Reklama

Głos z Torunia

Dom mierzony miłością

Jak to możliwe, że taki mały dom mógł pomieścić tak dużą rodzinę i ośmiu Żydów? Jak osiągnąć świętość?

Niedziela toruńska 9/2024, str. I

[ TEMATY ]

peregrynacja relikwii rodziny Ulmów

Agata Pawluk

Indywidualne spotkanie z bł. Rodziną Ulmów było pięknym duchowym przeżyciem

Indywidualne spotkanie z bł. Rodziną Ulmów było pięknym duchowym przeżyciem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Relikwie bł. Rodziny Ulmów peregrynują po Polsce, 17 lutego dotarły także do diecezji toruńskiej. Spotkania wiernych z Samarytanami z Markowej rozpoczęła Msza św. sprawowana w toruńskiej katedrze pod przewodnictwem bp. Wiesława Śmigla. W wydarzeniu wzięło udział wielu księży, siostry zakonne, a także licznie zgromadzeni wierni świeccy.

Wzór rodziny

Pasterz toruński podkreślił: – W tym szczególnym czasie odwiedza nas bł. Rodzina Ulmów w znaku swoich relikwii. Boża Opatrzność przygotowała dla nas duchowy prezent na Wielki Post. Relikwie pozwalają dotknąć błogosławionych i świętych, ale są też po to, aby rozpalić na nowo w nas ogień wiary i ogień miłości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bardzo budująca była obecność w Kościele rodziców z małymi dziećmi, którzy chcą czerpać z życia błogosławionych. – Rodzinę Ulmów prosimy dzisiaj o wstawiennictwo i pomoc, ale także w historii ich życia możemy odnaleźć sporo dyskretnych podpowiedzi, co zrobić, aby nasze życie było szczęśliwe – mówił biskup. Podkreślił także, że dzisiejszy świat stawia wiele wyzwań przed małżonkami. – Szczęśliwa rodzina musi być również przygotowana na to, że może dotknąć ją jakaś forma męczeństwa.

Historia rodziny Ulmów wiąże się z II wojną światową, prześladowaniami tych, którzy nie byli akceptowani przez Niemców i stworzony przez nich nazizm. – Widzimy jednak z historii, że w obliczu wojny i niesprawiedliwości byli ludzie, którzy szli pod prąd. Błogosławieni i święci to ci, którzy bardziej słuchają Boga niż ludzi. W czasie wojny wierzący chrześcijanie stają się mniejszością, doznają prześladowań, ale są jak latarnie i pozwalają światu przetrwać. Takim światłem była i jest bł. Rodzina Ulmów – zauważył pasterz. Wierni dowiedzieli się wielu inspirujących informacji o życiu i codzienności Samarytan z Markowej. – Nie mieli wspaniałego domu, ale malutką chatę, zapewne nie było tam wielu rzeczy, ale było to, co najważniejsze: miłość, życzliwość, kochający się rodzice – mówił bp Wiesław.

Reklama

Miłość bez miary

Wielu ludziom w dzisiejszym świecie może nasuwać się pytanie: Jak to możliwe, że taki mały dom mógł pomieścić tak dużą rodzinę i ośmiu Żydów? – Ich dom był duży, ponieważ nie liczono go metrami kwadratowymi, ale miłością. Można mieć ogromny dom i nie będzie w nim miejsca dla drugiego człowieka – dodał biskup. Całe ich życie opierało się na Bogu, czytali Pismo Święte i to w nim szukali mądrości. – Znaleziono przecież w domu Biblię zużytą z wieloma podkreśleniami, w szczególności jeden fragment był mocno zaznaczony o Miłosiernym Samarytaninie, dlatego też nazywani są miłosiernymi Samarytanami z Markowej – zauważył pasterz.

Jedność

Wierni wysłuchali świadectwa rodziny Agnieszki i Przemysława Marcinkowskich, którzy pokazali, jak piękne jest życie z Bogiem. – Kiedy czytałem ich historię, najbardziej dotknęło mnie ryzyko, jakie oni podjęli, opiekując się rodziną żydowską. Starałem się sobie wyobrazić, co czuł ojciec tej rodziny, że każdego dnia musiał to ryzyko podejmować i zgadzać się na to, że zapłacą za nie swoim życiem. To jest niemożliwe bez wiary – podzielił się Przemysław. – Dla mnie beatyfikacja i świadectwo życia Józefa i Wiktorii jest szczególnie ważna, ponieważ Kościół w tym wydarzeniu tak mocno podkreślił, że rodzina jest jednością, nazywając również błogosławionymi te dzieci, które tak naprawdę miały niewielki wpływ na to, o czym decydują ich rodzice. Fakt, że dziecko nienarodzone zostaje nazwane błogosławionym jest dla mnie szczególnie wymowny – mówiła Agnieszka. Dodała także: – Przeczytałam kiedyś o rodzinie Ulmów, że ratując Żydów, ofiarowali im nie tylko dach nad głową, ale także przywrócili im poczucie godności. Mam wrażenie, że oni z nieba robią to dalej, że naszym rodzinom przywracają poczucie godności, które w dzisiejszym świecie jest odbierane.

Szczególnym momentem podczas Mszy św. była możliwość indywidualnego uczczenia relikwii.

2024-02-27 11:03

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Diecezja świdnicka. Peregrynacja relikwii bł. Rodziny Ulmów [Program 4-11 listopada 2023r.]

Decyzją Konferencji Episkopatu Polski, relikwie bł. Rodziny Ulmów będą peregrynować po polskich diecezjach. Już w sobotę 4 listopada br. uroczystego powitania relikwii w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Kłodzku dokona bp Marek Mendyk.

Peregrynacja relikwii bł. Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci została zaproponowana przez Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin, za zgodą abp. Adama Szala, metropolity przemyskiego i we współpracy z archidiecezją przemyską. Inicjatywę tę zatwierdzili biskupi podczas 394. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski obradującego 13 i 14 marca br. w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

2024-04-29 12:13

Materiały kurialne

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Odszedł do wieczności ks. kan. Zbigniew Nidecki, kapłan diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

W piątek 26 kwietnia 2024 r., w 72. roku życia i 43. roku kapłaństwa, zakończył swoją ziemską pielgrzymkę śp. ks. kan. Zbigniew Nidecki, emerytowany kapłan naszej diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję