Reklama

Wiara

Co to znaczy, że Jezus nas odkupił?

Jaka jest różnica między odkupieniem a zbawieniem?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Język teologiczny w dużej części składa się ze słów, które pierwotnie nie miały znaczenia teologicznego, lecz dotyczyły zwykłych, ziemskich spraw. Żeby to odkryć, trzeba czasem sięgnąć do języków starożytnych, w których zostało spisane Pismo Święte. Słowo „łaska” np. jest odpowiednikiem greckiego charis, które, nim zaczęło określać nadprzyrodzone udoskonalenie ludzkiej natury, pierwotnie oznaczało po prostu życzliwość, piękno, wdzięk. Podobnie jest choćby ze słowem „Kościół” (jego grecki odpowiednik – ekklesía), które na długo przed Chrystusem oznaczało zgromadzenie zwołane wokół jakiejś istotnej sprawy publicznej. Z czasem pierwsza, potoczna warstwa znaczenia wspomnianych słów się zatarła i zaczęły one funkcjonować jako część technicznego języka chrześcijańskiej teologii. Warto jednak do tych pierwotnych znaczeń sięgać, ponieważ można wtedy odkryć, że „łaska” to nie jakaś porcja nadprzyrodzonej energii, ale Boża życzliwość, która czyni człowieka pełnym wdzięku, wewnętrznie pięknym. Z kolei Kościół to w pierwszej kolejności nie budynek, ale ludzie, których Ktoś zwołał i uczynił z nich wspólnotę.

Żeby pogłębić rozumienie danego terminu, nie zawsze trzeba sięgać do słowników i komentarzy. Nieraz wystarczy się wsłuchać w dobrze znane słowo i pójść za najprostszymi skojarzeniami. Tak jest np. ze słowem „odkupienie”. Wiemy, że chodzi o to, czego dokonał dla nas Jezus, umierając na krzyżu. Katechizm, gdy mówi o owocach krzyżowej śmierci Chrystusa, wspomina o „tajemnicy powszechnego odkupienia, to znaczy wykupu, który wyzwala ludzi z niewoli grzechu” (KKK 601). Odkupienie, wykup, to, oczywiście, słowa z języka handlu, podobnie jak cena, własność, wartość. Po co jednak stosować taki język w teologii? Czy nie wystarczy mówić o zbawieniu? Na takie pytanie najlepiej chyba odpowiedzieć tak: oba słowa odnoszą się do tego samego, ale „zbawienie” jest ogólniejsze. Albo inaczej: „odkupienie” wydobywa na pierwszy plan pewien konkretny aspekt zbawienia – mianowicie to, że było ono czymś, co dużo kosztowało Chrystusa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kiedy Jezus w drodze do Jerozolimy tłumaczy uczniom, że prawdziwe przełożeństwo jest służbą, a nie przywilejem, wskazuje na swój własny przykład: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu” (Mk 10, 45). Już niebawem uczniowie zrozumieją, że ten „okup” to nie tylko Jego trud, zmęczenie, troska o nich, ale Jego krwawa śmierć. Święty Piotr będzie potem pisał do chrześcijan: „Wiecie bowiem, że z odziedziczonego po przodkach waszego złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa” (1 P 1, 18-19). Nasza wolność kosztowała Go życie, a byliśmy Mu tak drodzy, że nie zawahał się uiścić tej ceny.

Od kogo jednak Jezus nas odkupił? Kto przyjął okup w zamian za nas? Siłą rzeczy takie pytanie musi się pojawić, wszak w transakcji handlowej zawsze biorą udział co najmniej dwie strony. W historii teologii pojawiła się w pewnym momencie koncepcja, która na pierwszy rzut oka wydawała się całkiem logiczna: otóż to szatanowi Chrystus musiał zapłacić okup za człowieka, skoro ten znajdował się w jego niewoli. Ku tej idei, nazwanej potem „teorią praw szatana”, skłaniali się naprawdę wielcy myśliciele, jak choćby św. Grzegorz z Nyssy. Po głębszym przemyśleniu okazała się ona jednak trudna do utrzymania: szatan nie ma przecież do człowieka żadnych praw, tak jak porywacz nie ma żadnych praw do porwanego przez siebie dziecka. Trzeba więc poszukać innej odpowiedzi. Ta zaś, jak sądzę, może być dwojaka. Po pierwsze – można wskazać na to, że każde wyrażenie obrazowe (a takim jest właśnie „odkupienie”) ma swoje granice. Można to porównać z Jezusowymi przypowieściami: w każdej z nich przez konkretny obraz chce On przekazać jakąś jedną, prostą prawdę i ta prawda stanowi granicę znaczenia przypowieści. Próba odczytania znaczenia każdego szczegółu może wieść na manowce. Przykładowo treścią jednej z przypowieści jest działanie zaczynu dodanego przez pewną kobietę do trzech miar mąki (por. Mt 13, 33). Jezus wskazuje w niej na niezwykły potencjał oddziaływania królestwa Bożego na świat. Zastanawianie się nad znaczeniem ilości mąki albo nad tym, czy płeć bohaterki przypowieści mówi nam coś o „pierwiastku kobiecym” w samym Bogu, jest pozbawione sensu. Podobnie obraz odkupienia – czyli wykupienia nas z niewoli za cenę krwi Chrystusa – mówi nam o tym, że zbawienie nie było łatwe ani tanie, a cena była miarą miłości, jaką Bóg żywił do upadłego człowieka. Jest wykupujący, jest cena, jest wykupywany, ale nie ma sprzedającego, bo to nie opis transakcji handlowej, ale pewna metafora, która ukazuje nam prawdy przekraczające porządek naszych ziemskich relacji.

Reklama

Do odpowiedzi na pytanie o przyjmującego zapłatę można jednak podejść w jeszcze inny sposób: w pewnym sensie to sam Bóg jest tym, który w Chrystusie samemu sobie płaci cenę za człowieka. Jak to rozumieć? Spróbuję pokazać to na przykładzie człowieka, który postanowił schudnąć. Żeby to postanowienie mogło się zrealizować, musi on zmienić dietę i zwiększyć ilość ruchu. Jeśli nie zastosuje się do tych reguł, nic się w jego życiu nie zmieni, choćby bardzo chciał. Można powiedzieć, że za zdrowsze i lepsze życie musi zapłacić pewną cenę – cenę wysiłku i wyrzeczenia. Nie wynika to z faktu, że ktoś od niego tej ceny wymaga, ale jest ona konsekwencją pewnych obiektywnych zasad (w tym przypadku zasad funkcjonowania ludzkiej fizjologii). Otóż kiedy Bóg stwarzał świat, ustanowił w nim pewne obiektywne zasady – wśród nich taką, że zło i bunt wobec Stwórcy nie mogą pozostać bez konsekwencji. Odwrócenie tych konsekwencji ma swoją cenę – taką, której człowiek sam nie jest w stanie uiścić. W ostateczności płaci ją sam Bóg. Ale tutaj nasuwa sie pytanie: czy Bóg w ogóle musiał płacić? Czy nie mógł naprawić skutków ludzkiego odstępstwa zwyczajnym aktem swojej wszechmocnej woli? Teologia odpowiada: mógł, ale nie chciał. Nie zmienił ustanowionych przez siebie reguł gry w trakcie jej trwania , ale im się poddał. W tym sensie sobie samemu spłacił okup za człowieka i dzięki temu pozostał wierny zasadom ustanowionym na początku.

Reklama

Na koniec jeszcze jedna myśl: to, że człowiek został wykupiony spod tyranii zła i grzechu, nie oznacza, że stał się kimś bezpańskim, bez więzi i przynależności. Drugą stroną odkupienia jest jego nabycie na własność przez Chrystusa. Jak to ujmuje św. Paweł, ten, który dotąd był niewolnikiem, staje się „wyzwoleńcem Pana” (1 Kor 7, 22). O dramatycznym charakterze tego wyzwolenia i „nabycia na własność” pięknie mówi anonimowy angielski wiersz z XIII wieku:

„Miłość mnie wiodła, Miłość przywiodła,/ Do twego boku, człowiecze./ Miłość mnie gnała, Miłość wydała/ Na włócznie i na miecze./ Miłość mnie spala, Miłość obala,/ Karze mnie śmiercią srogą./ Miłości siła oto sprawiła/ Żem cię wykupił drogo!/ Nie drżyj, człowiecze, ciebie to przecie/ Szukałem w długim znoju./ Do ciebie prawo zyskałem krwawo./ Zdobyłem ciebie w boju!”.

2023-05-30 13:56

Ocena: +7 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O. Mitch Pacwa dla „Niedzieli”: Nic w stworzonym świecie nie ma większej mocy niż Bóg

[ TEMATY ]

duchowość

wiara

USA

zbawienie

Materiał prasowy

O temacie zbawienia, grzechu, sakramentach i kryzysie Kościoła w specjalnej rozmowie z „Niedzielą” mówi jezuita o. Mitch Pacwa, jeden z najbardziej znanych duchownych w USA. Jego program w telewizji EWTN cieszy się niesłabnącą popularnością. Nakładem Wydawnictwa Esprit ukazała się jego najnowsza książka pt. "Zbawieni".

Damian Krawczykowski: Na początku książki „Zbawieni” zaznacza Ojciec, że zbawienie jest relacją. Zbawienie dokonało się raz, czy trwa?

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Bp Marek Mendyk w Nowej Rudzie. Trzymajcie się blisko Jezusa

2024-05-06 20:00

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

bierzmowanie

Nowa Ruda

Marek Krukowski

Biskup Marek Mendyk w asyście ks. kan. Juliana Rafałki i ks. Andrzeja Frankowa

Biskup Marek Mendyk w asyście ks. kan. Juliana Rafałki i ks. Andrzeja Frankowa

W liturgiczne wspomnienie świętych apostołów Filipa i Jakuba w kościele parafialnym św. Mikołaja, biskup świdnicki zachęcał do naśladowania Chrystusa jako drogi, prawdy i życia.

Wizyta biskupa związana była z udzieleniem sakramentu bierzmowania młodzieży z trzech parafii noworudzkiego dekanatu, w tym z parafii św. Barbary w Nowej Rudzie - Drogosławiu, św. Piotra Kanizjusza we Włodowicach oraz miejscowej parafii św. Mikołaja. W ten szczególny poniedziałkowy wieczór 6 maja, cała wspólnota modliła się o prowadzenie Ducha Świętego dla młodych stawiających ważny krok na swojej duchowej drodze.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję