Reklama

Felietony

Między areną a salką parafialną

Tak jak potrzebujemy dużych spotkań dla młodych, tak równie pilnie potrzebujemy małych wspólnot dla nich w naszych parafiach.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie mogę zapomnieć pytania, które po bierzmowaniu w parafii zadała mi młoda dziewczyna. Na moją prośbę o to, żeby młodzi nie odchodzili z Kościoła i w nim zostali, zapytała: „A co to znaczy zostać w Kościele? Kiedy i gdzie w mojej parafii mogę przyjść, żeby się pomodlić i podzielić wiarą z innymi młodymi, żeby spotkać przyjaciół, z którymi będę mogła tworzyć wspólnotę?”. Mocno się zmieszałem, bo dobrze wiedziałem, że akurat w tej parafii nie ma nie tylko wspólnoty młodych, ale nawet miejsca, gdzie młodzi mogliby przyjść i poczuć się trochę jak u siebie. Teraz, gdy w te wakacje organizowanych jest tak wiele wydarzeń dla młodych, jeszcze bardziej w moich myślach powraca to pytanie. Cieszyłem się Lednicą, widząc, że młodzi jakby odżyli po pandemii, że znów chcą przyjeżdżać. Wbrew nie najlepszemu wizerunkowi Kościoła w mediach, znów nabrały energii duże wydarzenia z udziałem młodych. Organizowane przez zakony i zgromadzenia dni młodych cieszyły się sporym zainteresowaniem. Festiwal Życia w Kokotku pobił w tym roku swój rekord frekwencyjny. Grubo ponad tysiąc młodych przeżyło radość ze spotkania z Bogiem w uroczo położonym ośrodku „Niniwa”. Na wrocławskiej arenie przez ponad 6 godzin uwielbiało Jezusa blisko 25 tys. ludzi, z czego sporą część stanowiła młodzież.

Rzeczywiście, coraz lepiej wychodzą nam duże wydarzenia na stadionach, arenach, w dużych ośrodkach i na placach. Ukoronowaniem tego wszystkiego są Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie. Mimo lęków, dłuższej niż zwykle przerwy od ostatnich ŚDM, całkiem spora liczba młodych Polaków wyjechała do Portugalii. Dzięki Bogu, niemała grupa młodych wzięła też udział w wakacyjnych obozach i rekolekcjach. Ostatnio odwiedziłem grupę oazowiczów w Ochotnicy i gdy chodziłem z nimi po Gorcach i widziałem ich radość i entuzjazm, słuchałem świadectw o wierze i miłości do Pana Boga, myślałem sobie: co oni z tym wszystkim zrobią, gdy wrócą do siebie na parafię? Czy nasze duszpasterstwo młodych ma iść w kierunku wielkich wydarzeń i zlotów na arenach? A może młodzi wolą te stadionowe koncerty i religijny show zamiast stałej, systematycznej formacji w małych grupach? Czy Kościół ma zmienić strategię wobec młodych i organizować wielkie i drogie eventy zamiast małych wspólnot i przestrzeni dla młodych przy parafiach? Im więcej stawiam sobie takich pytań, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że odpowiedź na nie jest prosta. Integralna wizja duszpasterstwa młodych potrzebuje i jednego, i drugiego. Młodzi potrzebują wielkich spotkań, aby poczuć swoją młodzieńczą energię, aby poczuć siłę wspólnoty wiary i z mocą uwielbiać Boga. Doskonale wyczuł to św. Jan Paweł II, organizując Światowe Dni Młodzieży, które od lat dają młodym nie tylko doświadczenie powszechności Kościoła, ale również jego ciągle aktualną żywotność i przyszłość. Tego typu spotkania mogą się stać świetną okazją do przebudzenia w wierze, ale przebudzony człowiek musi wiedzieć, gdzie iść dalej, co zrobić z łaską nowej energii duchowej i otwarcia się na wiarę. Jeśli ta rzeka duchowej łaski i entuzjazmu nie znajdzie swojego ujścia w małej wspólnocie w miejscu swojego życia, może się okazać jedynie wielką ulewą, która szybko się rozpłynęła. Tak jak potrzebujemy dużych spotkań dla młodych, tak równie pilnie potrzebujemy małych wspólnot dla nich w naszych parafiach.

Uczciwie przyjrzyjmy się naszym parafiom, począwszy od miejsca, które proponujemy młodym, a skończywszy na propozycji, którą dla nich mamy. Pomyślmy szczerze o naszym szukaniu młodych i byciu z nimi w naszych parafialnych wspólnotach. Te zadania stoją nie tylko przed proboszczami i wikariuszami, ale też przed dorosłymi ludźmi zaangażowanymi w nasze duszpasterstwo. Gdy czyta się statystyki udziału młodych w ŚDM w Lizbonie, może zadziwiać fakt, że z katolickiej Polski do stolicy Portugalii pojechało ok. 25 tys. młodych, a ze zlaicyzowanej Francji ponoć blisko 50 tys. Skąd ta różnica? Niektórzy mówią, że z Polski pojechała młodzież w większość zebrana z indywidualnych zgłoszeń lub małe reprezentacje poszczególnych ruchów i stowarzyszeń, a z Francji jadą zawsze całe wspólnoty – często niewielkie, ale mocno ze sobą zżyte i przeżywające wiarę nie indywidualnie, ale w małych wspólnotach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2023-07-31 23:30

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Przybylski: nie musimy się bać, jeśli wierzymy w moc Ducha

– Od momentu chrztu mamy Obrońcę, dlatego nie musimy się bać, jeśli wierzymy w moc Ducha – powiedział bp Andrzej Przybylski w uroczystość Zesłania Ducha Świętego. W redakcji Tygodnika Katolickiego „Niedziela” duchowny przewodniczył Mszy św. w intencji kapłanów archidiecezji częstochowskiej, którzy obchodzili 27. rocznicę przyjęcia święceń prezbiteratu.

Zebranych powitał ks. Jarosław Grabowski, redaktor naczelny Tygodnika Katolickiego „Niedziela”. – Najważniejszym znakiem naszych rocznicowych obchodów jest wspólna modlitwa – podkreślił. Zwrócił również uwagę na konieczność zachowania jedności między kapłanami i prosił o łaskę trwania w wierności powołaniu oraz o odwagę „w mężnym i prawym przyznawaniu się do Chrystusa na co dzień”.

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: dziękczynienie za dar przyjęcia I Komunii Świętej

2024-05-15 17:34

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Pierwsza Komunia św.

Karol Porwich/Niedziela

Przyjeżdżają, aby podziękować za dar przyjęcia I Komunii Świętej. To czas dziękczynienia dzieci, ale i rodziców, katechetów, duszpasterzy - docierają na Jasną Górę ze wszystkich stron Polski.

- Tworzymy piękną rodzinę, bo jesteśmy tu wspólnie z dziećmi, ich rodzicami, opiekunami, nauczycielami - zauważył proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela z Chełma z diec. tarnowskiej ks. Jerzy Bulsa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję