wymordowali granatami 35 osób, w tym braci zakonnych i kilkanaście osób cywilnych. Zginął m.in. superior ks. Edward Kosibowicz. Ciała zabitych spalono.

5 sierpnia w kościele św. Wawrzyńca na Woli esesmani zastrzelili przy ołtarzu, w czasie odprawiania Mszy św. ks. Mieczysława Krygiera, kapelana AK i dyrektora „Caritasu” oraz kościelnego. 6 sierpnia zamordowali – razem z dyrektorem Szpitala Wolskiego i jednym z ordynatorów ks. Kazimierza Ciecierskiego, kapelana szpitala. 6 sierpnia do klasztoru redemptorystów wpadli hitlerowcy. Wszystkich 30 ojców i braci zakonnych rozstrzelano. Wśród ponad 350 ofiar mordu w Szpitalu św. Łazarza (filia przy Lesznie) na Woli było 7 sióstr benedyktynek.

8 sierpnia na Moczydle Niemcy rozstrzelali ks. Romana Ciesiołkiewicza, uciekiniera z włączonej do Rzeszy Łodzi oraz dwóch księży wikariuszy: Stanisława Kuleszę i Stanisława Mączkę. Kolejne tygodnie nie były mniej tragiczne.

Ramię w ramię

Ks. Antoni Czajkowski, ps. Badur przed godziną „W” nie dotarł na Leszno, gdzie miał przydział. Utknął na pl. Starynkiewicza, gdzie powstańcy, jak się okazało, nie mieli kapelana. W jego obecności jednemu z nich ps. Rola wystrzelił pistolet. Ksiądz był wstrząśnięty, postanowił go zastąpić w czasie walk, przyjmując pseudonim Rola II. Brał udział m.in. w zdobyciu kolejnych kamienic w Alejach Jerozolimskich.

Po dwóch tygodniach walk ks. Czajkowski ponownie został kapelanem wśród tych samych żołnierzy z którymi – ramię w ramię – walczył. Najpewniej był jedynym kapelanem AK, który walczył z bronią w ręku w Powstaniu.

Reklama

Gdy 6 września 1944 r. zgrupowanie „Konrad” opuszczało Powiśle, jego kapelan ks. Jan Czartoryski, ps. Ojciec Michał wraz z kilkoma pielęgniarkami i sanitariuszkami pozostał w szpitalu „Alfa-Laval”, opiekując się rannymi, których nie można było ewakuować. Po zajęciu szpitala przez oddziały niemieckie „Ojciec Michał” został w grupie 30 mężczyzn rozstrzelany.

Ks. Józef Warszawski TJ „Ojciec Paweł”, kapelan zgrupowania „Radosław”, był świadkiem, egzekucji kapelana Zgrupowania „Kryska” ks. Józefa Stanka SAC, ps. Rudy. Został najpierw dotkliwie pobity, a potem powieszony na stule, którą zawsze nosił przy sobie.

W czerwcu 1999 r. o. Czartoryski i ks. Stanek, podczas Mszy św. celebrowanej przez Jana Pawła II na placu Piłsudskiego w Warszawie, zostali beatyfikowani w gronie 108. męczenników II wojny światowej.

Oddziałami SS mordującymi ostatnich obrońców Czerniakowa, w tym ks. Stanka, dowodził major Kurt Fischer, po wojnie szef policji w Kassel.

2024-07-23 14:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Uczestnik Powstania: dostarczałem żywność walczącym, choć droga była cały czas ostrzeliwana

[ TEMATY ]

Powstanie Warszawskie

PAP/Radek Pietruszka

Podczas Powstania Warszawskiego dostarczałem żywność walczącym, jednak droga była niemal niemożliwa do przejścia. Niemcy ostrzeliwali nas cały czas – powiedział w rozmowie z PAP uczestnik Powstania Warszawskiego por. Adam Racki ps. "Rak".

Pan Adam urodził się w maju 1930 r. Kiedy wybuchło Powstanie, miał zaledwie 14 lat. Działał w rejonie Żoliborza i Marymontu.
CZYTAJ DALEJ

Szansa na kanonizację bł. rodziny Ulmów

2024-09-06 17:12

[ TEMATY ]

proces kanonizacyjny

cud

błogosławiona rodzina Ulmów

www.ulmowie.pl

Błogosławiona rodzina kierowała się w życiu zasadą miłości Boga i bliźniego

Błogosławiona rodzina kierowała się w życiu zasadą miłości Boga i bliźniego

Czekam na skonsultowanie pewnej konkretnej historii dziecka, u którego jeszcze pod sercem matki wykryto poważne schorzenie. Lekarz zalecił aborcję. Rodzice dowiedziawszy się o rodzinie Ulmów, zaczęli się modlić za ich wstawiennictwem. I 10 września 2023 r., dokładnie w dniu ich beatyfikacji, dziewczynka urodziła się zupełnie zdrowa - relacjonuje w rozmowie z KAI ks. Witold Burda, postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego bł. rodziny Ulmów. Duchowny zaznacza jednocześnie, że do uznania cudu konieczna jest dogłębna analiza zdarzenia i wykazanie, że nie da się go wytłumaczyć od strony naukowej.

Jak zauważa ks. Burda, błogosławieni są czczeni w Kościele lokalnym, a kult rodziny Ulmów bardzo naturalnie rozwija się poza archidiecezję przemyską, a nawet poza Polskę. Prosi też, aby zgłaszać kolejne łaski wypraszane za wstawiennictwem „Samarytan z Markowej”. - Ufam, że wśród tych informacji będzie ta jedna, potrzebna do udowodnienia cudu za wstawiennictwem rodziny Ulmów - mówi z nadzieją.
CZYTAJ DALEJ

Mój kolega premier z Francji

2024-09-07 21:08

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Z nowym premierem Republiki Francuskiej Michelem Barnierem byliśmy razem w Parlamencie Europejskim. To niezła platforma poznawania ludzi, kontaktów, networkingu. Zatem z Monsieur Barnierem siedzieliśmy w jednych ławach-ja na prawicy, a on bardzo niedaleko-bo na centroprawicy.

Tu uwaga zasadnicza: Francja jest krajem dość specyficznym, gdy chodzi o politykę wewnętrzną. Można rzec, że nawet wyjątkowym: otóż nad Sekwaną i Loarą prawicowi (ściślej: centroprawicowi) prezydenci do swoich rządów - jest tam przecież system prezydencki ! - biorą ministrów z lewicy, a lewicowe głowy państwa -biorą do gabinetów ludzi z prawicy. Tak robił choćby ostatni "prawicowy" prezydent, czyli Nicolas Sarkozy - i tak teraz zagrał prezydent Emmanuel Macron. Wiedząc, że radykalna lewica (w dużej mierze zresztą bardzo prorosyjska),a więc zwycięzcą wyborów parlamentarnych sprzed dwóch miesięcy nie poprze kandydata Macrona na premiera, nawet jeśli to będzie umiarkowany socjalista - uznał, że należy postawić na człowieka centroprawicy, bo jej głosy pójdą wtedy na bądź co bądź jego, Macronowego, kandydata. I tak się stało.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję