Reklama

Niedziela Lubelska

Skrobidecha z Poczekajki

Brat Kalikst Kłoczko był człowiekiem niezwykłej pracowitości i pobożności, budował harmonią pracy i modlitwy; miał wyjątkową zdolność do nawiązywania przyjaźni z ludźmi świeckimi – mówi o współbracie kapucyn o. prof. Andrzej Derdziuk.

Niedziela lubelska 18/2023, str. IV

[ TEMATY ]

br. Kalikst Kłoczko

Archiwum Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów

Br. Kalikst Kłoczko OFM Cap. (1930 – 2013)

Br. Kalikst Kłoczko OFM Cap. (1930 – 2013)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sługa Boży br. Kalikst Kłoczko „budował Kościół świętością życia i pięknem stolarskiego rzemiosła”. 29 kwietnia rozpoczął się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego kapucyńskiego zakonnika. Historią jego życia z czytelnikami Niedzieli podzielił się o. prof. Andrzej Derdziuk, który z pokornym zakonnikiem mieszkał w klasztorze przez niemal 20 lat.

Dzieciństwo

Marian Kłoczko urodził się 15 kwietnia 1930 r. w Kolonii Brzozowo, parafia Różanystok na Podlasiu. Jego rodzice, Monika i Wincenty, byli bardzo pobożni i szlachetni. Miał ośmioro rodzeństwa. Przez biedę ukończył tylko 3 klasy szkoły podstawowej. Jako młody chłopak pasł krowy. Wspominał, że chodził boso i często grzał stopy w krowim łajnie. Inne wspomnienie z czasów dzieciństwa dotyczy szczególnej posługi wobec dziadka, który leżał chory. Zadaniem małego Maniusia było odganianie much, które dokuczały choremu. Kiedy dziadek umarł, wszyscy płakali i się smucili, a wnuczek przeciwnie, cieszył się z końca żmudnej pracy. Kolejna historia dotyczy pozostawienia chłopca przez matkę w kościele. Pobożna niewiasta po Mszy św. wracała do domu bez 6-letniego synka. Wówczas modliła się o pomoc do Matki Bożej, która zgubiła Jezusa w jerozolimskiej świątyni. Kilka lat później, gdy 12-letni Marian zachorował na dur brzuszny, matka zaprowadziła go do sanktuarium w Różanymstoku i z ufnością powiedziała Maryi: „jak go uzdrowisz, będzie Twój”. Chłopiec wyzdrowiał i wzrastał w przekonaniu, że należy do Matki Bożej. Gdy przyszedł czas bierzmowania, za patrona przyjął św. Franciszka z Asyżu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wybór drogi

Jako młody mężczyzna Marian został powołany do służby Polsce w formacji junaków. Brał udział w odgruzowywaniu Warszawy i tam, w kościele przy ul. Miodowej spotkał braci kapucynów. W 1951 r. poprosił o przyjęcie do zakonu i rozpoczął formację w Zakroczymiu, a następnie w Nowym Mieście, gdzie otrzymał imię Kalikst. Wybór drogi zakonnej w czasach stalinizmu, naznaczonego brutalnymi prześladowaniami Kościoła i osób duchownych, był heroiczną decyzją. Brat Kalikst złożył pierwsze śluby zakonne pod osłoną nocy, ze świadomością, że może czekać go więzienie, obóz pracy, a nawet śmierć. Po ślubach został skierowany do pracy w charakterze pomocnika kucharza. Gdy dowiedział się o tym jego współbrat, z którym w Zakroczymiu uczył się stolarskiego rzemiosła w warsztacie Antoniego Panasiuka, napisał do władz zakonnych, że szkoda marnować taki talent stolarski na obieranie ziemniaków. Brat Kalikst w młodości myślał o pracy w zawodzie ślusarza; nawet w podaniu o przyjęcie do zakonu o tym napisał, informując braci, że jest biegły w reperacji rowerów. Ostatecznie powrócił do Zakroczymia, gdzie pracował w zakonnej stolarni. Jak wspominał, praca była ciężka, a zakonne modlitwy i posty nie sprzyjały regeneracji organizmu. Pewnego razu, zmęczony i zniechęcony, wezwał na pomoc Ojca Pio. Nagle, mimo późnej jesieni, poczuł wokół siebie intensywny zapach fiołków. Zawstydził się, że zawraca głowę świątobliwemu zakonnikowi i już nigdy więcej nie skarżył się na ciężką pracę.

Reklama

Skromny stolarz

Po 13 latach w Zakroczymiu br. Kalikst został skierowany do pracy w Lublinie. Kapucyni odzyskali właśnie część klasztoru, która znajdowała się w rękach świeckich lokatorów od czasów kasaty zakonu; pracy wymagał też kościół przy Krakowskim Przedmieściu. Już wtedy dał się poznać nie tylko jako fachowiec, ale i wynalazca nowatorskich rozwiązań. Przy tym odznaczał się wyjątkową pobożnością. Imię skromnego brata często przywoływane jest w kronikach zakonnych wśród nazwisk cenionych kapłanów, co świadczy o szacunku, jakim go darzono. Sława stolarza sprawiła, że ubiegały się o niego różne klasztory. Tak w 1969 r. trafił na kilkanaście lat do Lubartowa. Tam potwierdziła się jego pobożność i pracowitość, ale też niezwykła zdolność do nawiązywania przyjaźni ze świeckimi. Chętnie pomagał ludziom; jak sam stwierdził „wycyklinował hektary podłóg”. Za pracę nigdy nie brał wynagrodzenia, ale zdarzało się, że w kieszeniach roboczych ogrodniczek znajdował pieniądze. Gdy 16 października 1978 r. zawieszał na frontonie kościoła papieską flagę, uległ wypadkowi i przez kilka miesięcy nie mógł pracować. W lubartowskim szpitalu zaprzyjaźnił się z lekarzami i z pacjentami; chirurdzy, którzy udawali się na trakt operacyjny, prosili go o modlitwę. Zapisał się w pamięci i sercach wielu osób jako człowiek skromny, pokorny i uczynny. W tym czasie kapucyni w Lublinie objęli parafię na Poczekajce i rozpoczynali budowę nowego kościoła. Tak w 1981 r. br. Kalikst powrócił do Lublina i pozostał tu już na zawsze.

Reklama

Jak św. Józef

Kościół na Poczekajce jest dziełem życia kapucyńskiego stolarza. Najpierw br. Kalikst w zakonnych ogrodach przygotował sobie pracownię, którą wkrótce nazwano „Kalikstówką”. Zgromadził w niej narzędzia i ochoczo wziął się do pracy. Jego dziełem są wszystkie drzwi i okna, a także imponujący rozmiarem, bo liczący tysiąc metrów kwadratowych, drewniany sufit. Nie tylko starannie wykonywał wszystkie elementy, ale też wymyślał techniczne rozwiązania. Gdy w połowie lat 80. XX wieku w wielkich budowlach wyrastał las kosztowanych rusztowań, w kapucyńskiej świątyni pojawiło się wysokie na ponad 20 metrów lekkie rusztowanie, które mógł przesunąć jeden człowiek. Dzięki temu mimo intensywnie prowadzonej budowy w świątyni odprawiane były Msze św. Podczas złotego jubileuszu zakonnego br. Kalikst wspominał, jak pod sufitem zastała go ceremonia ślubna. Nie chcąc przeszkadzać w uroczystości, został na rusztowaniu w towarzystwie siadających na jego ramieniu, ćwierkających wróbli. Zapamiętał, że ptasi śpiew zamilkł na czas Podniesienia.

Wiele osób, które spotkało br. Kaliksta, mówiło, że to chodzący po ziemi św. Franciszek. Innym, z racji wykonywanego zawodu, ale też postury i obfitej brody, kojarzył się ze św. Józefem. Do Opiekuna Pana Jezusa upodobniała go też ojcowska dobroć i chęć niesienia pomocy. Gdy szukano u niego rady w sprawach stolarskich, prosił o czas na rozwiązanie. Na pytania, skąd ma takie wspaniałe pomysły, odpowiadał, że zawsze radzi się św. Józefa i Matki Bożej. Zresztą, udzielał porad w wielu sprawach. W niedzielne popołudnia przyjmował gości w swojej „Kalikstówce”, gdzie przy zupie pomidorowej, suszonej kiełbasie, kawie i herbacie słuchał ludzi.

Reklama

Miał wyjątkowy dar słuchania i wydobywania z ludzi dobra. W jego sercu było miejsce dla ubogich i potrzebujących. Wiele osób pamięta, jak woził trolejbusem worki wypchane ścinkami z drewna; przekazywał je na opał biednym mieszkańcom śródmieścia. Miał też dar rozpoznawania w ludziach talentów, m.in. dzięki niemu swoją przygodę z malarstwem rozpoczął niepełnosprawny malarz Henryk Paraszczuk. Był uwielbiany przez dzieci, dla których wymyślał różne zabawy i konstruował drewniane zabawki. W wielu świadectwach pojawiają się stwierdzenia, że jednocześnie był niezwykły i normalny.

W niebiańskiej „Kalikstówce”

Gdy br. Kalikst przed śmiercią znalazł się w szpitalu, troskliwie opiekowali się nim bracia i świeccy, co wzbudzało szczery podziw pacjentów. Powiedział wówczas do współbrata: „wiesz, niektórzy pacjenci myślą, że jestem kimś bardzo ważnym, a ja jestem zwykłym skrobidechą”. Zmarł w sobotę 6 kwietnia 2013 r., w wigilię uroczystości Miłosierdzia Bożego. Uroczystości pogrzebowe zgromadziły rzeszę wiernych przekonanych o świętości pracowitego i pokornego kapucyna. Jego grób na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie odwiedzają zakonnicy i świeccy, pewni wstawiennictwa u Boga. A br. Kalikst Kłoczko w niebiańskiej „Kalikstówce” cierpliwie słucha, dobrze radzi i wyprasza liczne łaski.

Wysłuchała Urszula Buglewicz

2023-04-25 15:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pokorny stolarz

Niedziela lubelska 4/2023, str. I

[ TEMATY ]

br. Kalikst Kłoczko

Zakon Braci Mniejszych Kapucynów

Sługa Boży br. Kalikst Kłoczko (1930 – 2013)

Sługa Boży br. Kalikst Kłoczko (1930 – 2013)

Arcybiskup Stanisław Budzik wydał edykt w sprawie rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego kapucyna br. Kaliksta Mariana Kłoczki.

Watykańska Dykasteria ds. Świętych wyraziła zgodę na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego br. Kaliksta Kłoczki na poziomie diecezjalnym. W związku z tym 13 stycznia abp Stanisław Budzik wydał edykt, w którym podał do wiadomości wiernych informację o zamiarze rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego brata zakonnego, który ostatnie lata życia spędził w klasztorze na Poczekajce w Lublinie i zmarł w 2013 r. w opinii świętości.

CZYTAJ DALEJ

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Śp. Jan Ptaszyn Wróblewski. Prawdziwy multitalent

2024-05-07 22:05

[ TEMATY ]

wspomnienie

PAP/Piotr Polak

Jeden z najważniejszych polskich muzyków jazzowych, saksofonista Jan Ptaszyn Wróblewski zmarł we wtorek w wieku 88 lat. Wiadomość przekazała rodzina za pośrednictwem mediów społecznościowych.

"Z przykrością i głębokim bólem informujemy, że Jan Ptaszyn Wróblewski zmarł dziś w Warszawie" - poinformowała we wtorek rodzina muzyka.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję