Reklama

Święci i błogosławieni

Beatyfikacja

Dom Ulmów był malutki

Zbigniew Kluz, siostrzeniec Wiktorii Ulmy, podzielił się z nami wspomnieniami o rodzinie Ulmów – ich życiu, codzienności i męczeńskiej śmierci.

Niedziela Ogólnopolska 37/2023, str. 78-79

[ TEMATY ]

rodzina Ulmów

Beatyfikacja Rodziny Ulmów

Dodatek specjalny

Zbiory krewnych rodziny Ulmów

Wiktoria Ulma z córką Stasią

Wiktoria Ulma z córką Stasią

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był rówieśnikiem Basi, drugiej z kolei córki Józefa i Wiktorii. Często chodził z rodzicami do domu Ulmów, często widywał ich także w tym swoim. Były to zawsze serdeczne spotkania, a jego zabawy z kuzynostwem były pełne beztroski. Jak sam wspomina, lubił tam chodzić, ponieważ były tam rozmaite krzewy, owoce, truskawki, poziomki.

– Dom Ulmów był malutki – opowiada – to było jakby pół domu: sień, kuchnia i pokój, a obok taka stajenka dla jednej krowy. Nic innego tam nie było, po prostu mały domek. Jakoś tam przeżyli, mieli wyjeżdżać na wschód – tam, gdzie kupili ziemię; przygotowywali się do wyjazdu, ale wojna przerwała im te przygotowania – wspomina Zbigniew Kluz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Swojego wujka Józefa pamięta jako człowieka niezwykle pogodnego i chętnego do rozmowy: – Często gdzieś chodził, a my za nim patrzyliśmy, bo jak szedł z aparatem, to robił nam zdjęcia. Sprawiało mu to wielką radość, ustawiał dzieci pod domem albo w innym miejscu i mówił: „No, to stawajcie, będziemy robić zdjęcie”. Wspominam go jak bardzo fajnego gospodarza i chłopa – mówi z uśmiechem na twarzy.

Reklama

Przypomina także o szerokich zainteresowaniach Józefa: – To książki oprawiał, to jedwabniki chował, więc myśmy tam chodzili podpatrywać te jedwabniki. Byliśmy bardzo zadowoleni, kiedy patrzyliśmy, jak się roiły w kokony. I wiatrak miał zrobiony na prąd, więc byliśmy ciekawi, jak to się dzieje, że jest światło. Nigdzie nie było światła, a tam już wiatrak chodził i wytwarzał prąd – opowiada p. Zbigniew.

Red

Siostrzeniec Wiktorii wspomina także otwarty dom Ulmów: – Chodziliśmy jako do swoich, byli dla nas, dzieci, bardzo dobrzy, nie strofowali, nie przeganiali, cieszyli się, że przychodzimy się bawić z ich dziećmi. Na początku, kiedy do nich przychodziłem, mieli ich trójkę: Stasię, Basię i Władzia. Bawiliśmy się w różne zabawy. Władziu, wówczas najmłodszy, był taki sprytny, malutki i też chciał się z nami bawić. Fajnie tam było, bo było to w polu, nikt nie przeszkadzał, a i dzieci były grzeczne – opowiada.

Jak wskazuje, podział obowiązków w domu Ulmów był jasny. Wiktoria zajmowała się domem, dziećmi, a Józef zarabiał na rodzinę: – Zajmował się ogrodnictwem, szczepieniem drzewek, zawsze chodził po ogrodzie, doglądał, co się dzieje, obcinał te patyczki do szczepienia, a my patrzyliśmy i się zastanawialiśmy: po co mu te patyczki? Nie miał wielkiej gospodarki, tylko pole za domem, dlatego więcej pracy miał w ogrodzie. Pamiętam, jak Stasia zaczęła chodzić do szkoły, to już trzeba było jej pomagać w zadaniach domowych czy nauce. Wiktoria jej pomagała. Przychodziła też nieraz z góry od cioci jej córka – Stasia Kuźniar. Ona pomagała trochę cioci.

Reklama

Zbigniew Kluz wspomina także, że już w czasie wojny widywał tam różnych ludzi, którzy pomagali Józefowi w różnych pracach. – Nieraz jak tam chodziłem, widziałem tam pracujących ludzi, ale nie wiedziałem kto to. Dopiero później przyszło mi do głowy, że to pewnie Żydzi, którzy tam mieszkali.

Zbigniew Ulma pamięta Józefa i Wiktorię jako bardzo taktownych, kulturalnych i zawsze lubiących rozmowę ludzi. Wspomina: – Odwiedzali nas więcej niż my ich, bo to tam w polu, gdzie mieszkali, nie zawsze było jak przejść drogą. Było błoto czy coś, więc to oni więcej przychodzili do mojej mamy.

Mimo że w 1942 r. miał niespełna 6 lat, pamięta dzień śmierci rodziny Ulmów. – Zapamiętałem, jak przywieźli nam jakieś ciuchy po tej całej strzelaninie, dla dzieci, ale i po Wiktorii, może dla mamy. Mama płakała. Spytałem: „Czemu płaczesz, mamo?”, a ona odpowiedziała: „A bo Wiktusię – tak zawsze mówiła na Wiktorię – zastrzelili i dzieci, i wszystkich”.

Jego matka często potem wspominała Wiktorię. – Mówiła, że Wiktusia była fajna, to była jej najmłodsza siostra – przyznaje z głęboką zadumą.

2023-09-05 14:53

Oceń: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Grzegorz Ryś: Ulmom nie udało się uratować siódemki Żydów, ale uratowali człowieczeństwo

[ TEMATY ]

rodzina Ulmów

Kard. Grzegorz Ryś

Episkopat Flickr

Abp Grzegorz Ryś

Abp Grzegorz Ryś

„Józef i Wiktoria nie uratowali siedmiorga Żydów, ale uratowali Człowieka. Uratowali człowieczeństwo – również dla nas. I to, czy ta śmierć – Józefa, jego żony i siódemki dzieci – jest owocna, będzie dopiero widać w nas” - mówi kard. Grzegorz Ryś. W rozmowie z KAI przewodniczący Komitetu KEP ds. Dialogu z Judaizmem wskazuje, jak beatyfikacja rodziny Ulmów wpłynie na dialog chrześcijańsko-żydowski w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Góra Igliczna. Najświętsza Maryja Panna - Przyczyna naszej radości

[ TEMATY ]

diecezja świdnicka

góra Igliczna

Matka Boża Śnieżna

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Matka Boża Śnieżna - Przyczyna naszej Radości - Góra Igliczna

Matka Boża Śnieżna - Przyczyna naszej Radości - Góra Igliczna

W malowniczym zakątku południowo – zachodniej Polski, w Sudetach, na terenie diecezji świdnickiej, pod samym szczytem Góry Iglicznej, skąd rozpościera się przepiękna panorama na Góry Bystrzyckie, Orlickie, a w oddali również na Stołowe i Sowie oraz wspaniały widok na Masyw Śnieżnika i Kotlinę Kłodzką, w późnobarokowej świątyni z końca XVIII w., króluje Matka Boża czczona jako Przyczyna Naszej Radości „Maria Śnieżna”.

Dzieje Sanktuarium sięgają czasów, kiedy to Śląsk należał do Austrii, a ludność Ziemi Kłodzkiej pielgrzymowała do austriackiego sanktuarium Matki Bożej w Mariazell. W 1742 roku, w wyniku działań wojennych hrabstwo kłodzkie przechodzi pod panowanie Prus. Dla ówczesnych mieszkańców tego regionu Kotliny Kłodzkiej pojawiają się trudności z przekroczeniem granicy austriacko – pruskiej, celem pielgrzymowania do sanktuarium w Mariazell. Wówczas to mieszkaniec wioski Wilkanów, miejscowości u podnóża Góry Iglicznej, Krzysztof Veit, wracając w 1750 r. z pielgrzymki do Mariazell, przyniósł jako pamiątkę, wykonaną z drewna lipowego, ludową kopię figury Matki Bożej z alpejskiego sanktuarium. Za zgodą swojego brata, mężczyzna mieścił figurę na stoku Góry Iglicznej, gdzie znajdowało się ich pole. Nikt wtedy nie myślał o budowie sanktuarium. Ustawiona pod konarem rozłożystego buka figurka, miała jedynie przypominać austriackie sanktuarium w Mariazell.
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: pielgrzymka to nie wakacyjna przygoda czy życiowy challenge, ale rekolekcje

2025-08-05 07:33

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Abp Adrian Galbas

PAP/Tomasz Gzell

Pielgrzymka to nie wakacyjna przygoda czy życiowy challenge, ale rekolekcje, które pozwolą wam się na nowo odnaleźć – powiedział do uczestników 45. Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej na Jasną Górę abp Adrian Galbas. Zapowiedział, że przez kilka dni będzie szedł wraz z pątnikami.

We wtorek rano Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna (WAPM) wyruszyła ze stołecznego kościoła św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu w drogę do Częstochowy. Jej tegorocznym hasłem przewodnim są słowa „Napełnieni Duchem Świętym”. "
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję