Reklama

Wiara

Wierzę w...

Jest Ktoś, na kim możesz się oprzeć

No właśnie, w co wierzę albo lepiej – w Kogo? Na ile my, dorośli, pamiętamy jeszcze prawdy, które stanowią fundament naszej wiary? A może trzeba je sobie przypomnieć – krok po kroku? Jak niegdyś na lekcjach religii...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Każdy zgodzi się z prawdą, że człowiek jest istotą złożoną. Nie tylko w wymiarze spraw i problemów, z którymi przychodzi mu się borykać na co dzień. Chodzi tutaj o złożoność fundamentalną – punkt wyjścia do zrozumienia wszystkich innych spraw. Jesteśmy uczynieni z materii i ducha. Nasze ciało jest materialne i czasem może być dla nas przeszkodą, kiedy np. ktoś się z nami zderzy na schodach. Nasza dusza natomiast jest tym, co w nas myśli, kocha – jest duchowa. Które z nich przynależy do rzeczywistości wyższej, wznioślejszej? Bez wątpienia dusza, gdyż daje nam poziom życia o wiele wyższy i bogatszy od życia zwierząt. Duch przynależy więc do wyższej kategorii niż materia, rządzi nią i nadaje jej sens – po prostu ją wyjaśnia. Nasz duch jednak nie jest tym, co nadaje sens całemu Wszechświatowi. Musi więc istnieć duch, który porządkuje cały Wszechświat i który nie jest tak ograniczony jak nasz. Tym Duchem jest Bóg.

Mija dzień za dniem, a twoja uwaga jest skierowana przeważnie ku światu materii. Zastanawiasz się: „co będę jadł dzisiaj na obiad?”, „czy samochód nie odmówi mi dziś posłuszeństwa?”, „jaka będzie jutro pogoda?”. Zajrzyj jednak do swojego wnętrza, do własnej duszy: tam jest Bóg. Obecny jest w twojej duszy jak promień słońca, który cię ogrzewa. Ale Jego obecność jest o wiele bardziej bezpośrednia, o wiele bliższa niż obecność słonecznego promyka. Bóg jest przecież Duchem niczym nieograniczonym, stąd też nie ma odległości, która mogłaby nas od Niego oddzielić. Jedyne, co oddala nas od Niego, to nasza postawa: niedostateczne myślenie o Nim, mierna miłość, którą Go kochamy...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Może jesteś kimś, kto powie: „ale ja nie wierzę w Boga”. Oczywiście, że wierzysz. Gdybyś w Niego nie wierzył, nie mógłbyś wierzyć w siebie samego ani nazywać własnej duszy swoją. Z reguły ludzie, którzy nie wierzą w Boga, nie wierzą w samych siebie i nie mogą też nazywać swoją własnej duszy. A to powoduje, że bez problemu zaczynają wierzyć w ludzi pokroju Hitlera czy Stalina. Możesz więc zadać kolejne pytanie: „jeśli kwestia istnienia Pana Boga jest tak oczywista, to skąd bierze się konieczność wiary? Czy nie jest tak, że sprawa wierzenia powstaje tam, gdzie nie można dowieść istnienia jakiejś rzeczy i trzeba przyjąć jej istnienie, bo ktoś tak twierdzi?”. Faktem jest, że Kościół nie oczekuje od nas tego, abyśmy wierzyli w Boga tylko dlatego, że objawił nam to Jezus Chrystus, lecz przypomina nam, że możemy odkryć istnienie Pana Boga sami naszym rozumem (por. Lumen fidei, n. 32-34). Chrystus objawił nam bowiem jasno i dogłębnie, że Bóg jest naszym Ojcem.

Reklama

Wierzymy w Boga. Zauważamy przy tym, że nie jest tak trudno wierzyć, iż On istnieje; trudniej jest zdać sobie z tego sprawę. Taki jest jednak skutek upadku ludzkości. Umysł człowieka z łatwością zajmuje się światem stworzonym, co jednak nie prowadzi go do jego Stwórcy, lecz ma skutek przeciwny – oddala go od Niego. Mogłoby się wydawać, że nie jest rzeczą trudną przejść drogą od stworzenia do Stwórcy – to przecież takie logiczne. Ale po upadku pierwszych rodziców bardzo łatwo schodzimy z tej drogi. Większość życia poświęcamy na myślenie o rzeczach stworzonych, o naszej wygodzie, naszych zamiarach, naszych relacjach z innymi. I trzeba specjalnie uświadomionego momentu, aby nasz umysł skierował się ku Bogu. Dlatego też częściej powinniśmy powtarzać sobie słowa: „wierzę w Boga”...

I nie chodzi tu wcale o jakąś magiczną formułkę. Świadomość tego, że Bóg istnieje, nadaje całkiem nowy koloryt naszemu życiu. Sprawy wracają na swoje normalne tory, życie nabiera porządku i równowagi. Wówczas tak bardzo oczywiste staje się to, że przecież to nie ja jestem najważniejszy, lecz Bóg. To On jest centrum życia, a nie ja; to Jego wola jest na pierwszym miejscu, a nie moja; Jego chwała, a nie moja jest celem mojego istnienia.

Reklama

Nie zawsze łatwo to zrozumieć, zwłaszcza kiedy jest się człowiekiem młodym. Wtedy wydaje się nam, że sami jesteśmy zdolni wykonać wszystko, podołać każdemu wyzwaniu, które stawia życie. Łatwo wówczas snuć wspaniałe plany na przyszłość, mieć wielkie aspiracje: wydaje się, że nie trzeba przy tym na nikogo liczyć, że sami sobie ze wszystkim z łatwością poradzimy.

Wraz z upływem czasu takie widzenie świata zaczyna się zmieniać. I zwłaszcza po kilkudziesięciu latach może przyjść moment, kiedy zdamy sobie sprawę z tego, jak naprawdę jesteśmy samotni. Może to spowodować gdzieś w głębi duszy stan potwornej samotności, chyba że przez ten czas nie zapominaliśmy, iż Bóg istnieje, i powtarzaliśmy sobie słowa: „wierzę w Boga”. Jeśli tak nie było, to przychodzi taki moment, kiedy wszystko widzi się inaczej. Nie uważasz już siebie za kogoś najważniejszego, samowystarczalnego – wręcz przeciwnie, czujesz się kimś małym, zamiary, które chciałeś zrealizować za wszelką cenę, nie wydają ci się już tak ważne; twoje oceny ludzi i spraw nie wydają się już tak ostateczne. W takim właśnie momencie wiara w to, że Bóg istnieje, oznacza, iż jednak coś posiadasz, a nawet więcej – że jest Ktoś, na kim możesz się oprzeć. Wszystkie sprawy nabierają swojego sensu, znaczenia, bo zważa się na wolę Boga, nie traci się sprzed oczu Jego chwały. Takie proste, a jakże decydujące dla każdego, brzemienne w skutkach jest świadome wypowiadanie słów: „ja wierzę w Boga”.

Autor jest dogmatykiem, profesorem KUL, redaktorem naczelnym czasopisma Teologia w Polsce.

2023-11-07 09:10

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Apostolski, czyli jaki?

No właśnie, w co wierzę albo lepiej – w Kogo? Na ile my, dorośli, pamiętamy jeszcze prawdy, które stanowią fundament naszej wiary? A może trzeba je sobie przypomnieć – krok po kroku? Jak niegdyś na lekcjach religii...

Co to znaczy, że nasz Kościół jest apostolski? Najprościej ujmując, oznacza to, że dziedzictwo Kościoła dotarło do nas prosto i niezmiennie od samych Apostołów. W pierwszym Credo, apostolskim, nie ma o tym wzmianki, podobnie jak o tym, że jest on jeden, gdyż wówczas było to czymś oczywistym. I dopóki nie zrozumiemy, co znaczy Kościół apostolski, nie zrozumiemy w pełni Kościoła. Wyjaśnijmy to zatem. Wiara, którą wyznajemy, jest tą samą, którą wyznawali Apostołowie. Po co Jezus wybrał Apostołów? Przede wszystkim po to, by byli Jego wiernymi świadkami wtedy, gdy sam wstąpi do nieba. Tylko oni mogli przypomnieć to, co Jezus powiedział, i przekazać to innym ludziom. Przecież Żydzi nie będą opowiadać, jak ukrzyżowali Jezusa. Rzymianie zaś nie przejmowali się kimś, kto dla nich był religijnym fanatykiem, pochodzącym z tak zapadłej prowincji, jaką była Judea. Stąd stało się to zadaniem tych, których Jezus wybrał na swoich najbliższych przyjaciół/współpracowników.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Ukraina: papieska korona dla Matki Bożej w Fastowie

2024-05-12 15:33

Grażyna Kołek

W przededniu rocznicy objawień fatimskich papieską koronę otrzymała figura Matki Bożej w Fastowie. W tym ukraińskim mieście leżącym nieopodal Kijowa działa dominikański Dom św. Marcina de Porres, stanowiący jeden z największych hubów humanitarnych w tym ogarniętym wojną kraju. Maryjna figura powstała dwa lata po objawieniach w Fatimie i przechowywana jest w miejscowym kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, ważnym punkcie modlitwy o pokój na Ukrainie.

Odpowiedzialnym za funkcjonowanie ośrodka w Fastowie jest ukraiński dominikanin ojciec Mykhaiło Romaniw, który współpracuje z całą rzeszą świeckich wolontariuszy. „Pomysł koronacji wziął się stąd, że nasz parafianin, pan Aleksander Łysenko, na jednej ze stron antykwarycznych znalazł figurę Matki Bożej Fatimskiej. Figura jest drewniana, ma 120 centymetrów wysokości. Pochodzi z Fatimy i została wyprodukowana w 1919 roku. To nas bardzo zainteresowało” - mówi Radiu Watykańskiemu ojciec Romaniw. Jak podkreśla, „drugą ważną rzeczą było to, że Matka Boża Fatimska właśnie w tym kontekście wojny prosiła o to, aby się modlić za Rosję. To jest bardzo ważne i od zawsze pamiętałem, iż żadne inne objawienie nigdy nie mówi o Rosji”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję