Reklama

Tygodnik

Mój największy sukces

Igor Gielniak jest dziś specjalistą ds. zarządzania kryzysowego w firmach. Napisał też rekolekcje dla biznesmenów. Teraz głosi je razem z kapłanami w całej Polsce.

Niedziela Ogólnopolska 34/2023, str. 26-27

[ TEMATY ]

wywiad

Karol Porwich/Niedziela

Igor Gielniak

Igor Gielniak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marian Florek: Jako młody człowiek przeżył Pan nawrócenie...

Igor Gielniak: Byłem wychowany w rodzinie, która miała korzenie katolickie. Ojciec jako ministrant biegał w Gdyni do jezuitów na Górkę, by punktualnie o godz. 6 uruchomić dzwony. Tam moi rodzice wzięli ślub katolicki, ale potem odsunęli się od Kościoła; starszy brat został jeszcze ochrzczony, a ja już nie. W wieku 18 lat planowałem, że będę mistrzem Polski w żeglarstwie regatowym w klasie 420. Niestety, mój załogant złamał nogę. W następnym roku zachorowałem na żółtaczkę... (śmiech). Pamiętam ten dzień. Było to po dwóch przegranych sezonach żeglarskich. Wstałem rano i usiadłem przy dużym oknie z widokiem na kolegium Jezuitów. Zapytałem siebie: jak teraz będzie wyglądało moje życie? Miałem plany: ożenię się, będę miał dwójkę dzieci, dom, zostanę mistrzem świata w żeglarstwie. I co dalej? Umrzesz. Pamiętam jak dziś to mocne przeżycie. Taki czarny ekran telewizora. Poczułem strach, bezsens, lęk i ból istnienia. Tego, co widziałem, nie można było nawet nazwać, bo jak człowiek powie: „nic”, to ma to jakieś znaczenie, ale to, co ja widziałem, to nie było nic, to po prostu było... ssanie w sercu. Autentycznie czułem ból istnienia.

Potem zdałem maturę i dostałem się na studia. Tam poznałem dziewczynę. Dzięki niej pojechałem do Świętej Lipki na rekolekcje prowadzone przez nieżyjącego już o. Mieczysława Wołoszyna, jezuitę, wspaniałego kapłana, który organizował obozy biblijne dla studentów. Na rekolekcjach powiedziałem, że czuję się tutaj jak czarna owca, bo nawet nie jestem ochrzczony. Spodziewałem się, że mnie wywiozą na taczce, ale o. Mieczysław zaoponował: „To cię ochrzcimy!”. I to było moje pierwsze nawrócenie. Wszedłem później na drogę neokatechumenalną, do której dołączyli moi rodzice, następnie poznałem moją żonę, otworzyłem firmę i to był niebywały sukces... pieniądze wchodziły drzwiami i oknami.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

I był Pan szczęśliwy...

Absolutnie nie! To była nieustanna troska o firmę. Ja, oczywiście, zaklinałem się, że Kościół, rodzina, firma – właśnie w tej kolejności – ale „real” był zupełnie inny: to firma była na pierwszym miejscu. Czyste szaleństwo.

Pan Bóg jednak wyda każdą kwotę, którą wcześniej tobie dał, żeby cię zbawić!

Bóg dał mi ogromne pieniądze i potem je zabrał. Nie mówię, że Pan Bóg karze, bo to stało się z troski o moją duszę. Pieniądze są nieważne wobec zbawienia. Pan Bóg w swojej mądrości dopuścił kryzys, który spowodował, że zrozumiałem, iż pieniądze nie dają radości i szczęścia. To jest kolejne kłamstwo tego świata. I to było drugie nawrócenie, znacznie głębsze, bardziej egzystencjalne.

W jaki sposób stracił Pan firmę?

W wyniku „skutecznej” kontroli skarbowej (niestety, opartej na fikcyjnych danych) straciłem cały swój biznes. Wtedy codziennie miałem wrażenie, że umieram. W nocy wołałem do Pana Jezusa: „Jezu, zmiłuj się!”. I taka sytuacja: w 1997 r. mam spłacić do 31 lipca 1,5 mln zł kredytu. A wszystkie moje konta są zajęte i zero pieniędzy, a kredyt zabezpieczony budynkiem biurowym o powierzchni 2800 m2 oraz moim małym prywatnym domkiem (58 m2). I do mnie, bankruta, przyjeżdża firma – nie wymienię jej nazwy, bo nie chcę jej zrobić nic złego, ale to firma z pierwszej trójki firm budowlanych w Polsce – podpisuje ze mną kontrakt i przelewa mi 0,5 mln dol. Na 2 godz. przed terminem spłaty konwertuję dolary na złotówki i spłacam w całości kredyt. Takie cuda przeżywaliśmy z żoną wielokrotnie... To była Boża interwencja.

Jak w tych trudnych sytuacjach funkcjonowała rodzina?

Wychodziłem z założenia, że nie będę żony obciążał moimi problemami. Ale kiedy przychodziłem do domu i miałem w kieszeni 15 zł, to wiedziała, że coś nie gra; dawałem jej te 15 zł na jedzenie i mówiłem: „Kochanie, musisz sobie poradzić”.

Reklama

Żona wspierała Pana?

Dziękuję za to pytanie, bo to jest taki fundament. Gdybym nie miał wsparcia w rodzinie, tobym się powiesił sto razy, a tak chciałem się powiesić tylko raz. Pan Bóg jednak odwiódł mnie od tego. Muszę powiedzieć, że rola kobiety jest nieprawdopodobna. Bez wsparcia żony nie poradziłbym sobie.

Pan to wszystko odczytuje jako działanie Pana Boga.

Prowadził nas o. Tadeusz Kotlewski, jezuita, który jest psychologiem i praktykującym psychoterapeutą. Przez 3 lata mnie prowadził, bo ja nadawałem się tylko do tego, żeby leżeć i płakać, a płakałem prawie codziennie.

I leczył się Pan?

Miałem o. Kotlewskiego, który cały czas był przy mnie i jak było bardzo źle, to powtarzał jedno zdanie, które mnie uratowało: „Jak Pan Bóg zamyka drzwi, to znaczy, że otwiera okno. Zawsze jest jakieś wyjście!”.

Z tych doświadczeń zrodziły się rekolekcje?

Tak, napisałem rekolekcje, tzn. rekolekcje zostały mi podyktowane. Przez kilka miesięcy „chodził” za mną głos: „napisz rekolekcje”. No jak? Przecież nie jestem teologiem, księdzem, biblistą, tylko menadżerem. Nie chodziłem na religię w szkole, w wieku 20 lat nie potrafiłem się przeżegnać, nie znałem Ojcze nasz. I w końcu po jakimś czasie mówię do Pana Boga: „Jeśli to jest od Ciebie, to musisz mi to podyktować”. No i któregoś dnia wstałem rano i w ciągu 15 min napisałem sześć punktów rekolekcji. Po kilku tygodniach uzupełniłem je świadectwami z życia. Z tym pojechałem do o. Mieczysława Wołoszyna, aby sprawdzić, czy nie jest to moja pycha, czy to nie jest jakieś „szataństwo”. Po dwóch tygodniach ojciec dzwoni i mówi: „Igor, to jest palec Boży. To było sterowane przez Pana Boga”. Ja bym nie był w stanie tego napisać, de facto jest to doświadczenie Boga w moim życiu, który uratował mnie w sytuacji po ludzku niewyobrażalnie trudnej. Panie Jezu, dzięki, bo teraz będzie mi dane prowadzić już osiemnastą edycję rekolekcji!

Reklama

Głosi je Pan ludziom biznesu?

Tak. Zawsze robię to w obecności kapłana. Są dwa ośrodki, które się zgodziły to prowadzić. Jeden z nich należy do jezuitów w Falenicy – tam rekolekcjonistą jest jezuita o. Czesław Sobolewski. Drugim ośrodkiem jest Talent w Krakowie, czyli duszpasterstwo przedsiębiorców, i tam osobą wspierającą jest sercanin o. Grzegorz Piątek. Są cztery edycje rekolekcji rocznie, dwie w Talencie i dwie u jezuitów. Zaczynamy też jeździć po całej Polsce; byliśmy już w Jastrzębiej Górze, we Wrocławiu.

A nie myślał Pan o tym, żeby się zrewanżować, odpłacić pięknym za nadobne?

Były takie myśli, one są naturalne w momencie, kiedy człowiek czuje, że jest absolutnie niesprawiedliwie wdeptywany w ziemię. Byłem człowiekiem uczciwym, który nie kłamał; błędy w księgowości na pewno miałem, jak każda duża firma. Oceniam je na 1,5% wartości mojej firmy. Reszta była spreparowana. Ciągle modliłem się o przebaczenie. I w końcu, po wielu latach rekolekcji i wołania o łaskę przebaczenia, Pan Bóg dał mi takie oczyszczenie serca, że dzisiaj mogę powiedzieć, iż nie mam w sercu nienawiści do nikogo. I to jest największy sukces całego mojego życia. Gdyby ktoś mnie spytał o największy mój sukces, tobym odpowiedział, że ten, iż nie mam w sercu nienawiści do krzywdzicieli.

Igor Gielniak absolwent Uniwersytetu Gdańskiego, International Marketing and Management Executive Program w Oslo oraz Florida Institute of Technology. Jest członkiem wspólnoty małżeństw sakramentalnych „Kochać i Służyć” w Gdyni przy Kolegium Jezuitów (www.kochacisluzyc.pl). Mąż, ojciec piątki dzieci, dziadek trójki wnuków.

2023-08-14 14:22

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Głos” Jana Pawła II

Z Joaquínem Navarro-Vallsem – byłym dyrektorem Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, długoletnim współpracownikiem Jana Pawła II – rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Być może nie wszyscy wiedzą, że znany dziennikarz Joaquín Navarro-Valls (urodzony 16 listopada 1936 r. w Kartagenie w Hiszpanii), rzecznik prasowy Papieża, jedna z najbardziej znanych i szanowanych postaci związanych z pontyfikatem Jana Pawła II, jest z zawodu lekarzem – ukończył z wyróżnieniem studia medyczne w 1961 r., uzyskując dyplom i specjalizację na uniwersytetach w Granadzie i w Barcelonie, a następnie kontynuował studia doktoranckie z zakresu psychiatrii.

CZYTAJ DALEJ

Prawdziwy cytat "GW"

2024-04-27 17:54

MW

15 kwietnia, a jeszcze wcześniej w wydaniu papierowym “Niedzieli Wrocławskiej” ukazał się artykuł krytykujący pomysły ustaw o liberalizacji aborcji. W artykule została zawarta wypowiedź wrocławskiego lekarza, która po decyzji naszej redakcji, została zacytowana anonimowo.

CZYTAJ DALEJ

Rodzina świątynią miłości

2024-04-27 16:03

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Zakończyła się peregrynacja relikwii bł. Rodziny Ulmów w Diecezji Sandomierskiej.

Ostatnią świątynią, w której modlono się przy błogosławionych z Markowej było Diecezjalne Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ostrowcu Świętokrzyskim.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję